-Pomóc w czymś? - usłyszałam za sobą zbawienny, acz dziewczęcy głos.
Odwróciłam
się, zauważając ładną dziewczynę o długich, ciemnych włosach.
Spojrzałam na nią z dołu. Przeklinam swój niski wzrost!
-Gdybyś mogła, to byłabym wdzięczna.
Muszę wyprowadzić konia z przyczepy. - powiedziałam, a wzrok brunetki
zwrócił się ku zniecierpliwionemu gniadoszowi.
- Już pomagam. - powiedziała po chwili namysłu.
Dziewczyna weszła do przyczepy, ja poodpinałam część zabezpieczeń zewnętrznych.
- No, to już za nami. - mówiła do konia.
Dziewczyna
razem z wałachem zaczęła się wycofywać, Azazel szedł w miarę spokojnie,
więc poszło zgrabnie i szybko. Już po chwili w ręce trzymałam uwiąz,
wraz z ciekawskim ogierem na końcu.
- Skoro już zostałaś zmuszona na rozmowę ze mną, jestem Grace. - podała mi rękę, odpowiedziałam pewnie na gest.
- Ashley. - powiedziałam, obserwując dziewczynę.
-
Masz na teraz jakieś plany? Chciałam sobie zrobić trening na
czworoboku, a w grupie zawsze raźniej. -powiedziała zachęcająco
dziewczyna.
Hm, w sumie miałam zamiar dzisiaj poćwiczyć, a przy okazji poznam ją lepiej... Wydaje mi się, że to dobry pomysł.
-
Jasne. - odpowiedziałam z uśmiechem. - Ale najpierw muszę go na chwilę
odstawić i odnieść torby. Mogłabyś zaprowadzić mnie do akademika? Według
dyrektorki mam przydzielony pokój nr 8.
- Pewnie, to dobry pomysł, żebyś od razu obejrzała pokój i stajnię. - odpowiedziała.
Pogłaskałam
konia i przekazałam go Grace, gdyż musiałam złapać dwie dość ciężkie i
pakowne torby. Poszłyśmy w kierunku stajni, przynajmniej tak twierdziła
brunetka, która zaczęła mi opowiadać o Akademii i o tym, że także jest
nowa. Doszłyśmy do budynku, który wyglądał na czysty i zadbany. Domyślam
się, że spełni wymagania jaśnie Pana Azazela.
- Tutaj jest wolny boks. - powiedział blondyn, wyskakując zza rogu.
Wałach się odsadził, ale w porę udało się go uspokoić, za nim wpadł w wiadra.
- Jasne, już go tam prowadzimy. - odpowiedziałam, siląc się na uśmiech. - Wprowadzisz go Grace?
Dziewczyna kiwnęła głową i wprowadziła Ziazię
do boksu, który był bardzo przestronny. Oczywiście nie mogło obejść się
bez przytulania i podskubywania ze strony wałacha. Brunetce na
szczęście to nie przeszkadzało, poklepała wałacha po łopatce i wyszła,
zdejmując mu kantar. Odwiesiła go na boksie Azazela i zasunęła drzwi.
- Idziemy? - spojrzała na mnie wyczekująco, tym razem ja skinęłam głową.
Ruszyłyśmy
do budynku, który stał kawałek od stajni. Weszłyśmy do akademika, który
był olbrzymi i co najważniejsze: ciepły. W drzwiach od mojego nowego
pokoju znalazłam kluczyk, do którego przyczepiony był mały drewniany
breloczek. Grace nacisnęła na klamkę, otwierając przede mną drzwi,
weszłam zaciekawiona do pokoju. Pomieszczenie było jasne i przestronne,
znajdowało się w nim przejście do innego pokoju, zapewne łazienki. Nie
wiem, kto urządzał ten pokój, ale trafili w mój gust! Postawiłam torby
na podłodze i wyszłam, zamykając drzwi na klucz.
- No dobra, teraz możemy iść. - odetchnęłam z ulgą. - Chcesz ćwiczyć na czworoboku, tak?
- Tak, mamy tutaj 3 hale, padok i czworobok.
- Super, czyli jest miejsce do roboty. - powiedziałam podekscytowana i razem z brunetką ruszyłyśmy do stajni.
***
Gdy znalazłyśmy się na miejscu, przypomniałam sobie o drobnym szczególe.
- Moja paka! - powiedziałam, strzelając sobie ręką w czoło.
- Ja ją przyniosłem. - powiedział blondyn, znów pojawiając się znikąd.
- Tak? Dzięki, jestem Ashley. - wyciągnęłam rękę do chłopaka, który ją uścisnął.
- Jason, pracuję tutaj więc to mój obowiązek. - uśmiechnął się i poszedł w swoją stronę.
- To co? Szykujemy konie? - skinęłam głową do brunetki, która posłała do mnie uśmiech.
Odszukałam wzrokiem siodlarnie, w której
de facto stała moja paka. Otworzyłam ją i wyjęłam sprzęt oraz torbę ze
szczotkami. Niezgrabnie się z tym zabrałam i powiesiłam sprzęt na
wieszaku, który znajdował się przy zapięciach od bocznych uwiązów.
Torbę odstawiłam na ziemię i poszłam po rumaka, który zaczął machać
głową, gdy stanęłam przed jego boksem. Parsknęłam śmiechem i weszłam do
boksu, by założyć Ziazi kantar. Wyprowadziłam go i podeszłam do bocznych uwiązów,
przypinając konia. Grace zrobiła to samo z gniadą arabką, która
spoglądała z zaciekawieniem za siebie, chcąc ujrzeć nowego konia.
***
Wałach
nie płoszył się więcej, szybko udało mi się go wyczyścić i osiodłać.
Niestety i tak byliśmy w tyle za Grace i jej kobyłką. Ten mały pajac
drapał mnie po plecach i łapał za koszulkę, która nienagannie leżała w
moich bryczesach. Założyłam szybko oficerki, które jeździły ze mną
wszędzie, a jednak wciąż wyglądały jak nowe. Na mojej głowie znalazł się
kask, a ja wyprowadziłam Azazela ze stajni, idąc za Grace i jej klaczą.
Grace? Co się stanie na treningu?
Wybacz, że moje również długością nie powala :3
Wybacz, że moje również długością nie powala :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.