piątek, 18 sierpnia 2017

Od Scarlett cd. Rick


 Wyszliśmy z pokoju, czekając przed budynkiem akademii na taksówkę która po kilku minutach przyjechała, wsiedliśmy do samochodu i jechaliśmy w ciszy do celu. Wyszliśmy z pokoju, czekając przed budynkiem akademii na taksówkę która po kilku minutach przyjechała, wsiedliśmy do samochodu i jechaliśmy w ciszy do celu. Kiedy w końcu dojechaliśmy weszłam pospiesznie do Sali gdzie lekarz zaczął zdejmować mi gips…
***
Nie minęło dużo czasu kiedy wyszłam z Sali już bez gipsu, podeszłam do niego i powiedziałam:
-Szybko poszło.-pocałowałam go i wyszliśmy, Rick wydawał się trochę nieobecny ale olałam to, złapaliśmy pierwszą lepszą taksówkę i udaliśmy się do Akademii.
-Pięknie wyglądasz...- powiedział opierając się o płot, oparłam się obok chłopaka i pocałowałam go.
-Dziękuję- odpowiedziałam a na moje usta wkradł się uśmiech.
-Wiesz, przyszedł mi do głowy taki jeden pomysł. Pozwoliłabyś mi pojechać na tydzień w góry z kumplami?- uśmiech zszedł z mojej twarzy a ja natychmiast zrozumiałam, po co te miłe słówka.
 -Nie mogę ci zabronić...-powiedziałam z grobową miną odsuwając się trochę. Spojrzał się na mnie zdziwiony i trochę zmieszany.
-Wszystko z tobą dobrze? Nie martwi cię to że wyjadę na tydzień? I to z kumplami? A ty zostaniesz tu sama przez ten czas?- miałam ochotę mu strzelić ale nie zrobiłam tego.
-Nie mogę ci zabronić…-powtórzyłam i odwróciłam głowę, byłam mimo obojętności wściekła.
-Możesz i każda dziewczyna na twoim miejscu zrobiłaby to samo.-nie no, tym to mnie akurat wkurwił.
-To trzeba było znaleźć sobie 'inną' dziewczynę na moje miejsce- powiedziałam i odeszłam od chłopaka?
-Poczekaj…- złapał mnie za ramię a ja odwróciłam się powoli-Chcesz jechać ze mną?-wyrwałam się wściekła i poszłam w stronę pastwiska.
-W pierdlu było lepiej…- westchnął, do moich oczu napłynęły łzy a ja przystanęłam i odwróciłam się w jego stronę.
-No tak, prochy, dziwki i dobry alkohol, jeśli chcesz, wróć do tego...
-Jeśli chcesz wiedzieć to mnie nie kręci, ale do zabijania mogę wrócić i to najlepiej siebie!- wykrzyczał ze złością i poszedł w kierunku akademii.
Moja ręka zawisła na chwilę w miejscu gdzie przed chwilą stał chłopak a po moich policzkach spływały łzy, po chwili zabrałam ją i ruszyłam w stronę pastwiska by znaleźć Blacka…
***
Spędziłam na pastwisku chyba cały dzień, w końcu wracałam a jak powiedział mi mój telefon było około 17, spojrzałam na swoją rękę lecz szybko opuściłam ją w dół, poszłam do budynku Akademii. Kierowałam się do pokoju Ricka, ale tak jak myślałam nie dość, że był otwarty to Ricka w nim nie było, zabrałam swoje rzeczy i poszłam do swojego pokoju, od razu gdy weszłam wzięłam walizkę i zaczęłam pakować wszystko co będzie mi potrzebne, gdy w końcu się spakowałam wyszukałam w telefonie najbliższy lot do Polski, wieczorem był wylot więc sprawdziłam czy mam wszystko i dopakowałam do torebki kilka pierdół oraz wsadziłam moje dwa koty do klatek które jakiś czas temu podałam kwarantannie i posiadają wszystkie wymagane dokumenty, postanowiłam, że nie wyjadę na tyle by zabierać konia więc poprosiłam stajennego by chociaż raz na dwa dni go wylonżował na co przystał, teraz tylko czekać…
***
Była już 18 więc pojechałam już taksówką na lotnisko z którego miałam wylot, teraz tylko więcej czekania…
***
Właśnie wysiadłam z samolotu, wkrótce odebrałam bagaż i zwierzaki które były chol***ie wystraszone, ale nie przejmując się tym szybko pojechałam do mojej znajomej z Austrii która zamieszkała w Polsce razem ze swoim chłopakiem, z którym już z resztą nie jest. Nie minęło wiele czasu kiedy znalazłam się przed jej drzwiami, zadzwoniłam i zobaczyłam Lizzie którą przytuliłam na powitanie.
-Cześć Lizzie-rozmawiałam z nią po niemiecku bo obie płynnie znałyśmy ten język.
-Hej Scarlett-powiedziała i w końcu wypuściłyśmy się z objęć, obie uśmiechałyśmy się jak głupie do sera a potem wybuchłyśmy śmiechem, dziewczyna zaprosiła mnie jednym ruchem do jej domku, który mimo, że był nieco skromny był przecudny, rozejrzałam się a za mną pojawiła się Lizzie.
-Kawy?-powiedziała z uśmiechem.
-A żebyś wiedziała-również się uśmiechałam.
-Scarlett?
-Hmm?-powiedziałam pijąc kawę która z rana pobudzała mój umysł.
-Mówiłaś, że przyjedziesz z chłopakiem, co się stało-w tym momencie zachłysnęłam się kawą i zaczęłam odruchowo kaszleć.
-Pokłóciłam się z nim o wyjazd… On chciał jechać z kumplami a ja chciałam mu zrobić niespodziankę wyjazdem do Polski…
-Uhh, kiepsko-wysłała mi pocieszające spojrzenie-nie przejmuj się… Może zaczniemy od spaceru po sopockim molo i małego wypadu na plażę?
-Pewnie-uśmiechnęłam się- pójdę tylko wziąć prysznic i przebrać się w strój.
-Ok-powiedziała tylko a ja wyjęłam z walizki żele pod prysznic oraz ubrania, szybko się umyłam i przebrałam w czarny dwuczęściowy strój, ubrałam krótkie spodenki i zarzuciłam przez głowę koszulkę Nickelback, wyszłam z łazienki i razem z przyjaciółką ruszyłam do auta którym miałyśmy jechać do Sopotu…
***
W końcu znalazłyśmy się na plaży, spacerowałyśmy po Sopocie dobre  godziny i była już 11, zdjęłam ubrania i położyłam się z Lizzie na kocu czując przyjemne ciepło gdyż dzień był wyjątkowo słoneczny, nie minęło wiele czasu kiedy zrobiło mi się za ciepło więc zaproponowałam:
-Lizzie może pójdę po jakieś lody?
-Spoko ale po jakiemu będziesz mówić-zaśmiała się
-Przecież wiesz, że umiem mówić po polsku więc cichaj-powiedziałam jak małe obrażone dziecko, ale wzięłam portfel i poszłam do budki która znajdowała się na promenadzie.
-Słucham, co podać?-powiedziała dziewczyna na oko 17-letnia ze znudzeniem w głosie.
-Poproszę 2 lody po 2 gałki, pierwszy lód to będzie pistacja i mango a drugi to ciasteczka i czekolada.-wiedziałam co lubi Elizabeth więc powiedziałam to bez zawahania.
-12 złotych-podałam kobiecie wcześniej rozmienione pieniądze i odeszłam idąc w kierunku naszego miejsca, w pewnym momencie usłyszałam cichą rozmowę
-Zakład, że ją wyrwę?
-Dobra.
-Ile?
-Stówa
Facet który najwidoczniej się o coś założył podszedł do mnie.
-Ślicznotko co robisz sama na plaży?-posłał mi uśmiech na który lecę setki dziewczyn ale mnie tacy faceci nie rajcują.
-Jakby cię to coś interesowało to nie jestem sama.
-A może poszłabyś gdzieś ze mną?
Wysłałam mu spojrzenie mówiące ,,Idiota” wystawiając środkowego palca i idąc z powrotem to przyjaciółki, widziałam tylko jak chłopak patrzy na mnie zbity z tropu i wrócił do kolegów którzy podśmiewywali się z niego. W końcu usiadłam na kocyku i podałam loda dziewczynie.
-Co tak długo.
-Pewien idiota mnie zatrzymał-powiedziałam i zaczęłam jeść moje lody które powoli się topiły…
***
Był już wieczór a ja z moją przyjaciółką pojechałam do polecanego przez nią tatuażysty, minęło parę godzin a na mojej ręce w miejscu blizny były podobizny moich kotów i kuca przez co byłam bardzo zadowolona, ostatnią rzeczą tego dnia było przefarbowanie włosów gdyż dusiłam się w tym kolorze, wybrałam miętowy... Po tym ciężkim dniu szybko usnęłam.
Tak minęło mi 5 dni, na zwiedzaniu trójmiasta i opalaniu się, przez co moja skóra wcale nie stała się brązowa lecz pozostała blada przez co trochę się zdenerwowałam…
***
Byłam tu w Polsce już szósty dzień, dziś Lizzie szła do pracy więc ja postanowiłam wybrać się na wycieczkę jachtem, miała ona trwać od 11 do 15, była 9 a dziewczyny już nie było, szybko się ubrałam, umalowałam i generalnie ogarnęłam, związałam moje teraz miętowe włosy w kucyk, wzięłam torebkę i pojechałam autobusem do Gdańska gdzie był mój rejs, zapłaciłam, i weszłam na statek… po chwili usłyszałam krzyki innych turystów i spojrzałam na kilku nachylających się ludzi, po chwili zobaczyłam, że z wody wyciągnęli zemdlałego chyba Ricka…
-Rick? Rick! Halo, słyszysz mnie! Otwórz oczy!- krzyczałam, otworzył jedno oko i spojrzał na mnie
-Drugie też?
-Głupi żart.- odpowiedziałam uspokajając się.
-Czasem udaje mi się lepszy...
-To zachowaj je dla siebie – odpowiedziałam szybko wstając, jakiś mężczyzna okrył Ricka kocem a ja poszłam na górne piętro jachtu nie chcąc go widzieć…
-Scarlett poczekaj chwilę, ja wiem zachowałem się egoistycznie- uklęknął przede mną na podłodze.
-Wstań, nie rób z siebie debila...- powiedziałam bo ludzie zaczęli się interesować całą sytuacją.
-I tak już nim jestem więc to nic nie zmieni.- rozbawiła mnie trochę ta uwaga.
-Ja cię teraz, tutaj na kolanach, błagam o wybaczenie, ja tu kilkanaście tysięcy kilometrów przeleciałem na zbity ryj. Dla ciebie. Ja nawet skoczyłem do tej pieprzonej wody. Dla ciebie.
-Wstań bo się ostatni raz w życiu do ciebie odezwę-powiedziałam a na mojej twarzy pojawił się lekki rumieniec.
-Dobrze, już wstaje!- powiedział szybko chłopak i błyskawicznie wstał. Widać było że jeszcze się trzęsie z zimna.
-Ja cię naprawdę przepraszam, ja się zachowałem jak dupek.- znów zaczął się tłumaczyć - Wybaczysz mi?
-Obiecasz mi coś?
-Wszystko co tylko zechcesz. Z wyjątkiem zabicia kogokolwiek, znudziło już mi się to znudziło.
-Ostatni raz odwalasz mi taki numer.
-No może przedostatni- uśmiechnął się złośliwie.
-Rick
-Dobra, obiecuję. To był ostatni raz.
-Ładne włosy, chociaż w tamtych też ci było ładnie.- powiedział przytulając mnie.
-Tak sądzisz?- spytałam a po chwili chłopak mnie pocałował.
-Tak- rzucił okiem na tatuaż.- Nie bolało moją małą dziewczynkę?- powiedział znów mnie całując.
-Bolało, bolało twoją dziewczynkę ale było warto-powiedziałam po pocałunku.
***
Był koniec rejsu, w trakcie dopłaciłam za Ricka i przeczekaliśmy razem te 4 godziny, w końcu
zeszliśmy z jachtu i zaczęliśmy iść promenadą.
-Scarlett, co powiesz na romantyczną kolację?
-Tak we dwojga?-zamruczałam mu na ucho.
-Tylko we dwoje- powiedział i namiętnie mnie pocałował.
Objął mnie w pasie i tak dojechaliśmy taksówką do domu Lizzie o której w drodze opowiedziałam Rickowi, Weszłam do mieszkania w którym nie było jeszcze dziewczyny, Rick nie miał ze sobą żadnego bagażu więc poszliśmy na szybko do jednego ze sklepów i kupiliśmy mu 3 pary koszulek i 3 pary spodenek, w domu tym razem zastaliśmy Lizzie która spojrzała na mnie zdziwiona…
-Eeee Carry kogo przyprowadziłaś?
-Oh, zapomniałam, to jest Rick mój chłopak ale rozmawiaj z nim po angielsku bo wątpię żeby potrafił niemiecki- rozmawiałyśmy w swoim ojczystym jęzuku czego Rick nie rozumiał, uśmiechnęłam się do niego.
-Rozmawiamy o tym jaki jesteś przystojny-powiedziałam i zaśmiałam się z Lizzie a Rick mnie uszczypnął przez co odskoczyłam ze śmiechem.
-Idziemy do jakiejś restauracji, masz coś do polecenia?
-Pojedźcie do restauracji o nazwie Filharmonia, mają dobre jedzenie, alkohol i jest tam bardzo romantycznie-rozmawiałyśmy znowu po niemiecku
-Dzięki, to ja się przebieram i spadamy.
Wzięłam czarną sukienkę z walizki i szłam w kierunku łazienki a Rick szedł za mną, otworzyłam drzwi do łazienki a chłopak już miał też wejść ale powiedziałam:
-Rick wypad.
-No proszę-zrobił minę zbitego psa-widziałem cię nago a co dopiero w bieliźnie.
-No to się naoglądałeś- zamknęłam mu drzwi przed nosem i szybko się przebrałam po czym wyszłam, Rick uśmiechnął się po nosem na mój widok i mnie pocałował, wyszliśmy szybko z domu po czym pojechaliśmy do Gdańska gdzie znajdowała się restauracja, weszliśmy do budynku i usiedliśmy na krzesłach, zamówiliśmy czerwone wino oraz Rick wziął stek z polędwicy wieprzowej z masłem czosnkowym a ja polędwicę po belwedersku.
Byliśmy już tam jakiś czas, byliśmy w trakcie posiłku, gdy Rick wstał z krzesła i uklęknął przede mną mówiąc to co każda kobieta chce usłyszeć w swoim życiu…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.