wtorek, 29 sierpnia 2017

od Viktorii cd. Rick'a

Podeszłam z ponurym uśmiechem do chłopaka i zabrałam wodze mojej klaczy.
- Ale wiesz, że w akademii straszenie innych uczniów nożem jest niedozwolone? - zapytał, z wrednym uśmieszkiem. No jakbym nie wiedziała i była tu pierwszy dzień.
- A masz zamiar komuś powiedzieć? - syknęłam wściekle, przyciskając mu nóż do gardła i walcząc z pokusą nacięcia skóry.
- A nawet jeśli? To co? Zabijesz mnie tu i teraz tym nożykiem? Nie dałabyś rady. - prychnął w moją stronę.
- Tak? A co chcesz sprawdzić?
- Chętnie ale wiem że nie chciałabyś trafić do więzienia za spowodowanie choćby nieumyślnego zabójstwa takiego debila jak ja.  
- Wiesz chętnie bym wbiła ci ten nożyk w gardło… - warknęłam wściekle, naprawdę miałam ochotę mu coś zrobić.
- No widzisz? Ale jednak nie możesz, w końcu więzienie to nie takie miejsce dla takich dziewczynek jak ty. Co jak co ale ja na tych sprawach dość dużo się znam. - powiedział, z lekko obłąkanym uśmiechem. Lekko poluźniłam uścisk
- Jak to „na tych sprawach dość dużo się znam”? - zacytowałam, zdezorientowana tym co właśnie powiedział.
- Wystarczy że ci powiedziałem. Zresztą ciekawość to pierwszy stopień do piekła, a sam Lucyfer chyba powinien o tym wiedzieć. - powiedział ze śmiechem. Wściekle złapałam wodze klaczy i weszłam do boksu.
- Nie tylko ty masz broń- powiedział cicho, a ja momentalnie znalazłam się koło niego znów przyciskając broń.
- Co masz na myśli?- spytałam cicho aczkolwiek poważnym tonem. Docisnęłam nóż jeszcze mocniej, acz nie zraniłam go.
- Nic takiego, po prostu „nie tylko ty” masz broń. - odparł z naciskiem na 'nie tylko ty' - Też mam broń. - spojrzałam na niego zmieszana. Nie spodziewałam się że wykorzysta moją nieuwagę i wyrwie mi nóż z ręki.
-Oddawaj do cholery!- krzyknęłam, próbując wyrwać mu moją własność. Po chwili do stajni weszło dwóch uczniów z końmi.
- Dzięki… Ale teraz oddaj - zażądałam nieco spokojniej, chłopak zignorował mnie i tylko uśmiechnął się wrednie. Szlag mnie zaraz trafi...
 
 
 
 Sięgnęłam po skrzynkę ze sprzętem North i weszłam do jej boksu. Zapomniałam całkowicie poluzować jej popręg, sięgała po siano ale zdecydowanym ruchem odciągnęłam jej głowę i zaczęłam rozpinać ogłowię, po wcześniejszym zluzowaniu popręgu. Klacz grzecznie oddała wędzidło. Założyłam jej kantar na łeb i poszłam umyć wędzidło. Odwiesiłam je na wieszak z jej imieniem. Wróciłam szybkim tempem do jej boksu i zdjęłam siodło wraz z czaprakiem i podkładką. Siodło dałam na swoje miejsce a czaprak i podkładkę na suszarkę, by pot wysechł. Będę musiała je niedługo umyć... Weszłam ostatni raz do boksu, tym razem ze skrzynką. Dałam jej kostkę cukru i zaczęłam czyścić, stała grzecznie przy czyszczeniu. Zaczęłam robić jej z kopytami, przy strzałce wbił się jej kamyk. Sięgnęłam ręką po maść i wsmarowałam ją w miejsce gdzie przed chwilą znajdował się kamyczek. Wyszłam  z boksu i odszukałam wzrokiem chłopaka.
- Oddasz mi wreszcie czy nie? - powiedziałam rozkazującym tonem, kiedyś ktoś zarobi w mordę jak jeszcze raz mi zabierze nóż.
- Masz bo ci żyłka pęknie- zaśmiał się i podał mi nóż. Zręcznym ruchem obróciłam go w palcach i z satysfakcjonującym uczuciem schowałam go.
- Po co mi to mówiłeś? Że też masz broń? - spytałam chłopaka, który odwrócił się do mnie plecami i ruszył w stronę akademii.
- Żebyś wiedziała że nie jestem taki potulny na jakiego wyglądam - odwrócił się w moją stronę  i uśmiechnął. No zaraz dostanie w mordę ode mnie, traktuje mnie jak dziecko z tymi uśmieszkami...
- Coś sugerujesz? - zapytałam, czując się trochę niepewnie w jego towarzystwie.
- Może? - odpowiedział mi pytaniem na pytanie. Zaczynał mnie bardzo powoli denerwować, ale o byciu dupkiem się nie decyduje. Nim się jest. Pomyślałam i zaśmiałam się w duchu. Poszliśmy w swoją stronę, otworzyłam pokój i trzasnęłam drzwiami. Tenebris wskoczyła na łóżko i zaczęła lizać mnie po twarzy.  Odepchnęłam ją stanowczo, spojrzała na mnie z miną obrażonej księżniczki i poszła fochać się na swoim legowisku. Weszłam do kuchni i wygrzebałam z lodówki potrawkę mięsną dla mojej psiny. Spojrzała na jedzenie z wyrzutem i odwróciła się do mnie plecami.
- No chodź. Wiem że masz focha. Ale obiad czeka. - poklepałam się w kolana, zauważyłam jak czarna psinka zaczyna merdać ogonem, po chwili zorientowała się że jednak ma focha i obrzuciła mnie spojrzeniem obrażonej księżniczki. Wzruszyłam ramionami i zaczęłam robić sobie sałatkę z kurczakiem. Wrzuciłam mięso na patelnię  i  zaczęłam kroić co trzeba. Gdy mięso było gotowe, wsypałam trochę dla siebie a resztę dałam Tenebris. Położyłam miskę ze swoim jedzeniem na stole i zaczęłam jeść. Gdy skończyłam, pozmywałam po sobie i przebrałam się w jakieś jeansy i bluzkę, którą pierwszy raz na oczy widziałam.
Założyłam trampki i wyszłam. Odnalazłam pokój Rick'a i zapukałam. Otworzył szybko, jak na niego.
- Wow. Postarałeś się z tym otwieraniem. - mruknęłam i nie czekając na zaproszenie weszłam. - słuchaj, mam sprawę.  Chłopak  spojrzał na mnie z niemałym zdziwieniem, wprosiłam się chamsko do jego pokoju.
- Tak dokładniej?
- Zaintrygowały mnie twoje słowa. - zaczęłam. - tak dokładniej "na tych sprawach dość dużo się znam" - powiedziałam, robiąc cudzysłów palcami w powietrzu. Rick zmierzył mnie wzrokiem. - Wytłumacz mi o co chodzi, z tym tekstem. - przerwałam i dałam mu chwilę na odpowiedź.
 
 
---------
Riczu? :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.