niedziela, 27 sierpnia 2017

od Viktorii cd. Rush'a

Po tamtych słowach ucichłam i zjechałam na pobocze, ukryłam twarz w dłoniach i zamrugałam szybko by nie pozwolić łzom wypłynąć z moich oczu. W końcu jednak łzy popłynęły po mojej twarzy.
- Przepraszam księżniczko, nie powinienem był krzyczeć. - szepnął chłopak, próbując mnie pocieszyć. Odsłoniłam twarz i otarłam łzy rękawem bluzy. - Jestem głupi i masz prawo mi przyłożyć. Tak, jak za dawnych lat. Pamiętasz jak za tobą latałem?- prychnął. Przypomniałam sobie wszystkie nasze odpały w Akademii. To jak dostaliśmy szlaban teraz wydaje się śmieszne. - Nie raz oberwałem, ale wcale nie zamierzałem się poddawać. - uśmiechnął się do mnie, poczułam ścisk w żołądku na widok tego lekkiego uniesienia kącików warg.
- Sam się o to prosiłeś. - odparłam, lekko się uśmiechając.
-  Całkiem możliwe, a mimo to jesteśmy teraz tutaj. Na jakiejś dzikiej drodze w jednym samochodzie, przez długi okres czasu, a ja nadal żyję- mruknął i chwycił moją dłoń, zamykając ją  w swojej. Zadrżałam...- I to dla mnie duży zaszczyt, bo wiem, że nie tolerujesz wszystkich. - Ru był jednym z niewielu, komu pozwalałam się tak bardzo zbliżyć, a co dopiero być z kimś w związku. Ale przy tym chłopaku czułam się bezpiecznie... Spojrzałam na niego, zaczerwienionymi od płaczu i zmęczenia oczami. Delikatnie przesunął palcem po moim policzku i zbliżył twarz do mojej... W momencie w którym nasze usta były już prawie złączone, Breve zarżał. Niechętnie odsunęliśmy się od siebie, Rush wypiął pas i otworzył drzwi.
- Zajrzysz do niego ze mną? - zapytał, odparłam mu stanowczym skinieniem głowy i wyszłam z czarnego auta zaraz za Rushem. Breve spojrzał na nas z ciekawością i lekkim zdezorientowaniem. Nie wyglądał na przestraszonego, wręcz był spokojny jak na tak nagły zakręt.
Ru odwrócił głowę  w stronę lasu i zamilkł, jego wzrok był nieobecny, wyglądał jakby się zastanawiał nad czymś.
- Chyba powinniśmy ruszać dalej. - powiedziałam ciepło, patrząc na chłopaka ze zmartwieniem. - Ru, wszystko ok? - zapytałam, przekrzywiając lekko głowę. Patrzyłam na chłopaka, gorączkowo wbijając w niego wzrok. Przemilczał moje pytanie i podszedł do mnie, chwycił mnie w talii i przyciągnął do siebie. Drgnęłam i znieruchomiałam, nie spodziewałam się takiej reakcji.
- Czym moje życie byłoby bez ciebie?- westchnął, i wzmocnił uścisk- Co ty ze mną zrobiłaś… - wyszeptał. Byłam zdezorientowana i pozytywnie zaskoczona, w końcu wplotłam palce w jego włosy. Wtedy złączyliśmy nasze usta  w namiętnym pocałunku. Cały świat przestał się liczyć, byliśmy tylko my i ta chwila. Która mogłaby trwać wiecznie... Ten pocałunek był bardziej emocjonalny, bardziej namiętny i najcudowniejszy.
Rush zadeklarował się, że tym razem to on poprowadzi. Zgodziłam się i usiadłam na miejscu pasażera i obserwowałam drogę, co chwila zerkając na czarnowłosego. Pogłośniłam radio, w momencie gdy zabrzmiało 'Thunder'.
Just a young gun with a quick fuse… - zanuciłam pod nosem fragment tekstu.
- Serio? Thunder? Słuchasz IG? - zapytał, z uśmiechem na twarzy. Zachichotałam i w ramach potwierdzenia zaśpiewałam dalej. Po chwili dołączył też Ru. Droga mijała nam szybciej i przyjemniej.
- Masz naprawdę ładny głos. - mruknął chłopak a ja tylko machnęłam ręką i zaśmiałam się. - musimy jeszcze kiedyś pośpiewać. - dodał i zamilkł, na powrót skupiając się na drodze. Minęła jakaś godzina, od czasu tamtej rozmowy. Wreszcie dojechaliśmy, opony rozrzucały kamyczki ze ścieżki we wszystkie strony świata.
- To na pewno tutaj? - zapytał, gdy wjechaliśmy na nieduże, zagracone podwórko. - spodziewałem się bardziej.. em..
- Wywalonej w kosmos willi?
- Powiedzmy. - mruknął i zgasił silnik. Odpięłam pasy i zdjęłam bluzę. Zza szopy wychodziła wysoka postać, - może lepiej zapytam czy dobrze trafiliśmy. - powiedział i wysiadł z auta. Zaczekałam i przygotowałam dokumenty Francuza. Pogrążyłam się w rozmyślaniach, Breve już niedługo na powrót będzie Francuzem. Zamrugałam szybko i spojrzałam na Rush'a, który rozmawiał z dziewczyną. Po chwili odwrócił się i puścił mi oczko, wysiadłam z auta i podeszłam do chłopaka.
- Księżniczko, poznaj proszę Dolly, zaklinacza koni! - zmierzyłam wysoką dziewczynę wzrokiem, wypięła się dumnie czekając na jakieś pochwały czy inne "ochy achy".  Zaczęłam się niekontrolowanie śmiać, Dolly spojrzała na mnie jakbym była jakimś robakiem, ale ja po prostu się śmiałam. Nie mogłam opanować śmiechu, patrząc na Rush'a, który ledwo powstrzymywał się przed śmiechem zaczynałam od nowa. Wreszcie się opanowałam i spojrzałam na Dolly, która miała minę, jakby wdepnęła łajno.
- Zupełny brak poszanowania, niektórzy nie potrafią się przyznać do swojej niższości. - zamilkłam i zmierzyłam ją wzrokiem. Zacisnęłam pięść, Ru by uniknąć niepotrzebnych kłótni przyciągnął mnie do siebie i objął w talii.
A więc, wyprowadzisz go z przyczepy? - rzucił chłopak  a ja przyglądałam się z zaciekawieniem Dolly. Dziewczyna spojrzała na niego jak na debila.

 -  Oj głupiutki, nie można od tak sobie w pojedynkę „wyprowadzać” narowistego konia bez wcześniejszego przygotowania. Chyba, że nieco byś mi pomógł- zaproponowała, na co odchrząknął. Znów spojrzałam na dziewczynę, gdyby wzrok mógł zabijać, Dolly byłaby martwa.

- To teraz ja pobawię się w zaklinacza. - uśmiechnęłam się chłodno i wyswobodziłam z uścisku chłopaka. Poszłam powolnym krokiem do przyczepy  i przywitałam się z Breve. Siwek spojrzał na mnie z zaciekawieniem, odwiązałam uwiąz  i wyprowadziłam go z przyczepy. Nie minęło dużo czasu, a Breve stał koło Rush'a i trącał go radośnie pyskiem.
- Istny pokaz ignorancji i desperacka próba zwrócenia na siebie uwagi. - zadrwiła Dolly, w tym momencie dziewczyna przegięła. Wcisnęłam mojemu chłopakowi uwiąz i wściekle podeszłam do dziewczyny, zaciskając i podnosząc prawą pięść. Ru przyciągnął mnie do siebie nim zdążyłam ją uderzyć. Może w sumie to i dobrze?
- Proszę skarbie, nie pogarszajmy sytuacji. Musimy się opanować ze względu na Breve… on nie jest niczemu winny. - szepnął i pocałował mnie w policzek. Pogłaskałam siwka po rozgrzanej szyi i spojrzałam w jego oczy, były spokojne. Aleu wjechała na podwórko, młody konik kojarząc swoją właścicielkę stanął dęba z przerażeniem. Dolly chcąc pokazać jaka to ona jest "super" machnęła batem przed nogami Rush'a, Breve wyrwał się chłopakowi i popędził w stronę pastwisk.
No ją chyba coś pojebało. Pomyślałam wściekle, Rush spiorunował dziewczynę wzrokiem.
- Mówiłam, że jest niebezpieczny, ale nie martw się, mogę ci pokazać jak się z nim obchodzić. - powiedziała i niebezpiecznie zbliżyła się do mojego chłopaka. Ru szybko odepchnął dziewczynę i prychnął wściekle.
- Dotknij go jeszcze raz... - warknęłam wściekle i zacisnęłam pięści.
- Nie moja wina, że tak działam na płeć przeciwną. - na nerwach też potrafi zagrać.. Miałam ochotę jej przyłożyć, ale się powstrzymałam.
- Skarbie, idziesz ze mną? - Ru zwrócił się do mnie z uśmiechem. - trzeba go uspokoić. - skinęłam głową i parodiując tamtą gnidę, ruszyłam za chłopakiem skocznym krokiem i zarzuciłam włosami. Rżenie konia przepełnione było paniką. Zauważyłam że na twarzy Ru pojawia się chytry wyraz, czyli coś wymyślił.
- Rushhh! - piskliwy głos tamtej gnidy wyrwał mnie z zamyślenia. Chłopak skrzywił się i przyspieszył kroku, musiałam podbiec kilka kroków by się z nim zrównać. Ru spojrzał na mnie z uśmiechem, jego oczy wciąż jednak były przepełnione zmartwieniem i smutkiem.
- Nie podchodźcie za blisko, za momencik zaczynamy sesję! - tym razem odezwała się Dolly. Czy ona też jest taką idiotką jak Aleu? Zapytałam samą siebie i przekonałam się że jest już wcześniej, widząc pokaz jej arogancji.
- Chyba mam pomysł… o ile Aleu będzie tak naiwna, to powinno się udać - mruknął i objął mnie jedną ręką, przyciągając lekko do siebie.
- Chcesz ją nieco wykorzystać?
- Tylko i wyłącznie dla dobra Breve, może mi go odsprzeda? Wtedy razem będziemy mogli nad nim popracować. Może pojedziemy na jakąś wystawę? - usłyszałam jego ciche jęknięcie bólu. Pomysł był bardzo dobry, zabrałam za sobą jakieś pieniądze z ostatniej wygranej w zawodach.
- Co za idiotka… trzeba to będzie przemyć , bardzo boli? - Chwyciłam delikatnie jego zranioną dłoń i obejrzałam ją uważnie. Po wewnętrznej stronie dłoni widać było podłużną ranę i lekkie oparzenie. Ru pokręcił głową przecząco.
- To tylko draśnięcie, skupmy się na koniu. Obawiam się, że nie będę się w stanie opanować, gdy pseudo zaklinaczka zacznie swój pokaz... - mruknął i pocałował mnie delikatnie w czoło.
 
Gdy Dolly zaczęła swój pokaz, mocno ścisnęłam dłoń chłopaka, by nie wejść na padok i nie przyjebać jej w ten wyszpachlowany ryj. Francuz był przerażony już na sam ich widok, gdy tylko brązowowłosa zamieniła uwiąz na lonże, konik zwiał od niej byle dalej, prawie wyrywając jej różowy sznur. Zamknęłam oczy gdy usłyszałam świśnięcie bata i przerażone rżenie konia.
- Nie chcę tego oglądać. - szepnęłam i wtuliłam się w chłopaka.
- Ja też... - odparł i szybko objął mnie ręką, gdy poczuł że się odsuwam. - Też chce jej przywalić, ale pamiętaj o planie. - pogładził mnie po włosach i przyciągnął do siebie, odwróciłam głowę i zobaczyłam jak Francuz staje dęba i dostaje batem po nogach. Zacisnęłam zęby i powieki, by nie pozwolić sobie na przekleństwa i łzy.
- Nie zniosę tego dłużej. Chodźmy zrealizować ten plan. - szepnęłam i odsunęłam się od chłopaka, pokiwał głową i splótł nasze dłonie ze sobą. Aleu spojrzała na nas z tryumfem w oczach, miałam ochotę jej przywalić.
- Aleu... słuchaj. - zaczęłam ale dziewczyna zignorowała mnie i podeszła do Rush'a, zarzucając mu ręce na szyję. Ru odepchnął ją zniesmaczony i spojrzał poważnym wzrokiem.
- Mamy propozycję...
 
-------------
Rush? Omotajmy Aleu i spalmy na stosie :P
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.