Od dziś jestem oficjalną uczennicą Dressage Academy. Po odprowadzeniu Mate do boksu poszłam do swojego pokoju i zaczęłam się rozpakowywać. Po półtorej godziny byłam rozpakowana. Chcąc sprawdzić wygodę łóżka (to przecież podstawa każdego pokoju) usiadłam na nim.
Gdy otworzyłam oczy było ciemno. No świetnie, przespałam cały dzień. Chcąc poznać teren (tak wiem, nocą poznawać teren, ale świetny pomysł), wzięłam gitarę, założyłam bluzę, a po związaniu włosów w koka, wyszłam na zewnątrz. Idąc jakąś polaną patrzyłam w gwiazdy. Gdy znalazłam jakieś bardziej ustronne miejsce usiadłam pod drzewem i położyłam gitarę na kolanach. Zaczęłam ją nastrajać. Gdy w końcu wszystkie wydawane dźwięki mnie zadowoliły zaczęłam grać jakąś piosenkę. Delikatnie przesuwając kostką po strunach patrzyłam w gwiazdy. Po jakimś czasie zaczęłam cicho nucić tekst. Moją błogą chwilę przerwał szelest krzaków. Na początku się wystraszyłam, jednak po chwili doszłam do wniosku, że to mogło być jakieś zwierzę. Już miałam kontynuować grę, gdy ponownie usłyszałam szelest. Wzięłam gitarę, jako bardzo pomocną broń i ruszyłam w stronę źródła hałasu. Gdy byłam gotowa do ataku, do moich uszu doszedł czyjś głos.
-----------
Ktoś? Coś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.