Jak najszybciej zaplotłam North warkocze i zrobiłam kłosa z ogona. Jason już czekał w aucie. Zabrałam sprzęt na zawody i wprowadziłam ją do przyczepy. Klacz przestała kuleć co bardzo mnie cieszyło. Nie wybrałam najtrudniejszej trasy bo mogła sobie coś zrobić.
-Zdrzemnij się, mamy jeszcze 3 godziny jazdy.- pokiwałam głową i oparłam się o szybę. Oglądałam pastwiska gdzie pasły się konie, widziałam uczniów jeżdżących z instruktorami i wiele innych... Uznałam że jednak zasnę. Udało mi się dopiero 30 minut później. Nie pamiętam co mi się śniło.
***
Wybiegłam jak oparzona z auta i pobiegłam do przyczepy gdzie stała North. Wyprowadziłam ją i szybko osiodłałam. Jason załatwił mi już numer startowy. Startowałam jako 3...
Czyli jeszcze jedna osoba i jadę. Szybko obejrzałam tor. Rozgrzałam North która tylko raz odmówiła skoku.
-Numer 3 proszony jest o ustawienie się na linii startu!- głos spikera niósł się po polach. Podjechałam i czekałam na dźwięk dzwonka startowego który rozległ się po paru sekundach. North wystrzeliła jak z procy ale pierwsze kroki były niestabilne bo chyba jeszcze odczuwała ból w nodze. Po chwili wyrównała krok i przeskoczyła prawie wszystkie przeszkody, pobijając czas 2 osoby. Wyszło na to że na razie mamy 2 miejsce.
****
W oczekiwaniu na wyniki wzięłam jeszcze udział w zawodach z ujeżdżenia. Wygrana była w kieszeni. Prawie żaden koń nie zrobił lewady więc uzyskałam dodatkowe punkty. Spiker ogłosił wyniki od razu.
-Jas! Mam PIERWSZE MIEJSCE! - zapiszczałam a chłopak ucieszył się i rozsiodłał mi North.
Byłam coś zjeść i obejrzałam jeszcze kilka przejazdów. Informacje o naszych miejscach w crossie mieliśmy otrzymać mailem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.