Kiwnęłam głową i spojrzałam na Cassandre.
-Jadę w teren, sprawdzisz co u Tene? Powinna być u Peek. - dziewczyna kiwnęła głową i powiedziała że zrobi to gdy ogarnie Ir. Zrozumiałam i podeszłam do boksu North. Założyłam jej siodło i ogłowię (nie zapominając o reszcie!). Wreszcie gdy ją osiadłałam, zaprowadziłam ją na podwórze i dosiadłam.
-No wreszcie jesteś Tori!- powiedział Rush a ja zaśmiałam się. Szykował się ciekawy teren.
-Jedziemy? Ale zaczynamy kłusem - zapytałam wesoło, zapomniałam o tym wszystkim co mnie trapiło. Wreszcie dojechaliśmy do lasu. Zauważyłam torbę na plecach Rush'a ale nie dopytywałam. Wreszcie popędziliśmy konie do galopu, galopowaliśmy bardzo długo. Wreszcie poczułam się zmęczona.
-Masz coś do picia?- zapytałam zdyszana chłopaka.
-Mam nawet coś więcej - zaśmiał się - i to dużo więcej, zsiadaj - uśmiechnął się i pomógł mi zsiąść- konie się napiją a ja mam coś do jedzenia i picia.
Wreszcie stałam tak blisko chłopaka i zauważyłam jak śliczne ma oczy!
"Cholera! Vika, ogarnij dupę i nie piernicz o głupotach" Skarciłam się w myślach...
Nie zorientowałam się kiedy Rush postawił mnie na ziemi, więc straciłam równowagę i spadłam na Rusha.
-Lecisz na mnie. To pewne!- zaśmiał się, też zaczęłam się śmiać
-No chyba ty! -popchnęłam go w stronę wody, tak dokładnie jeziora. Wpadł do wody a jego mokre włosy opadały mu na twarz- obetniesz je albo w nocy przyjdę i Ci je zetnę a zarazem wykastruję!!
Zaczęłam się śmiać a Rush próbował udawać mordercze spojrzenie ale zbyt się śmiał.
>Rush<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.