sobota, 14 stycznia 2017

od Rusha cd. Viktorii

Poranek był dość chłodny... okazało się, że zasnąłem u Sil'a i dodatkowo ktoś przykrył mnie puchatym kocem, uśmiechnąłem się lekko. To na pewno Tori, kątem oka spojrzałem jeszcze na siwka, który drzemał w najlepsze. Na szczęście zaczynał czuć się coraz lepiej...
Gdy postanowiłem pójść do pokoju, aby zmienić ubrania Scream zarżał niespokojnie i zaczął się podnosić. Na początku stwierdziłem, że trzeba go powstrzymać, żeby nie zrobił sobie krzywdy, ale w jego oczach dostrzegłem jedynie wolę walki i determinację... ani śladu bólu. Odsunąłem się nieco, podczas gdy Silent gwałtownym ruchem stanął na własne nogi i zarżał radośnie. Uśmiechnąłem się podając mu przekąskę, wychodząc pogłaskałem także North, która jak mi się wydawało, naprawdę mnie polubiła...
***
Po przebraniu się w jakieś bardziej odpowiednie ciuchy i porządnym prysznicu, postanowiłem przespacerować się do Tori... Ostatnio naprawdę lubiłem spędzać z nią czas.
To co zobaczyłem na miejscu wywołało u mnie niepokój, a wręcz przerażenie, wyłamany zamek w drzwiach i ubłocone ślady na dywanie... pokręciłem głową wściekły i pobiegłem do właścicielki, która jak się później okazało nie widziała mojej księżniczki od wczorajszego wieczora. Ruszyłem w kierunku stajni i zająłem się siodłaniem Batona oraz Jabłonki, z którą wspólnymi siłami udało mi się dojść do porozumienia. Gdy konie były gotowe, podążyłem kłusem w stronę jeziora. Byłem naprawdę mocno zaniepokojony, ale miałem cichą nadzieję na to, że może jednak wybrała się na spacer... nadzieja matką głupich
***
Stępując po polnej drodze uważnie "badałem" teren wzrokiem. Już miałem zawołać ale coś, a dokładniej "ktoś" przykuł moją uwagę. Z zaciekawieniem ruszyłem w stronę osób, które siedziały na soczystej trawie. W chwili gdy miałem zapytać o to, czy widzieli Tori... zamarłem.
Ona właśnie tam siedziała, a do tego... kim był ten chłopak?! Pocałował ją, tak po prostu. W tamtym momencie poczułem się dziwnie... jakby ktoś uderzył mnie prosto w brzuch jakimś ciężkim, tępym narzędziem... Ogarnij się Rush- nakazałem sobie w duchu- To przecież tylko przyjaciółka, powinieneś chcieć jej szczęścia. Racja, powinienem... ale w głębi duszy miałem durną nadzieję na to, że staniemy się kimś więcej niż przyjaciółmi. Śmieszne ale prawdziwe, już miałem zaśmiać się sam z siebie, ale w ostatniej chwili Tori obróciła głowę i zaskoczona spojrzała na mnie.
W tamtym momencie zamarłem. Czy ona płakała, boże czy ja znowu widziałem krew? Nie zważając na sytuację, zeskoczyłem z Jabłonki i ruszyłem w ich stronę. Złapałem chłopaka za kaptur bluzy zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, posłałem jeszcze dziewczynie spojrzenie przepełnione współczuciem i bólem, chociaż miałem nadzieję, że tego drugiego nie zdołała zauważyć
- Księż... Victoria, na Batona- poprawiłem się i spojrzałem na jej nadgarstki... były poobcierane, musiała być związana
Chciałem mocno ją przytulić, zapytać co się stało, ale szybko zorientowałem się, że trzymany przeze mnie chłopak chwycił mnie za rękę. Syknąłem z bólu, gdy rany po wczorajszej akcji z drutem ponownie się otworzyły...
- Kim ty do cholery jesteś i dlaczego miałeś czelność ją tknąć?!- wrzasnąłem, starając się opanować chociaż w stopniu minimalnym
Chłopak uśmiechnął się wrednie i pokręcił głową w rozbawieniu, mocniej ściskając moją rękę...
- To moja dziewczyna, moja miłość...- zachichotał, a mnie zatkało... co on pieprzył?
Miałem ochotę go rozszarpać, rozerwać na drobne kawałeczki...
Nie wytrzymałem i wymierzyłem mu soczystego sierpowego prosto w tą roześmianą mordę, przez co zachwiał się i upadł na plecy.
Z amoku wyrwał mnie krzyk Tori:
- Zostaw go Rush, wracajmy do stajni... Trzeba ratować North- zesztywniałem, po tym co jej zrobił miałem go zostawić...?
- Jeśli jeszcze raz zobaczę cię w jej pobliżu... zapamiętasz to raz na zawsze- syknąłem i ruszyłem w stronę dziewczyny
- Jedziemy- powiedziałem chłodno, dosiadając Jabłonki
- Powiedz mi co się stało, dlaczego jesteś zraniona... i co się dzieje z North?- zapytałem, gdy galopowaliśmy w kierunku stajni
> Tori?<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.