sobota, 21 stycznia 2017

od Mike'a cd. Viki


Taksówka miała kolejne zakręty. Już niebawem zacznę nowy rozdział w życiu. Naprawdę długo rozmyślałem nad wyjazdem do tego miejsca. Akademia muzyczna, informatyczna, wszytko to stało przed mną otworem. Jednak ja wolałem wybrać konie. Moją decyzję podzielała tylko siostra. Ojciec uważał, że to nie opłacalne. Mama, że zbyt drogie. A mój brat, on po prostu nigdy nie przepadał za końmi. Na szczęście ta decyzja zależała tylko od mnie. Moim oczom zaczęła pokazywać się malownicze padoki pełne koni. Widok był naprawdę niezwykły. Samochód zatrzymał się przy bramie ośrodka.
- Dziękuje za podwózkę. - powiedziałem płacąc za przejazd.
- Jeśli płacisz, to dla mnie przyjemność. - odpowiedział.
Wyszedłem z auta i podszedłem do bagażnika. Wyciągnąłem torby i transporter w którym grzecznie drzemała moja kotka. Nie przepadła za podróżami, dlatego przed wyjazdem dostała tabletki uspokajające. Za trzy godziny powinna wstać i znowu szaleć.
- Jeszcze raz dziękuje! - rzuciłem i wszedłem na tereny mojego nowego domu.
Rozejrzałem się wokół. Było tu naprawdę ładnie. Zaszedłem do budynku głównego dokończyć formalność.
- Dobrze Mike, to klucz do twojego pokoju. - powiedziała właścicielka kiedy skończyła się papierkowa robota. Potem dała mi instrukcje dojścia i byłem wolny.
Po zrealizowaniu danych mi wskazówek znalazłem się w swoim pokoju. Zacząłem się rozpakowywać. Moją pracę przerwał dźwięk jakiegoś dużego samochodu wjeżdżającego na główny plac. Wyjrzałem przez okno. Było to koni wóz. Tak, Azeri przyjechała! Wybiegłem na dwór. Kierowca rozmawiał z właścicielką.
- Oh, Mike. Dobrze że jesteś. Twoja klacz przyjechała. Mógłbyś ją odprowadzić do boksu? Tam jest stajnia - wskazała na jeden z budynków - jej boks jest podpisany.
- Jasne, już idę.
Wziąłem uwiąz i wyprowadziłem klacz z przyczepy. Ta zarżała radośnie na mój widok. Szliśmy w stronę stajni. W środku nie było żywej duszy. Wpuściłem klacz do jej boksu. Kręciła się wokół wszytko wąchając.
- I jak podoba ci się nowy dom? - spytałem. Azeri zarżała w odpowiedzi.
- Dam ci trochę odpocząć i pojedziemy w teren. - poklepałem ją i wróciłem do pokoju.
Cóż, trzeba się rozpakować. Rozłożyłem resztę rzeczy po szafkach. Cia, trochę to trwało. Chwyciłem bryczesy i poszedłem się przebrać. Zamieniłem okulary na soczewki, wziąłem kask, rękawiczki, ubrałem oficerki i pobiegłem do stajni. Wszedłem do siodlarni i wziąłem mój sprzęt dowieziony tu wcześniej. Szczotki, ogłowie, siodło i zestaw składający się z czapraka, nauszników i owijek. Dziś wziąłem tylko czaprak. Azeri nie przepada za nausznikami, a ja mimo moich treningów nadal męczę się z owijkami. Podszedłem do boksu i wziąłem się za czyszczenie konia. Uf, skończone. Jak można się tak ubrudzić w przyczepie. Azeri dała się grzecznie osiodłać. Ubrałem kask i rękawiczki. No, jestem gotowy na przejażdżkę.
- Pokazać ci okolicę nowy? - usłyszałem czyiś głos w oddali stajni. Rozszedł się echem, nie mogłem poznać płci osoby mówiącej.
- Jakbyś mógł, mogła. Poza tym nie jest nowy, jestem Mike. A ty? - powiedziałem patrząc w głąb stajni próbując zauważyć czyjąś sylwetkę.
< Tajemniczy głosie?>

>>To mam być ja? ~Vika<<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.