sobota, 21 stycznia 2017
od Mike'a cd. ...?
Dziewczyna odeszła w głąb stajni. Pogłaskałem klacz po grzywie z której nadal spływały kropelki wody. Poklepałem ją i wróciłam do pokoju. Zamieniłem soczewki na okulary i wysuszyłem włosy który jeszcze nie zdążyły wyschnąć po powrocie. Byłem jakiś przymulony. Ściągnąłem okulary i uwaliłem się na łóżko. Nawet nie zauważyłem kiedy popadłem w objęcia morfeusza.
***
Obudziłem się z strasznym bólem głowy. Przez wczorajszą kąpiel musiałem się przeziębić. Świetnie, nie ma jak to zachorować na drugi dzień po przyjeździe. Na mój brzuch wskoczyła kotka. Pogłaskałem ją jednak ona szybko ze mnie zeskoczyła i zaczęła drapać jedną z toreb. Ah, zapomniałem. Wstałem leniwie, nasypałem jej jedzenia i nalałem wody. Zerknąłem przez okno. Niebo było bezchmurne, jednak wiało. Ubrałem się cieplej niż zwykle i wyszedłem z pokoju. Nie byłem głodny więc od razu skierowałem się do stajni. Mój stan fizyczny nie dawał się zbytnio do jazdy. Jednak Azari bez wysiłku dostałaby pewnie kolki. Wziąłem szczotki i zacząłem czyszczenie. Nałożyłem kantar mojej uroczej istotce i chwyciłem lonżę. Tego typu treningi były idealnym wyjściem na moją obecną sytuację. Poszliśmy razem na okrąglak. Wpierw kilka minut stępu na rozgrzewkę. Potem kłus, galop, ćwiczenia zmiany nogi. Spojrzałem na zegarek na ręce. Minęła już godzina. Starczy. Zwolniłem klacz do stępu aby ochłonęła.
> Ktuś? <
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.