Strony

czwartek, 29 grudnia 2016

od Viktorii cd. Rusha

To prawda, musiałam wypocząć. Te wszelkie konflikty porwania i zaginięcia mnie cholernie zmęczyły. Ale wpierw zrobiłam okład North. Klacz wzdrygnęła się gdy dotknęłam jej nogi ale po chwili się rozluźniła. Kiedy to wszystko zrobiłam, weszłam do mojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Wyjęłam telefon włączając muzykę i otwierając książkę równocześnie. Jednak byłam tak zmęczona że po prostu zasnęłam.
***
obudziłam się o 16.43, nie było jeszcze  ciemno więc wytaszczyłam się do stajni i osiodłałam Batona. Okazało się że Rush już tam na mnie czeka.
-No Tori! Wreszcie wstałaś
-A nie widać? Może to ty jeszcze śpisz- mruknęłam - Baton! Cholera ogarnij się! - dodałam do konia, Rush zaśmiał się a ja kazałam mu pokazać co wyrabia Sil gdy jest na tym stromym zjeździe. Ogier nie chciał zjechać i skoczyć nad rowem.
-Jedźcie za mną - mruknęłam i popędziłam Batona do galopu. Brykał i nie chciał tego zrobić ale wreszcie to zrobił. Pojechał prawie cwałem w dół stromego zbocza, Sil niepewnie też. Baton o dziwo nie skoczył jak opętany, Silent odmówił kilka razy, ale przeskoczył. Bułany, krępy konik przeszedł do cwału i ujrzał żywopłot. Wiedziałam że będzie chciał skakać ale próbowałam go opanować.
-Baton! Nie skaczemy!-warknęłam  do konia ale on już pędził, nim zdążyłam się przygotować już skoczył jak opętany w górę. Podczas "lotu" strzelił barana. Jak? Zapytacie zapewne. To jest Baton. Jego nie ogarniesz.  Wyleciałam z siodła i spadłam do błota. Rush zaśmiewał się a ja krzyknęłam do niego wściekle.
-Tylko się nie uduś! Albo lepiej tak zrób, jednego przeciwnika mniej ! - to ostatnie dodałam ze śmiechem ale morderczy wzrok Rusha tego nie ukazywał.


>Rush?<

od Rush'a cd Viktorii (ty chcesz mnie zabić, prawda?)

Drgnąłem zdziwiony, gdy Tori przylgnęła do mojego ciała. Zamrugałem kilkukrotnie aby upewnić się, czy to nie był jakiś powalony sen...
Nie był, bo dziewczyna nadal ściskała za boki mojej koszulki i wtulała się w moje ramię:
- Dziękuję- szepnęła, a ja objąłem ją mocniej
Na szczęście North była cała, Tenebris się odnalazła, a Tori wymierzyła tamtej szmacie sprawiedliwość. Po co pokojowo, skoro jednym ruchem można złamać komuś nos? Chyba powinienem zapisać to gdzieś na przyszłość
- Już w porządku?- wolałem się upewnić, poczułem jak Tori kiwa głową, uśmiechnąłem się
- Nie żeby coś, bo jest mi bardzo ale to bardzo przyjemnie, ale powinniśmy stąd pryskać zanim ktoś nas zauważy- powiedziałem zupełnie szczerze- Poza tym North należy się kąpiel... z bąbelkami- dodałem żartobliwie żeby trochę ją rozweselić
***
Droga powrotna mijała nam całkiem przyjemnie. Tori prowadziła swoją klacz na uwiązie tuż za Sil'em, a ja stwierdzam, że o wiele lepiej szła mi współpraca z Iratze. Zadębował tylko raz i nawet z gryzieniem się ograniczył... kochany...
- Jak noga North?- spytałem widząc, że klacz lekko utyka
- To na szczęście tylko lekkie stłuczenie, musiała zaczepić o drągi. Zrobię jej zimny okład i nałożę maść, będzie dobrze- powiedziała smutno
- Wiesz co...- zacząłem
- Hmm...?
- Chyba wolę cię su**watą niż taką przygnębioną... nie mogę patrzeć gdy tak się smucisz- parsknąłem, a ona mi zawtórowała
Gdy wjechaliśmy na dziedziniec od razu przywitała mnie Sky, zeskoczyłem z Iratze i pomogłem zsiąść Tori. Oczywiście wiem, że mogła zrobić to sama, ale widziałem że jest okropnie zmęczona i nie powinna ryzykować nawet głupim zeskokiem. Po zaprowadzeniu i oporządzeniu koni, odprowadziłem ją pod drzwi pokoju:
- Mam prośbę...- wymamrotałem, poprawiając kruczoczarne włosy
Dziewczyna spojrzała na mnie pytająco
- Gdybyś kiedyś znalazła trochę czasu... byłbym ci naprawdę bardzo wdzięczny gdybyś mogła pomóc mi z tym głupim treningiem cross'owym... chodzi mi o konkretny odcinek trasy. Sil ma problem z tamtym stromym zjazdem- nie ukrywam, że głupio mi było o to prosić w tym momencie
- Myślę, że mogę poświęcić ci trochę czasu- powiedziała z lekkim uśmiechem
- Oczywiście jeśli już wypoczniesz i takie tam... mi się nie spieszy- zacząłem mamrotać
- Już spokojnie nie musisz mi się tłumaczyć- zaśmiała się
Posłałem jej uśmiech, od dawna nie śmiała się tak szczerze, humor powracał...
> Tori?<

>Pytasz się jeszcze? jasne że pomogę ale nie będzie łatwo :3<

środa, 28 grudnia 2016

od Viktorii cd. Rush'a

Silent był wygodnym koniem ale to nie miało teraz znaczenia. Musiałam się opanować i popędziłam ogiera do galopu. Otarłam łzy rękawem i chwyciłam z powrotem wodzę. Docisnęłam łydkę i Sil przeszedł płynnie do cwału. Dojeżdżaliśmy już do stadniny. Spojrzałam na ujeżdżalnię. Kogo tam ujrzałam? Oczywiście ALEU Z NORTH! Ta mała świnia ważyła się dosiąść MOJEJ klaczy i jeździć na MOJEJ North. Nie jestem jakaś samolubna czy coś ale po tym co zrobiła mojej Gwiazdce, Tenebris i Sky zasługiwała co najmniej na złamanie jej ręki i walnięcie w ten krzywy ryj. Zsiadłam z Silent'a, Rush zrobił to samo. Usłyszałam za plecami jego głos.
-Aleu. Tego już za  dużo. Zamordowałaś jej konia, omal nie zabiłaś nam psów i teraz chcesz zrobić jej krzywdę?! -podchodził do tego pokojowo ale ja nie mogłam.
-Do jasnej cholery! kto pozwolił Ci wziąć MOJEGO konia i jeździć na MOJEJ North?! TERAZ! Zsiadasz! Ciesz się że jeszcze Cię nie zabiła! -spojrzałam na North, w jej oczach było przerażenie. Była cała mokra od potu, na jej sierści pojawiły się plamy. - COŚ TY JEJ ZROBIŁA!?- wrzasnęłam a ona uśmiechnęła się perfidnie.
-Trenowałam, to czego ty nie potrafisz. North powinna być MOJA nie TWOJA
-PRZESADZASZ! TY KUT*O zsiadasz! Teraz!
-Ależ proszę skoro umiesz opiekować się tą szkapą.
Popatrzyłam na nią morderczym  wzrokiem. Nie mogłam się powstrzymać. Uderzyłam dziewczynę z pięści w nos. Nie złamałam go ale krew się lała. Tym razem złamałam jej zapał i zapewne garstek. Ale tego drugiego nie byłam pewna. Rush przyglądał się temu z zaciśniętymi pięściami. Wybuchnęłam płaczem tuląc się do North, klacz była spocona i brudna od pyłu.
Po chwili uspokoiłam się i przytuliłam się także do chłopaka...
-Dziękuję -szepnęłam.

>Rush?<

od Rusha cd. Viktorii

Właśnie miałem iść po Sil'a, aby trochę potrenować, powinien się przyzwyczajać, jeśli nadal chcieliśmy wystąpić w zawodach cross'owych. I wtedy znów usłyszałem płacz...
- Tori? Boże, gdzie jest North?- spytałem przerażony, a ona podała mi skrawek papieru... zakląłem pod nosem i kopnąłem w drewnianą ścianę boksu
- Ona... zrobi jej krzywdę, mojej Northie...- załkała
Jak można być tak pieprzonym egoistą, żeby zamordować konia koleżance, a potem chcieć to samo zrobić z drugim?! Oddychaj Rush, jak popadniesz w histerię to nic nam nie pomoże... przecież Tori już zupełnie się rozsypała.
- Nie siedź tak bezczynnie bo nic nie zdziałasz- warknąłem w napływie emocji, dziewczyna spojrzała na mnie jakby wystraszona
- Bierz konia i jedziemy tam, natychmiast!- nie dawałem za wygraną i pobiegłem po sprzęt...
- Ale... jak... jej nie ma... a Baton... jeszcze się na nim zabiję- wymamrotała, na co zakląłem pod nosem i podałem jej osprzęt siwka
Spojrzała na mnie zdezorientowana
- Podobna budowa, taki sam chód, jest posłuszny... chyba dasz sobie z nim radę- wywróciłem oczami, a ona lekko skinęła głową
- A ty?- spytała wyprowadzając Sil'a
Właśnie szykowałem się na śmierć... bolesną... w męczarniach
- Wezmę Iratze... -powiedziałem niechętnie i ruszyłem do boksu hanowera mojej siostry
Ten gniady bydlak miał temperament jak Amor... ale był o wiele bardziej dynamiczny. Cass radziła z nim sobie doskonale, ja kiedyś też go dosiadałem, będzie ciekawie
Po niecałej godzinie byliśmy gotowi do drogi. Tori radziła sobie świetnie z prowadzeniem Sil'a, a ja... no cóż... przynajmniej nie zaliczyłem gleby. Iratze był cholernie narowisty...
- Musimy się spieszyć...- mruknąłem i pogoniłem ogiera do galopu
> Tori?<

od Viktorii cd. Rusha

Zaczęłam krzyczeć z przerażenia gdy się zorientowałam co tu się odwaliło. Ktoś porwał mi North.
-Nie... tylko nie to... - upadłam na kolana i zaczęłam płakać. Płakałam na tyle długo by poczuć czyjąś dłoń na ramieniu. To była pani Peek.
-Viktoria, wszystko będzie dobrze, musisz teraz trenować. Weź jednego ze szkółkowych koni i potrenuj -powiedziała ciepło dyrektorka, kiwnęłam głową czując  jak łzy płyną mi po policzkach. Nie powinnam płakać. Za dużo tego w ostatnim czasie. Podeszłam do najbliższego konia szkółkowego. Padło na Batona, jednego  z bardziej narowistych koni. Osiodłałam go, cudem unikając zarobienia kopytem w twarz od niego. Pojechałam na halę, gdzie ćwiczył Rush. Łaciaty  i krępy koń postawił uszy i stanął dęba. Popędziłam go do stępa. Ruszył kłusem.
-Cholera! Stęp Baton!-powiedziałam ostro do konia. Anglezowałam na złą nogę, galopowałam tak samo. Przy skokach odmawiał a na drągach to był cud gdy się utrzymywałam na grzbiecie. Wreszcie przyszła pora na koniec jazdy, musiałam go rozstępować ale to było zbyt trudne. Po prostu z niego zsiadłam i poszłam rozsiodłać. Kiedy podeszłam do boksu North zauważyłam coś co podpowiedziało mi gdzie szukać. Znowu kartka, pismo Aleu. Jeszcze na boksie został kawałek jej apaszki.

"Jednak miałaś rację. Zemsta z wisienką na torcie jest najlepsza."
Tym razem nie wiedziałam czy płaczę z wściekłości czy smutku. Ale oparłam się o boks i siedząc wybuchnęłam histerycznym płaczem. W takim stanie znalazł mnie Rush..
Tene czuła się lepiej i chodziła sobie grzecznie po podwórzu razem z Panią Peek.

>Rush? Znajdziemy Northie?<

od Rusha cd. Viktorii

Tori całą noc uprawiała rodeo i dziko przemieszczała się po łóżku podczas snu. Raz omal nie spadła, ale na szczęście złapałem ją w dobrym momencie. Wiedziałem, że śnił jej się koszmar, dlatego co jakiś czas siadałem obok i pierdzieliłem jakieś głupoty o kluskach, zupie i jednorożcach. Po prostu wywnioskowałem, że gadanie od rzeczy będzie lepsze niż naruszanie jej przestrzeni osobistej... jak już wspominałem swoją twarz ceniłem sobie cholernie mocno.
-T-to t-tylko s-sen...
Podniosłem się jak oparzony, omal nie strącając jakiegoś głupiego wazonu z drewnianej komody, i po jaką cholerę on tam stał?
-Tori wszystko ok? - powiedziałem ciszej, ponieważ nie miałem pewności, że się obudziła... może gadała przez sen?
Gdy niekontrolowany szloch wydobył się z jej ust nie miałem wątpliwości, że nie spała
- Hej, Tori to był głupi sen, wszystko jest okay...- zacząłem
- Faktycznie... wszystko jest okay... no może z wyjątkiem twoich włosów- mówiła ocierając łzy, wywróciłem oczami
- Serio?- spytałem od niechcenia, na co skinęła głową
- Mógłbyś w końcu zrobić z nimi porządek- zaśmiała się przez łzy i natychmiastowo poderwała z łóżka...
Posłałem jej pytające spojrzenie.
- Muszę zobaczyć North, śniłam dziś o niej...- wyjaśniła, więc skinąłem głową
- Jeśli chcesz zostanę z psami i zmienię Tenebris opatrunki- zaproponowałem, więc pokiwała głową z uśmiechem i wdzięcznością
***
Tene jest wyjątkowo pociesznym pieskiem, nie miałem pojęcia jakim bezuczuciowym idiotą trzeba było być aby skrzywdzić tak bezbronne stworzenie. Gdy gładziłem Sky po pyszczku, coś wyrwało mnie z zamyślenia... nawet nie coś tylko ktoś.
Usłyszałem głośny krzyk przerażenia... bardzo znajomy...Tori!
> Tori?<

od Viktorii cd. Rusha

Chwila.. czy on chciał mnie pocałować czy co?! Bogu dzięki że między nas wskoczyła Sky i zaszczekała radośnie.
-Chyba chce wyjść... -chłopak kiwnął głową i wyszedł razem z psem na parę godzin. Zabrałam szkicownik ale wpierw założyłam słuchawki i włączyłam moją ulubioną piosenkę. Zaczęłam ją nucić i w rytm muzyki rysowałam Silent Scream'a. Nim się zorientowałam, do pokoju wszedł Rush.
-Jak idzie rysowanie- powiedział ale ja nadal szkicowałam a tak dokładnie kończyłam szkic.
-Hmm? -zdjęłam czarne słuchawki i odpowiedziałam - tu masz Sil'a. -uśmiechnęłam się i podeszłam do Tene która sobie spała -śpij złotko.
Nastał wieczór. Rush musiał iść spać a ja nie chciałam zostawać sama z Tene. Brzmi dziwnie? wcale nie. Muszę się wyspać a nie zostawię Tenebris samej...
-Uhm.. Rush?
-Tak? Mam zostać?
-Jakbyś mógł... -powiedziałam szeptem a chłopak kiwnął głową. Poszłam się przebrać i umyć. Po chwili zakładałam już moją piżamę z napisem "jeśli mnie obudzisz to tylko z kawą w ręce" Położyłam się spać ale wcześniej rozłożyłam Rushowi materac.
Przykryłam się kołdrą i zasnęłam, nie spodziewałam się najgorszego koszmaru w moim życiu. Śniło mi się że znowu widzę jak usypiają Gwiazdę. Potem to samo z Tene. North miała połamane nogi i skończyła w rzeźni. W nocy rzucałam się na łóżku. Kiedy nastał ranek obudziłam się z płaczem.
-T-to t-tylko s-sen...
-Tori wszystko ok? - usłyszałam głos Rusha.

>Rush?<

od Rusha cd. Viktorii

Zupełnie niespodziewanie znalazłem się na plecach i zacząłem się śmiać
- Tak, to zrozumiałe- westchnąłem- Jednak na mnie lecisz- pokiwałem głową z udawanym zamyśleniem a Tori prychnęła ale wciąż się nie podniosła
Uśmiechnąłem się najładniej jak potrafiłem i oparłem głowę na jednej z poduszek, odkładając przy tym szkicownik
- Podoba mi się to jak rysujesz, twoje prace są bardzo realistyczne... mógłbym cię poprosić, żebyś naszkicowała mi kiedyś Sil'a? Oprawiłbym sobie w ramkę- mruknąłem
- Jeśli złapię wenę... może...- zamyśliła się
- Rozumiem, potrzebujesz muzy i natchnienia...- zacząłem- Mam zdjąć koszulkę teraz, czy później?- zaczęliśmy się śmiać
Na szczęście humor jej powracał. Z jednej strony to dobrze... chociaż z drugiej niekoniecznie, naprawdę nie chciałem, żeby ponownie zrobiła się oschła... skrzywiłem się
- A ty robisz coś poza próbami jazdy i tłuczeniem się jak worek kartofli?- spytała kładąc się tuż obok mnie
Parsknąłem, zdecydowanie jej się polepszało
- Gram na gitarze, śpiewam... ogólnie takie muzyczne szajsy- westchnąłem
Nie odpowiedziała, obróciła głowę tak, że nasze spojrzenia się spotkały
- Masz ładne oczy...- czy ja powiedziałem to na głos?!
Odpowiedziała mi uśmiechem... w momencie, gdy zacząłem się do niej zbliżać, moje niecne plany pokrzyżowała Sky... Ten 30 kilowy pies po prostu siadł mi na brzuchu...
Tori wybuchnęła śmiechem...
> Tori? Czo ta Sky?xd<

od Viktorii cd. Rusha

Czułam się dziwnie goszcząc u siebie Rusha.
-Tak, ja to narysowałam. - w kącie usłyszałam ciche skamlenie - już moja kochana, już mamusia bierze.
-A do mnie to się tak nie odzywasz -usłyszałam chłopaka który się ze mnie śmiał
-To nie ciebie prawie straciłam! -ale też się zaśmiałam - chodź moja mała kluseczko
Zabrałam Tenebris na ręce i położyłam koło Sky. Kiedy siadałam  z mojej kieszeni wypadł szkicownik. Cholera. Tam były szkice Gwiazdy.
-Czyli jednak rysujesz!-Rush oglądał mój szkicownik... Postanowiłam go zignorować i głaskać dalej Tenebris. Wreszcie ją odzyskałam. Wyglądała już o niebo lepiej. Dałam jej jeść i pić a potem wyczesałam. Tym razem muszę jej kupić obrożę. Poczułam jak Sky popycha mnie i skomli radośnie. Zaśmiałam się ale nadal nie miałam idealnego humoru. Chciałam wstać ale to był błąd ponieważ jego psina popchnęła mnie na niego. To kicha. Cholera...


>Rush?<

od Rusha cd. Viktorii


 Westchnąłem, czułem się dziwnie...
To co powiedziała Tori zrobiło na mnie duże wrażenie, tyle przeszła. Strata przyjaciela boli i bardzo dobrze o tym wiedziałem, tyle że miałem o wiele słabszą psychikę i robiłem naprawdę głupie rzeczy. Pokręciłem głową, gdy wjechaliśmy na plac Akademii. Nie wahając się ani przez chwilę, chwyciłem Tori w talii i pomogłem zsiąść jej z Sil'a. Następnie obserwowałem jak dziewczyna podbiega do Tenebris i mocno ją obejmuje, pokręciłem głową...
- Idź już do siebie i zajmij się nią, a ja ogarnę North, mam nadzieję, że przy tym nie zginę- powiedziałem uśmiechnięty i chwyciłem klacz za wodze
- Dziękuję...- szepnęła i zdążyła się odwrócić
Jednak w ostatniej chwili zatrzymała się
- Rush?- spytała
- Hmm..
- Wpadniesz potem do mnie, moglibyśmy trochę porozmawiać... o czymkolwiek, po prostu jakoś dziwnie się czuję- wymamrotała głaszcząc psa
Zamrugałem kilkukrotnie...
- Jesteś pewna?- odpowiedziała mi jedynie dobitnym wzrokiem
Podniosłem ręce do góry w geście poddania i posłałem jej firmowy uśmiech
- Pod warunkiem, że pozwolisz mi wziąć Sky- odparłem dobitnie na co skinęła głową
***
Po przebraniu, oporządzeniu koni i cudem unikniętym wypadku z udziałem kopyta North i mojej twarzy, ruszyłem pod wskazany adres. Spodziewałem się, że dziewczyna ze mnie zażartowała i nie wpuści mnie do środka, co było całkiem możliwe i logiczne. Stwierdziłem jednak, że zaryzykuję... a co mi tam. Gdy drzwi pokoju otworzyły się, od razu zwróciłem uwagę na piękne szkice wiszące na ścianach i zamrugałem kilkukrotnie
- Ty to narysowałaś?- spytałem przekraczając próg pomieszczenia
- Ciebie też miło widzieć Rush...- wywróciła oczami
Wydawało mi się, że na jednym z rysunków znajdował się Sil... bzdura to na pewno był on. Taki perfekcyjny...
- Jak czuje się Tenebris?- spytałem poszukując małej włochatej kulki
Tori wskazała ręką na czerwoną poduszkę w rogu łóżka i zamknęła drzwi, wydawało się że piesek wyglądał już o niebo lepiej...
- Mogę usiąść?- zapytałem wpatrując się w jej piękne szkice
Sky nawet nie musiała czekać na pozwolenie i wskoczyła na całkiem wygodne łóżko, kładąc się przy tym na plecach, prychnąłem...
> Tori?<

od Viktorii cd. Rush'a

Kiedy usłyszałam imię mojego Aniołka, wzdrygnęłam się ale zaczęłam opowiadać.
- Gdy byłam jeszcze mała, koło 11, może 12 lat. Dostałam swojego pierwszego konia i była to właśnie Gwiazda. Była śliczna, wyglądała na masywną ale kiedy galopowała wyglądała jak tancerka. Miała lekkie chody i tylko mnie akceptowała. Wreszcie rodzice zapisali mnie do tamtej "szkółki" z początku było super. Nauczyłam się skakać ale z czasem Gwiazda dziczała, inne dzieci jeździły na niej i ją psuły, niszczyły jej psychikę. Przez to stała się narowista i nie dało się jej dosiąść. Kiedyś, ta dziewczyna z którą się kłóciłam Aleu zabrała ją w teren. Dziewczyna wyszła bez szwanku ale złamała Gwieździe nogę. Skacząc przez uskok. Dobrze wiedziała że mój Aniołek nie umie skakać tak dobrze jak reszta. Poddaliśmy ją rehabilitacji ale nie na wiele się to zdało. Mogłam czasem się z nią przejść i tyle. Jak potem się okazało, uratowano ją z rzeźni. Aleu nie wiedziała o złamaniu i zabrała ją na trening skoków.  -w tym momencie załamał mi się głos- Nie przeskoczyła. Weterynarz przywiózł ją do nas, zostałam sama w domu. Widziałam udrękę w jej pięknych, brązowych oczach... Weterynarze wynieśli ją i powiedzieli że mogę ostatni raz pokazać jej gospodarstwo. Niech to jest jej dobre wspomnienie. Wiedziałam że zrobi wszystko by przebywać tę ostatnią chwilę ze mną... Kiedy wróciłam z nią, grzecznie się położyła a ja leżałam razem z nią. Płakałam i wiedziałam że ona też...
Głaskałam i przebywałam z nią do przyjazdu rodziny, nawet gdy już ją... ją uspali.. - po tych słowach wybuchnęłam płaczem- Tene- Tenebris potem była moją jed-jedyną pomocą p-po stracie G-Gwiazdki! T-teraz i ją mogę stracić.
Zorientowałam się że jesteśmy w  Akademii.

>Rush?<

od Rusha cd. Viktorii

Tym razem naprawdę nie mogłem patrzeć jak płakała... to było takie dziwne i nienaturalne widząc jak silna dziewczyna o dobitnym charakterze zalewa się łzami. Przytuliłem ją... znowu. Przylgnęła do mnie mocniej i jeszcze głośniej szlochała w moje ramię, pogładziłem ją po włosach, wpatrując się w Tenebris, leżącą na grzbiecie North.
- Hej, damy radę. Przecież ci pomogę... Nie płacz więcej bo ja też się rozbeczę...- szepnąłem
Dziewczyna oderwała się ode mnie w błyskawicznym tempie, a następnie otarła zapłakaną twarz wierzchem dłoni i spojrzała na mnie
- Wszystko mi się sypie...- warknęła przez łzy
- Przestań już marudzić, nie z takich sytuacji wychodziłem, a zobacz... żyję- powiedziałem bardziej dobitnie i chwyciłem ją mocno za ramiona- popatrz na mnie...- dodałem
Gdy Tori podniosła zapłakany wzrok, zabolało... ale mnie. Jeśli ktoś o tak silnym charakterze wymięka... to wiedz, że coś się dzieje
- Mówię, że damy radę... tak czy nie?- skinęła głową- Myślę, że do jura powinno ci przejść i zapewne wyżyjesz się na mnie za te wszystkie "czułości", ale co mi tam...- powiedziałem i pstryknąłem ją w nos
Spojrzała na mnie groźnie, a ja cicho się zaśmiałem
Chodź, wracamy do domu, jeszcze kiedyś im wszystkim dokopiemy, a teraz powinnaś odpocząć
Zerknąłem na maleńkiego (w porównaniu do Sky) pieska, który leżał na grzbiecie zmęczonej North. I już wiedziałem co należy zrobić...
- Tori... wskakuj na Sil'a i się rozluźnij, a ja zaprowadzę was do akademii i nie chcę słyszeć żadnego sprzeciwu, bo cię ugryzę- mruknąłem
- Co mi zrobisz?!- zapytała z niedowierzania
- Naprawdę nie chcesz tego doświadczyć...
Dziewczyna delikatnie wsiadła na ogiera który na początku lekko się zawahał ale widząc mój morderczy wzrok, siwek ponownie złagodniał...
- Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości mi się odwdzięczysz i pozwolisz pogalopować na North- wyszczerzyłem się- nawet sobie nie myśl że te moje czułości są bezcelowe- zaśmiałem się, a dziewczyna nieco się rozpogodziła
- Do akademii naprawdę daleka droga... opowiesz mi coś o tamtej klaczy? Jak jej było na imię... Gwiazda?- spytałem wkraczając na znajomą ścieżkę wraz ze Sky...
> Tori?^^<

od Viktorii cd. Rush

Zesztywniałam, kiedy poczułam że Rush mnie przytulił, ale po chwili się rozluźniłam.
-Dobra. Puść. Albo dostaniesz w twarz. - chłopak odsunął się a ja zaśmiałam się nerwowo. Wspomnienie Gwiazdy bardzo bolało.  Sky cieszyła się i skakała wokół Sil'a i Rusha. Nagle poczułam się sama, to prawda miałam North ale brakowało mi Tenebris. Chłopak chyba widział że jestem zamyślona pytaniem o Tene, kiedy wreszcie przyszła odpowiedź, już pędziłam cwałem w stronę weterynarii. Rush mnie dogonił i biegł koło mnie. Patrzyłam jak auta i krajobraz przemijają za nami. Z moich oczu polały się łzy ale i tak dodałam North łydkę i pojechałam jeszcze szybciej. Spotkanie z Aleu bolało nie fizycznie ale psychicznie. Wiedziałam że tym upadkiem co najmniej złamałam jej garstek i zapewne palce ale opłacało się. Dojechaliśmy do instruktorki a ja w cwale zeskoczyłam z mojej klaczy. Zwalniała powoli do kłusa a potem do stępa. Właścicielka stadniny nigdy nie zamykała drzwi więc pchnęłam je i weszłam do jej domu.
-Dzień dobry, w sprawie jazd? - stwierdziłam że ją oszukam i tak zrobiłam.
-Tak, ja w sprawie jazd. -kobieta wyszła, miała około 30 lat - mamy coś do rozwiązania, prawda...Anne?
Kobieta spojrzała na mnie i przez jej twarz przebiegł cień uśmiechu
-Viktoria! Jak ja się cieszę że wróciłaś! Chodź, zaparzę Ci herbaty chyba że wolisz wodę....? -spojrzała na moją twarz i zamilkła. Z jej ust zszedł uśmiech. Chyba zrozumiała że chodzi o Tene i Gwiazdę. Popatrzyłam na nią, gdyby wzrok mógł zabijać pewnie już byłaby tylko kupka popiołu z tej baby.
-Razem z Aleu przyczyniłaś się do śmierci Gwiazdy. Teraz prawie zabiłaś North! I ty śmiesz się cieszyć na mój widok?!
-Vika. To nie tak...
-NIE TAK?! NIE TAK..?! TO JAK DO JASNEJ CHOLERY! -wrzasnęłam i wybiegłam z domu tłumiąc w sobie jeszcze większą wściekłość. Rush to usłyszał i jego mina nie wyrażała zbyt wiele.
Na tyłach domu usłyszałam ciche szczeknięcie
-Tene? -gwizdnęła równie cicho, otrzymałam odpowiedź mojej psiny -Tenebris! -pobiegłam za dom i spojrzałam na moją kochaną, czarną kulkę futra.
-O matko... Co oni Ci zrobili kochana? -szepnęłam do niej, ale po chwili zawołałam chłopaka- Ruuush?! chodź tu i weź apteczkę!
Nie musiałam czekać długo, gdy zauważyłam chłopaka biegnącego z apteczką, szybko wyczyściłam rany i wyjęłam z mojej torby butelkę z wodą, nalałam sobie na rękę i podałam Tene która łapczywie to wypiła. Potem wyczyściłam jej futro, zlepione od krwi i brudu. Zorientowałam się że była tam dłużej niż dwa dni... była wychudzona i brudna. Rozcięłam obrożę ostrym kamieniem i podniosłam moją małą kulkę futra. Wyglądała tak samo jak brałam ze schroniska. Nie wytrzymałam, położyłam ją na grzbiecie North i wybuchnęłam płaczem. Nim zorientowałam się czemu, poczułam jak Rush mnie przytula. Natłok wspomnień i bólu wreszcie wygrał. Proszę bardzo, starałam się zwyciężyć ale tym razem to ja byłam zbyt słaba...


>Rush? c: <

od Rusha cd. Viktorii

Zacisnąłem dłonie w pięści, podczas słuchania rozmowy obu dziewczyn... o ile można było nazwać to rozmową... Widziałem, że Tori z jakiegoś powodu bardzo cierpiała... wywnioskowałem, że chodziło tutaj o jakiegoś konia. W pewnym momencie zrobiło mi się jej żal, a gdy zobaczyłem łzy w kącikach jej oczu, odwróciłem głowę. Miałem ochotę powiedzieć jej, że wszystko będzie dobrze... ale wiedziałem, że to kłamstwo. Nigdy nie było dobrze i mówię to ja, chłopak po przejściach i ostrej walce z depresją.
Gdy usłyszałem trzask kości i zobaczyłem co moja towarzyszka robi z tamtą drugą dziewczyną, zacisnąłem dłonie tak mocno, że moje palce zbielały. Nie zamierzałem reagować... sam zapewne postąpiłbym podobnie. Gdy było już po wszystkim, Tori spojrzała na mnie nieco wystraszonym wzrokiem, na co skinąłem głową i chwyciłem North za wodze.
Myślałem, że nic nie może wyprowadzić mnie z równowagi... jak bardzo się wtedy myliłem...
- Trzeba zabrać psy... jeśli zrobią coś ze Sky...- wysyczałem, a dziewczyna skinęła głową i wskoczyła na siodło swojej klaczy
- Najpierw po Sky... nie wiemy co jej zrobili i jak długo nie jadła- mruknęła i ruszyła pełnym galopem.
Silent już rwał się do cwału...
***
W międzyczasie zastanawiałem się jak jak można zacząć rozmowę z Tori. Ale jednak odpuściłem, naprawdę nie chciałem denerwować jej jeszcze bardziej. Miałem dużą nadzieję, że uda mi się z nią zawrzeć pokój. I mimo tych koszmarnych wydarzeń szło mi całkiem dobrze.
Patrzyłem na jej minę, pełną determinacji i wściekłości, gdy pędziła na karej klaczy w dół rzeki. Sil coraz łatwiej dotrzymywał jej kroku, zauważyłem, że oba konie mają tak samo lekki chód.
- Tam!- jej krzyk przerwał moje rozmyślania, spojrzałem w lewą stronę...
Sky leżała pod jednym z drzew, była cała skołtuniona ale żyła... cholerni oprawcy
Nie traciłem czasu na to, aby zatrzymać ogiera, zeskoczyłem w biegu i przetoczyłem się przez ramię aby następnie wylądować tuż przy suczce, która zareagowała na moje przybycie radosnym szczeknięciem
Przyznaję, że ujeżdżenie to nie moja bajka ale woltyżerkę trenowałem od dawna...
- Boże, Sky... tak się martwiłem- wyszeptałem w jej kruczą sierść i pogładziłem ją po pysku
Była w bardzo dobrym stanie, na szczęście nikt nie zdążył jej skrzywdzić. Ale co jeśli Tori nie wyciągnęłaby tych pieprzonych informacji...
Nie zważając na to że mogłem dostać strzał w twarz, postanowiłem zaryzykować i wynagrodzić Vicki te całe zajście mocnym przytulasem.
Gdy objąłem ją mocniej zesztywniała, postanowiłem, że lepiej się od niej oddalić
- Dziękuję, nie mam pojęcia co bym bez ciebie zrobił, a co z Tenebris?- spytałem uwalniając Sky, która była w stanie pobiec za nami
Tori zmyśliła się...
>Tori?Rush nie dostanie w twarz?<
>>coś wymyślę >:) <<

od Viktorii cd. Rusha

Kiedy wreszcie się ubraliśmy, zbadałam dokładnie zawieszkę. Była nowa. Nagle poczułam nieodpartą wściekłość. To tam była gwiazda. To tam zniszczyli mi życie. Szybko założyłam bluzkę i spięłam włosy w niedbały warkocz.  Wyszłam, nie przepraszam. Wybiegłam, wściekła jak osa z pokoju w stronę Rusha który zdążył osiodłać konie i przytrzymał mi  North.
-Dzięki - mruknęłam i wskoczyłam na siodło
-Co jest?- usłyszałam jego głos. Nie chciałam mu tego mówić.
-Długa historia. Wszystko zobaczysz. -włożyłam zawieszkę do kieszeni i pojechałam w stronę stadniny. Rush jechał koło mnie. Cała trasa zajęła nam koło godziny. Bez pytania otworzyłam bramę i podeszłam do dziewczyny jeżdżącej na myszatym koniu. Uśmiechnęła się do mnie, udając ciepło.
-O co taka spina Tori? - usłyszałam Rusha
-Oooo Vikunia ma chłopaka? No wreszcie się wzięłaś za siebie.
-Zamknij mordę! Zsiadasz z konia!-wrzasnęłam do dziewczyny. Kiwnęła głową i zsiadła prowadząc konia w moją stronę- a ty nadal nie umiesz jeździć. Wciąż się garbisz i trzymasz te pieprzone pięty w dole! -warknęłam i pokazałam jej przypinkę.  Dziewczyna spojrzała na nią, przez chwilę przez jej twarz przebiegł cień przerażenia, ale potem utrzymała pokerową twarz.
-Pff.. nie moja. Po co mam sobie tym zawracać głowę? I tak byłam w Dressage Academy po twoje go p....-nie dokończyła. Dostała w te swoją parszywą mordę. Omal nie zabiła mojego psa i jeszcze śmie nazywać Rusha moim chłopakiem?!
-Słuchaj Alea! Nie obchodzi mnie co sobie myślisz ale wiedz że prawie zabiłaś Tenebris. Zamęczyłaś na śmierć MOJEGO konia! MÓJ sens życia. Zniszczyłaś mi WSZYSTKO co mogłaś! Więc teraz albo złamię ci rękę -widziałam że mi nie wierzy- jestem gotowa to zrobić. Albo oddasz nam nasze psy.
W oczach Alei zakręciły się łzy. Spojrzała na mnie wzrokiem typu "ale to nie moja wina" znam ją zbyt dobrze. Dziewczyna pokręciła głową z determinacją.
-To był twój wybór -szepnęłam nienawistnie i chwyciłam dziewczynę za garstek. Stwierdziłam że nie złamię jej ręki tylko sprawie dość mocny ból.  Kiedy znalazłam odpowiednie miejsce w jej garstku, szarpnęłam w dół, przekręcając w tym samym momencie jej kość. Alea zapiszczała z bólu i upadła na kolana. Trzymałam jej rękę przez dobrą chwilę. Wreszcie puściłam, ale wiedziałam że nie jest to wystarczająca kara za to co zrobiła.
-Zdejmuj sprzęt z Strumyka i siadaj. -warknęłam ale Alea też coś miała do powiedzenia.
-Nie. Wystarczy.
-Nie? Mam nadzieję że w twoim słowniku to znaczy tak! WSIADAJ I NIE MARUDŹ! -to ostatnie krzyknęłam, wreszcie dziewczyna to zrobiła. Zabrałam lonże i pogoniłam strumyka do cwału.
-Ręce na boki i giry ze strzemion!-krzyknęłam, dziewczyna wykonała "ćwiczenie". Chwilę potem Strumyk bryknął a dziewczyna przeleciała przez jego głowę, prosto na przeszkodę. Rozstępowałam strumyka i podeszłam do Aleu.
-Wystarczająca kara. A teraz gadaj gdzie są.
-T-Tenebris jest u i-instruk-ktorki. T-ten d-drugi w l-lesie.. p-przywiązany, żeby z-zmiękł...
Teraz zorientowałam się że całemu zajściu przygląda się Rush. Cholera.

>Rush? <

od Rusha cd. Viktorii

Gdy tylko znalazłem się obok Tori zmarszczyłem brwi.
- Czy to coś ważnego? Nie wiem jak długo mamy jeszcze paradować półnadzy konno po lesie, nie żebym miał coś przeciwko... tak tylko mówię- mruknąłem, mierząc ją wzrokiem
Warknęła pod nosem, nie było jej do śmiechu... czyli coś się stało
- Tori?- szepnąłem, a ona podała mi kawałek papieru zerwany z drzewa
Zdezorientowany przyjąłem notatkę i zacząłem czytać... kuźwa.
Jak to? Był jeszcze jakiś inny pies? Nic z tego nie rozumiałem
- Jaki "jeden pies"?- wymamrotałem, denerwując się coraz bardziej
Dziewczyna spojrzała na mnie smutno i poprawiła włosy
- Chodzi o... ona... to moja...- nie chciała o tym rozmawiać, wnioskuję, że była z tym psem bardzo związana, a teraz padło na moją Sky?
Zabije kogokolwiek kto odważy się ją dotknąć bez mojej wiedzy
Przekląłem tak głośno, że moja towarzyszka drgnęła, a Sil omal nie zadębował...
- Musimy ją znaleźć... i wymierzyć im pieprzoną sprawiedliwość- wycedziłem przez zaciśnięte zęby, a dziewczyna spojrzała na mnie zupełnie zdezorientowana
Nie dziwiłem jej się, zaczynałem zachowywać się jak idiota... coś dziwnego we mnie wstąpiło,ale ten pies był dla mnie dużym oparciem w najgorszych momentach mojego życia, a teraz mogło jej się coś stać... pokręciłem głową
- Ale co mamy zrobić?- spytała, zasłaniając twarz włosami
- Nie wiem... cokolwiek, znaleźć ją!- wyrzuciłem z siebie i spojrzałem pod drzewo, coś się tam błyszczało
Zeskoczyłem z siwka i podniosłem połyskujący przedmiot... to była jakaś dziwna "przypinka", znaczek? Zamyśliłem się..
Nagle poczułem czyjąś lodowatą dłoń na odkrytym ramieniu i spojrzałem za siebie. Tori miała dziwny wzrok...
- To nie jest przypadkiem logo tej sąsiedniej stajni za wzgórzem?- spytała wyciągając mi nasz jedyny trop z dłoni
- To ruszamy...- zacząłem, ale sprytnie mi przerwała
- Chyba powinniśmy się najpierw ubrać- odchrząknęła, mierząc mnie wzrokiem...
> Tori? mamy trop^^<

od Viktorii cd Rusha


Co się stało ze Sky? Sama nie wiedziałam. Może wyszła na dłuższy spacer czy coś. Ale gdzieś głęboko w mojej świadomości jakiś głosik podpowiadał mi że to nie prawda.
-Może gdzieś wyszła czy coś...-powiedziałam wstając. Rush bez koszulki był ładny. Bardzo ładny. Ale powstrzymałam się przed tym. Sama byłam przemoczona, a pod bluzką miałam top, więc też ją zdjęłam.  Chłopak popatrzył na mnie jak na idiotkę.
-Co się lampisz? Nie wolno mi? -zaśmiałam się - lepiej poszukaj Sky. -dodałam poważniej, a Rush skinął głową. Po chwili usłyszałam jego głos
-Na koniach?
-Tak. Bez ogłowia i siodła. Tylko ty i koń. To będzie ćwiczeniem kiedy będziesz szukać Sky.
-Umrę przez ciebie wiesz?-zaśmiał się ale wsiadł na Sil'a. Ja bez wysiłku wskoczyłam na North.
-Damy radę przed 14? -zapytałam chłopaka a on tylko wzruszył ramionami. Spojrzałam na drzewo które rosło niedaleko stajni. Była jakaś kartka.


"Gratulujemy. Jeden pies wyeliminowany. Teraz czas na drugiego."
Hola Hola! To miało jakiś sens! Tenebris- potrącono i teraz jest u weterynarza, Sky zaginęła czyli ją pewnie też spotka coś takiego.

-Rush! Znalazłam coś!-krzyknęłam a chłopak przyjechał galopem. Pomyślałam teraz o tym jak stał nade mną, kiedy leżałam na sianie. Stanowczo zbyt blisko.


>Rush? <

od Rusha cd. Viktorii


 Parsknąłem zupełnie szczerym śmiechem, gdy dziewczyna polała mnie lodowatą wodą
- Chcesz więcej?- zapytała chichocząc, a ja jej zawtórowałem
- No i koniec dobrego Rush'a- powiedziałem nieco poważniejąc i rzuciłem się na nią z taką siłą, że oboje wylądowaliśmy na sianie
Tori pisnęła, próbując się wyrwać
- A fuj, jesteś cały mokry- parsknęła szamocząc się tuż pode mną
W końcu sobie odpuściła i z uśmiechem spojrzała na mnie. Muszę przyznać, że ma całkiem ładne oczy
- Lubię momenty, w których nie chcesz mnie zabić- powiedziałem z uśmiechem
- Nie przyzwyczajaj się- odchrząknęła i zaczęła się podnosić, westchnąłem
Dziewczyna nagle spoważniała i poprawiła koszulkę, która była teraz zupełnie przemoczona, po czym spojrzała na mnie
- Powinieneś zrobić coś z włosami, wyglądasz jak mokry pies- zaśmiała się
W sumie racja, powinienem był je podciąć, teraz gdy były mokre, zupełnie ograniczały moje pole widzenia
- Tori, widziałaś może Sky? Od rana nie mogę jej znaleźć- mruknąłem, pozbywając się koszulki, która obecnie nie nadawała się już do niczego
Moja towarzyszka zamyśliła się przez chwilę...
> Tori? Czo ze Sky?;3<

>>dzięki za polanie :c<<

od Viktorii cd. Rusha

-To by wyjaśniało potrącenie Tenebris. Tene nie oddala się aż tak daleko beze mnie. W dodatku nigdy nie kupowałam jej obroży! -powiedziałam do Rusha z sąsiedniego boksu- North nie jest płochliwą klaczą... Ale Amor za to tak.... -spojrzałam na podłogę i znalazłam bat do lonżowania. Przemilczeliśmy tę chwilę, chyba trzeba było się zastanowić. Przez chwilę myślałam że to zwykły zbieg okoliczności.
-Co ty masz w rę.... To tym spłoszono konie!- krzyknął Rush a ja kiwnęłam głową.
-Nie obchodzi mnie, co o mnie pomyślisz. Idę do pani Peek'. -chłopak spojrzał na mnie jak na idiotkę. Pomimo mojego charakteru, zachowuję rozsądek w takich sytuacjach.-chyba że wolisz wylecieć na zbity pysk z Akademii.
Zabrałam dowody i poszłam do pani Peek'.
-Prze pani, ktoś włamał się do jednej ze stajni i spłoszył konie; Amora, Night i kilka szkółkowych. Potem chyba uciekł z miejsca zdarzenia... -szepnęłam. Pani tylko kiwała głową  i kazała mi zostawić rzeczy i wyjść. Tak zrobiłam. Wybiegłam wprost  na Triss
-Ty też do pani Peek'? -dziewczyna kiwnęła głową a ja zaśmiałam się
-uważaj, jest strasznie sztywna...-pobiegłam do stajni. Widziałam Rusha stojącego jak osłupiały, przeraziło mnie to, myślałam że North ma kolkę czy coś takiego! Poczułam okropny ścisk w żołądku gdy zobaczyłam że boks mojej klaczy jest otwarty. Spojrzałam na Rusha jeszcze raz, kiedy zanosił się śmiechem.
-ona sama otwarła boks. -też zaczęłam się śmiać, w pewnym momencie popchnęłam chłopaka na siano w ramach zemsty. Słodkiej zemsty z posypką i wisienką na torcie. Kiedy chłopak upadał usłyszałam rżenie mojej klaczy. Wtedy zorientowałam się że nadal ma otwarty boks. Zamknęłam go i sięgnęłam po węża z wodą, polewając Rusha
-To za karę! Że przeraziłeś mnie na śmierć! -zaczęłam się śmiać, już sama nie wiedziałam z czego.
-Ale jak to? Dlaczego ja?? -zaśmiał się chłopak a ja polałam go jeszcze raz
-Chcesz więcej?!

>Rush?<

od Rusha cd. Viktorii

- dzięki za pomoc w złapaniu koni...- powiedziała, a mi praktycznie opadła szczęka, podziękowała...ona?
- Czekaj, czekaj... kim jesteś i co zrobiłaś z Tori, którą znam?- spytałem siląc się na poważny ton, a ona wywróciła oczami
- Jesteś nadzwyczaj zabawny...- zaczęła
- Tak, tak... zabawny, perfekcyjny i zajebiście skromny, znam to- powiedziałem i machnąłem teatralnie dłonią
- Nie podzielam twojego niepoprawnego entuzjazmu- odgryzła się
Zaśmiałem się pod nosem i zeskoczyłem z grzbietu ogiera, który niewątpliwie zasłużył na odpoczynek
Ruszyliśmy razem w kierunku stajni... byłem okropnie ciekawy co się stało, że konie przeraziły się w tak wielkim stopniu, zmarszczyłem brwi... to było dziwne
***
- I jak wrażenia po galopach na Sil'u?- spytałem, widząc że humor nieco jej się polepszył.
Wydawało mi się, że przez moment po jej twarzy przemknął nawet cień uśmiechu, a może mi się przewidziało?
- Szczerze? Nie było najgorzej, ale bez ciebie byłoby o wiele wygodniej- mruknęła, na co parsknąłem
Trzeba będzie to kiedyś powtórzyć- zaśmiałem się i spojrzałem w stronę stajni
- Chyba w twoich snach...- wymamrotała i mocniej zacisnęła palce na kantarze North- Widzisz to?- spytała i wskazała na wyłamany zamek w tylnych drzwiach stajni
Zamrugałem kilkukrotnie i oddawszy jej uwiąz Sil'a w dłoń, ruszyłem zbadać to miejsce, wyglądało na to, że ktoś bardzo mocno chciał dostać się do budynku niezauważony... chyba mamy problem
- Ktoś się włamał...- szepnąłem
- Ale tak w środku dnia...?- zapytała przytulając się do North
> Tori? I co my zrobimy ;3<
>>Nwm xD może sobie pośledzimy? Dx<<

od Viktorii cd Rusha

Kiedy chłopak wciągnął mnie na grzbiet Sil'a z początku nie wiedziałam co robić.
-W którą stronę pobiegły?- spytał mnie Rush a ja odpowiedziałam beznamiętnym tonem
-Do rzeki. Spłoszyła się. Podjedź do niej a z resztą sobie poradzę - utrzymywałam spokojny głos, ale cicho dodałam- chyba...
Poczułam jak Silent przechodzi do cwału i mocno uderza kopytami w podłoże. Trochę się zsunęłam z konia, ale wreszcie złapałam równowagę. Cwał na Sil'u był fajny, ale jazda we dwoje nie. Powoli równaliśmy z Amorem i North. Amor miał uwiąż więc mogłam skoczyć na moją klacz i  chwycić jego uwiąz.
-No dalej... - mruknęłam a Rush to usłyszał
-Szybciej się nie da! Nie znam magicznego piątego chodu...
-Do cholery! Było zawieszenie broni! -zignorowałam kolejną odpowiedź chłopaka i zauważyłam że biegniemy koło North i Amora. W myślach odliczałam kiedy skoczyć, wstałam dość chwiejnie ponieważ nie miałam tyle miejsca ile potrzebowałam.
-Porąbało Cię do reszty?!- usłyszałam Rusha i w odpowiedzi kiwnęłam głową. Gwizdnęłam cicho, na co North zastrzygła uszami. Była gotowa żebym skoczyła ale nadal przerażona czymś co ich spłoszyło. Kiedy Silent Scream zawiesił nogi w powietrzu, zrobiłam to. skoczyłam na North.
Klacz z początku nie wiedziała co się działo więc brykała i stawała dęba ale po chwili się uspokoiła. Popędziłam ją do galopu i pochylając się, chwyciłam uwiąz Amora. Musiałam go trzymać dwiema rękami a North sterować łydką, co nie było proste kiedy koło Ciebie idzie spłoszony koń. Na skraju lasu widziałam już Triss. Przerażoną tym co się stało. Zsiadłam szybko z North  i podałam uwiąz Triss.
-Wszystko ok? Już po wszystkim - zapytałam ciepło, widziałam zdziwione spojrzenie Rusha.
-Tttakk... cchybbba ttak. -odpowiedziała trzęsącym się głosem. Przeniosłam wzrok na chłopaka.
-Zdziwiony? Jednak nie jestem taka słaba, nieprawdaż? - już chciałam odejść, ale dodałam cieplej- dzięki za pomoc w złapaniu koni.

>Rush?<

od Rusha cd. Viktorii

Po tym jak dziewczyna dała mi te wszystkie polecenia, kilkukrotnie zamrugałem. Połowy z tego nawet nie usłyszałem... chyba miała dzisiaj humor gorszy niż zwykle
- No co tak stoisz, rusz tą chabetę- warknęła i machnęła ręką tuż przy pysku siwka
Ogier zarzucił gwałtownie grzywą, więc mocniej przycisnąłem jego boki nogami, aby nie spaść
- Mogę dowiedzieć się dlaczego twoje sukowate humorki powróciły w pełnej okazałości?- prychnąłem i nakazałem Sil'owi się obrócić
Dziewczyna zatrzymała się w bezruchu i zmierzyła mnie morderczym wzrokiem
- Nie pozwalaj sobie...- zaczęła
- Bo co? Zaczniesz mnie wyzywać i obrażać mojego konia?- prychnąłem i pokręciłem głową z niedowierzania- Jak ci przejdzie, to wiesz gdzie mnie szukać- mruknąłem i wyjechałem na podwórze stajni... co za ciężki charakter.
- Rush, wracaj tu!- usłyszałem jeszcze w oddali ale z drętwym uśmieszkiem pokłusowałem na zewnętrzny padok poćwiczyć te wszystkie zadania z daleka od niej... powinna się najpierw trochę uspokoić
***
Następna wolta udała się idealnie. Sil nie zawahał się choćby przez moment, byłem z niego cholernie dumny. Jednak jazda na oklep nie była taka niewygodna jak myślałem...
Nagle zauważyłem gniadego konia pędzącego wprost do lasu, w kierunku crossowego toru, na którym czasami ćwiczyłem... czy to Iratze?!
Rozpędzony koń bez najmniejszych trudności pokonał przeszkody i wpadł na drewniane ogrodzenie jednej z łąk...
- Łap konie!- Cass zaczęła krzyczeć i biec w stronę lasu
Zanim zrozumiałem co się w ogóle dzieje zobaczyłem Iratze, Amora i North wybiegających zza zniszczonego ogrodzenia
Victoria biegła przed siebie nawołując klacz, która w panice nie zdołała usłyszeć jej głosu, postanowiłem działać
Silent ruszył pełnym galopem w stronę Tori, która popatrzyła na mnie zdziwiona, wyciągnąłem do niej rękę
- Zawieszenie broni księżniczko, jedziesz ze mną...- powiedziałem i wciągnąłem zdezorientowaną dziewczynę na grzbiet Sil'a, który nie był tym zachwycony
Mój ogier nie był przyzwyczajony do dwóch osób na grzbiecie... dodatkowo na oklep
- Mów, gdzie ich szukać...- wysapałem i pogoniłem Luzytana
Dziewczyna niepewnie złapała mnie za koszulkę, aby móc się utrzymać i wskazała odpowiedni kierunek
> Tori, znajdziemy te konie? ;v<

wtorek, 27 grudnia 2016

od Viktorii cd. Rusha

-Jakie pomysły na jutrzejszy dzień?- usłyszałam Rusha czyszczącego Sil'a w swoim boksie. Ja skończyłam wcześniej i czekałam aż chłopak wyjdzie.
-Bolesne. Pojedziesz na oklep, drągi i dalej ćwiczymy ujeżdżenie.-uśmiechnęłam się zadowolona- tym razem to ja będę wygodnie siedzieć w siodełku. -zaśmiałam się szczerze.
-O ty!!! - nagle z boksu wyleciała szczotka
-Ej! ale Sil'a w to nie mieszaj! -zaśmiałam się i wyszłam rzucając przez ramię - 6.30 zbiórka przed ujeżdżalnią!!
Pobiegłam do pokoju, chciałam coś narysować, wypadło na Dressage Academy. Nie wyszło jak miało ale rysunek był. Umyłam się spokojnie i przeszukując moją torbę, znalazłam starą książkę, tak dokładnie album gdzie byłam mała. Były tam moje zdjęcia, Gwiazda. Na wspomnienie klaczy, zrobiło mi się smutno. Wreszcie zmorzył mnie sen. Położyłam głowę na poduszce i zasnęłam po dobrych 30 minutach.
************************************************************************
-Dajcie spaaaaaaaaać.... proszę....... ja chce spaaaaaaaaaaać... -mruknęłam podczas wyłączania budzika który zadzwonił o 6.15. Musiałam nieźle się wysilić żeby wstać i ubrać się. Kiedy wreszcie się  z tym uporałam. Wytaszczyłam się z domku i poszłam do stajni, osiodłać North. Rush już na mnie czekał.
-Dobrze się spało?-zapytał mnie a ja miałam przez te chwilę spóźniony zapłon
-Spieprzaj. North, noga!- klacz podała mi nogę a ja chwile potem osiodłałam klacz. Dosiadłam jej i pojechałam na ujeżdżalnie, spojrzałam za siebie, Rush prowadził Sil'a za wodze, nie wsiadał. Chwilkę potem byliśmy przy ujeżdżalni.
-Wsiadaj, tą tłustą dupą na tego kabanosa!- zaśmiałam się i w odpowiedzi otrzymałam mordercze spojrzenie - Hola! nie ma tak łatwo! Wsiadasz z ziemi, nie ze schodków.
Usłyszałam jak Rush mówi "kuźwa, tego mi brakowało" a potem głośny łomot.
-Za gruby jesteś...-mruknęłam. Wreszcie wziął się w garść i wskoczył na konia. Wiedział co robić, więc ruszył zebranym stępem.
-Dobra tu masz kilka ćwiczeń. Więc słuchaj; stępem robisz wolty w każdym narożniku, kiedy skończysz przejdź do kłusa i anglezuj. Po trzech okrążeniach przejdź do półsiadu, też trzy okrążenia. Jak wykonasz to, zagalopuj i na drągi 5 razy. Później znowu wolty od stępa do kłusa.


>Rush?<

od Rusha cd. Viktorii

Ta kobieta chyba sobie ze mną pogrywa... ona pragnie mojej tragicznej śmierci.
- Robisz to specjalnie, chcesz mnie zabić bo w końcu nadarzyła ci się okazja idealna- powiedziałem wypełniając pierwsze z jej poleceń... do tej pory nie szło mi najgorzej
- Wyprostuj się!- krzyknęła obserwując Sil'a- A co do twojej śmierci to planowałam ją dużo wcześniej, ale jak już zrobiłam się dla ciebie bardziej znośna to nikt nie będzie mnie o nic podejrzewał...- wymamrotała lekko przechylając głowę
- Obawiam się, że nie skończy się to najlepiej- powiedziałem, przekładając strzemiona przez łęk
Tori uroczo się zaśmiała... nie szyderczo, nie perfidnie. Po prostu przyjemnie...
Pogładziłem siwka po kłębie i pokręciłem głową. Zrobię z siebie idiotę i po co się na to zgadzałem
Nie myśląc zbyt wiele popędziłem Scream'a do galopu i po kilku sekundach złapałem równowagę, uśmiechnąłem się triumfalnie ale niestety za późno zauważyłem te cholerne drągi.
Ogier zauważył moje zdezorientowanie i wciągu kilku sekund jego pewność siebie po prostu wyparowała, przez co dodatkowo się zachwiał. W jednej chwili przechyliłem się na bok, sprawiając że połowa mnie wylądowała na piasku, a druga waleczniejsza część wciąż biegła za koniem z jedną nogą na jego grzbiecie. W końcu się poddałem i zaliczyłem majestatyczną glebę... w oddali usłyszałem czyjś śmiech
Tori zwijała się, nie mogąc się opanować, zacząłem śmiać się razem z nią
- Boże, powiedz mi dlaczego tego nie nagrałam?!- wysapała idąc w moim kierunku- Wszystko w porządku?- podała mi rękę, aby pomóc wstać
- Powiedzmy, że właśnie zrobiłem z siebie idiotę i zdezorientowałem konia- zaśmiałem się i wskazałem na Sil'a, który trącał drągi kopytem i co chwila odskakiwał
- Jest gorzej niż myślałam- wymamrotała zamyślona
- Przynajmniej nauczyłaś mnie alfabetu... odróżniam F od A- odparłem
***
- Wiesz co, jesteś całkiem w porządku kiedy nie zachowujesz się jak egoistka, księżniczko- powiedziałem, zamykając boks Sila'a
- Nie nazywaj mnie tak, to wkurza- odparła
- To jakie pomysły na jutrzejszy dzień?- spytałem przerzucając sobie ogłowie przez ramię
>Toriś?<
>>Szykuj się na bolesną śmierć ♥<<

od Viktorii cd Rusha

-Bardzo dobrze o tym wiem- uśmiechnęłam się do chłopaka chłodno - wiesz cokolwiek o ujeżdżeniu? Czy obijasz się jak worek ziemniaków od konia?
Chłopak pokiwał głową na co zaśmiałam się
-To na ujeżdżalnie -po chwili zastanowienia dodałam- ziemniaku! Zagalopowałam w stronę ujeżdżalni, która była teraz otwarta, więc zwalniając do kłusa, wjechałam na ujeżdżalnie, Rush za mną.  Chyba zrozumiał że musi rozstępować Sil'a, ja zrobiłam to samo z moją karą klaczą.
-Kłusem roboczym do C  potem do A galopem. - chłopak popatrzył na mnie nie rozumiejąc - to czeka mnie dużo roboty... Popatrz
Pokazałam chłopakowi jak ma to zrobić. Po chwili coś zajarzył.
-To jest F debilu!- wrzasnęłam na co Rush, zawrócił Sil'a w galopie do A. Po ogarnięciu (co zajęło mu ponad godzinę...) pokazałam mu jak zrobić woltę.
-Ale... jak ty to? Ty to robisz idealnie. -usłyszałam jego szept.
-Popatrz. Wolta ma średnicę sześciu, ośmiu lub dziesięciu metrów. Jeśli jest mniejsza albo większa jest to koło. Ogarniasz? - by się upewnić pokazał mu jak to zrobić. Za drugim podejściem zrobił woltę idealną
-BRAWO! -krzyknęłam zadowolona - wreszcie zrobiłeś woltę! Poklep Sil'a i zrobimy w kłusie.
Rush poklepał swojego konia a ja zrobiłam pesadę. Widziałam jak patrzy na mnie kiedy robię pasadę,
więc powiedziałam chłodno
-Spadniesz jak Sil spróbuje podnieść to tłuste dupsko!!
-Co ty masz to Sil'a?! -wrzasnął, ale zauważył że kładę się ze śmiechu na North więc też zaczął się śmiać. North parsknęła z niecierpliwością więc dałam jej sygnał by ruszyła kłusem. W pewnym momencie zauważyłam że Silent Scream stara się zrobić ustępowanie od łydki.
-Nie rób tego jeszcze! Ćwicz wolty w kłusie i galopie!! - po tych słowach, Rush dodał łydkę Sil'owi, który poszedł ładnym, zebranym kłusem. Ja ćwiczyłam ustępowanie od łydki, lewady i pesadę. Niedługo mam zawody. Minęła dobra godzina zanim pozwoliłam odpocząć Rushowi.
-Rozstępuj, potem dam wam kilka zadań. -powiedziałam do chłopaka. North niecierpliwiła się więc popędziłam ją do galopu, kiedy klacz złapała rytm, położyłam się na jej zadzie i rozluźniłam. W starej stadninie ćwiczyłam woltyżerkę i dawałam pokazy. Zwolniłam do kłusa po pięciu okrężeniach, gdy Rush rozstępował już swojego konia.
-To tak. W kłusie wyciągasz nogi ze strzemion i anglezujesz, na drągi w półsiadzie. Kiedy już to zrobicie, przełóż strzemiona przez łęk i zagalopuj. Będziecie robić wolty a potem pojedziecie na drągi.
-Uhm... No dobra. Ale to twoja wina jak spadnę.


>Rush?<

od Rusha cd. Viktorii (i zaczyna się ;-;)

Silent zarżał radośnie i wyrwał się do przodu... miał dwa powody żeby to przeskoczyć: Po 1 kochał skakać a po drugie polubił North. Ogier w mgnieniu oka znalazł się przy krawędzi, po czym z ogromną siłą wyleciał do przodu, przylgnąłem do jego grzbietu, aby zmniejszyć opór powietrza, po czym wylądowaliśmy nieco dalej niż nasze poprzedniczki...
- Imponująco, nie powiem ale takie uskoki były dla nas codziennością w moim rodzinnym mieście- wyszczerzyłem się jak idiota i popędziłem Sil'a do galopu. Własnie w tym momencie zauważyłem znaczną różnicę. North skakała o wiele wyżej, podczas, gdy siwek wybijał się bardziej płasko, za to lądował nieco dalej. Ciekawe...
- Wszystko w porządku? Nie odzywasz się od jakiejś minuty, zaczynam się martwić- zaśmiała się kpiąco, więc odchrząknąłem
- Dobrze skaczesz, idealnie wymierzasz obszar do wybicia- dodałem, zbliżając się do naszych towarzyszek wyprawy
Mina Tori zdradzała, że nieco się zdziwiła
- Emm... to przecież oczywiste- prychnęła po chwili na co ponownie się zaśmiałem, wywróciła oczami. -Powinieneś się opanować, twój chichot ponieważ stanowczo działa mi na nerwy- dodała i pogładziła klacz po szyi
Gdy szykowaliśmy się do drogi powrotnej, zauważyłem że Vicki zawraca klacz woltą, z resztą wykonaną perfekcyjnie, zamrugałem ze zdumienia.
- Trenujesz ujeżdżenie?- spytałem odruchowo
- Yup, to dla mnie bułka z masłem. Andaluzy są do tego stworzone. A twoja chabeta coś potrafi w tym kierunku?- spytała, a ja westchnąłem
- Powiedzmy, że sam w sobie jest mistrzem... tylko ze mnie nie ma wiele pożytku w tej dyscyplinie- powiedziałem zgodnie z prawdą, a ona pokiwała głową
- Teoretycznie... mogłabym cię nieco oświecić. Ale teoria nie zawsze idzie w parze z praktyką- dodała i wyszczerzyła się zupełnie tak, jak ja przed chwilą... to faktycznie irytujące
- Księżniczko, ukradłaś mi gest firmowy- na moje słowa oboje się zaśmialiśmy
> Tori?^^<

od Viktorii cd Rusha

-Hej, księżniczko! Wieczorem wybieram się w teren, jeśli ci się odmieni i zmądrzejesz to zapraszam. Sil będzie ucieszony towarzystwem twojej pięknej klaczy!- usłyszałam głos Rusha
-Do cholery! Nie jestem księżniczką!- wrzasnęłam odprowadzając North do boksu i zamykając za sobą drzwi zdecydowałam że pojadę. Stwierdziłam że ogarnę pokój i coś porobię. Zabrałam leżący na biurku szkicownik i zaczęłam szkicować North i Silent Scream'a. Wyszło prawie idealnie. Cały rysunek zabrał mi około dwóch godzin. Teraz powinnam była się już zbierać na teren.
Wyszłam spokojnie z pokoju i pobiegłam do stajni. Przeczesałam North i założyłam jej czarne owijki.  Wyszłam razem z klaczą z boksu i trzymając się grzywy, wskoczyłam na jej grzbiet. Podjechałam do Rusha i powiedziałam dość chłodno
-Haha tyłek boli na oklep? A może cykor?- pojechałam kłusem, a chłopak za mną. Chwilę potem przeszłam do galopu. Gdy dojechaliśmy do uskoku Rush spojrzał na mnie pytająco. Kiwnęłam głową, miałam jechać pierwsza więc tak zrobiłam. Wycofałam klacz i popędziłam do cwału. Skoczyłyśmy. Leciałyśmy w powietrzu a ja przez chwilę byłam wolna od wszystkiego. Wszystkich problemów i innych, w połowie drogi lotu, rozłożyłam ręce na boki i czekałam aż wylądujemy.
Stało się to chwilę potem. Uśmiechnęłam się szyderczo, patrząc na Rusha
-Pobijesz? Czy jednak się spłoszysz na tym swoim białasie?- zaśmiałam się cicho i czekałam.


>Rush?<

od Rusha cd Viktorii

Od dawna miałem słabość do koni andaluzyjskich i luzytańskich. Te dwie rasy zajmowały naprawdę ważną część mojego życia, a North cholernie mocno przypominała mi źrebaka, którego sprzedawaliśmy kiedy byłem jeszcze młodym gówniarzem. Kare jest piękne... no dobra siwe również.
Tori była naprawdę dobrym jeźdźcem o czym świadczyło to, co wyprawiała ze swoją klaczą kilka minut temu, uśmiechnąłem się.
Nagle coś odwróciło moją uwagę od Sky, która zaczęła niepokojąco szczekać, uciekając przy tym w krzaki, zdezorientowany odwróciłem głowę i dopiero w tamtym momencie zdałem sobie sprawę z tego, że pędzi na mnie North. Już szykowałem się do odskoku ale zauważyłem, że klacz zwalnia i całkiem przyjaźnie mierzy mnie wzrokiem. Nie zważając nawet przez chwilę, wyciągnąłem dłoń w jej kierunku.
- Nawet jej nie dotykaj!- znajomy głos sprawił, że wywróciłem oczami i cofnąłem rękę
North zastrzygła aksamitnymi uszami i trąciła kaptur mojej ciemno-bordowej bluzy pyskiem, dysząc wprost w mój kark. Nie wyglądało na to, aby miała mnie za wroga
- Widzisz Tori, powinnaś wziąć przykład ze swojego konia...- parsknąłem z uśmiechem i pogładziłem gorącą szyję konia
Moja towarzyszka zamrugała z niedowierzania i ieco się skrzywiła
- Mam cię miziać po karku?- wyrzuciła z siebie, na co się zaśmiałem
- Jeśli chcesz, mi by to wcale nie przeszkadzało- prychnąłem, chcąc rozładować to dziwne napięcie między mną a Tori.
- Jesteś bezczelny... oddaj mi mojego konia- warknęła, a ja natychmiast podniosłem ręce do góry w geście poddania i posłałem jej sarkastyczny uśmieszek, na co jęknęła z niezadowolenia
- North... idziemy- wymamrotała i chwyciła klacz za grzywę, na co zwierzę spuściło głowę i powolnym krokiem ruszyło za właścicielką
Kobiety... one mają całkiem niezrozumiały tok myślenia
- Hej, księżniczko! Wieczorem wybieram się w teren, jeśli ci się odmieni i zmądrzejesz to zapraszam. Sil będzie ucieszony towarzystwem twojej pięknej klaczy!- krzyknąłem, gdy dziewczyna zniknęła za rogiem budynku, chyba podpadłem jej jeszcze bardziej...
Nie zważając na to co będzie dalej, ruszyłem po ogiera, który już wystarczająco odpoczął. Powinienem go rozruszać bo jeszcze mi się chłopak doszczętnie rozleniwi...
> Pojedziesz? ;3<

od Viktorii cd Rusha

-...Tori...- usłyszałam jeszcze i odeszłam, podchodząc na padok North.
-North!- zawołałam i po kilku sekundach moja klacz przybiegła do mnie cwałem - no co kochana - uśmiechnęłam się i bez ogródek wskoczyłam na jej grzbiet. Chwyciłam się długiej grzywy i popędziłam do galopu. W pewnym momencie, kiedy chciała przyspieszyć do cwału, pozwoliłam jej na to. Puściłam się grzywy. Rozłożyłam ręce na boki i cwałowałam tak przez dobre 10 minut. Potem zeskoczyłam i wychodziłam otwierając bramę. Spojrzałam na Rusha, który  z podziwem patrzył na moje ćwiczenia. Poczułam jak North napiera na moje plecy żeby wyjść
-Nie!- powiedziałam stanowczo, ale moja klacz już pędziła galopem wprost na Rusha!


>Rush? Złapiesz mi North? :c<

od Rusha cd. Viktorii


 Silent Scream zarżał radośnie i "zatańczył" w miejscu, podczas gdy ja zastanawiałem się czy można spotkać bardziej zepsutą osobę niż dziewczynę, która stała tuż przede mną. Taki cudowny koń, tak agresywna właścicielka, zaśmiałem się pod nosem, co nie umknęło jej uwadze:
- Mówię poważnie, nie rób sobie nadziei, nawet jeśli zamierzasz wystartować to moja North skopie wam tyłki- rzuciła oschle i zmierzyła Sil'a wzrokiem mordercy
- North... ta kara klacz?- spytałem retorycznie- Andaluz, przynajmniej gust masz dobry...- wywróciłem oczami i zdjąłem siodło z grzbietu siwka
Victoria prychnęła z niezadowolenia ale nie odrywała wzroku od ogiera nawet na chwilę. Uśmiech zwycięstwa przez moment przemknął po mojej twarzy
- Słuchaj Tori, jakkolwiek cholernie wredna i egoistyczna jesteś odczep się od Cassie bo ta dziewczyna naprawdę dużo wżyciu przeszła...- zacząłem ale wydawać by się mogło, że moja rozmówczyni mnie nie słucha- Jeśli masz się na kimś wyżywać, to witam jestem Rush i mam w dupie twoje pazerne komentarze- rzuciłem szybko i ukłoniłem się teatralnie
- Nie nazywaj mnie tak...- syknęła, na co zmarszczyłem brwi
- Jak... Tori?- uśmiechnąłem się i łapiąc za kantar Sil'a ruszyłem w stronę padoku
- Wybacz skarbie ale musimy trenować, dziękuję za uwagę i do zobaczenia... Tori- rzuciłem na pożegnanie i zaśmiałem się sam do siebie
> Tori? xd<

od Viktorii cd Rush

-W czym starujesz? o ile w ogóle startujesz -usłyszałam Triss, która czyściła Amora, ja teraz walczyłam z North aby podała mi nogę a ona zaciekle się wzbraniała
-Cholera! Noga!- podniosłam głos a moja klacz wreszcie ją podała, kiedy wreszcie wywalczyłam kolejną - Pewnie wezmę Cross i ujeżdżenie. Jak zwykle - powiedziałam beznamiętnym tonem - zabrać Ci Amora? Jesteś cała od błota - uśmiechnęłam się, ale Triss wolała sama go zaprowadzić. Nie protestowałam. Wypuściłyśmy nasze konie na padok i przez chwilę oglądałyśmy jak się bawią. Zaśmiałam się i odwróciłam w stronę stajni. Stał tam chłopak trzymając pięknego siwego konia.
Podeszłam do niego i rzuciłam chłodno
-Za długo tu nie zabawisz z tą szkapką. Pewnie nawet nie weźmiesz udziału w zawodach- zaśmiałam się - nie wiem czy w ogóle popręg dopniesz.
Chłopak spojrzał na mnie chłodno i powiedział
-Ty tak zawsze? - kiwnęłam głową i wtedy zza rogu wyszła Cassandra. Matko, jeszcze wiewóry było mi trzeba.
-Jezuuu... Jeszcze wiewiórka przyszła... -warknęłam, patrząc na dziewczynę, to na chłopaka.
Kasza, bo tak ją nazywałam rzuciła mi nienawistne spojrzenie i ruszyła w stronę stajni.


>Rush?Kasza ?Dx<

Trening Rush'a

A więc padło na cross co w moim przypadku wydawało się chorym pomysłem. Na pierwszy rzut oka oczywiście. Wystarczyło popatrzeć na Sil'a, koń luzytański przeznaczenie: ujeżdżenie... tsa. Okay Silent Scream poruszał się z olśniewającą gracją i lekkością, ale bogowie ja wyglądałem wtedy jak kupa mięcha, skacząca na wszystkie strony świata. Postanowione, żadnego ujeżdżenia, piaffu, pasażu i takich pierdół.
Silent od rana był nadzwyczaj pobudzony co wcale mi nie przeszkadzało, wprost przeciwnie. Wiedziałem, że na treningu da z siebie wszystko, dzięki czemu uśmiechnąłem się pod nosem. Pogładziłem siwka po rozczesanej grzywie i przypomniałem sobie tamte dwie dziewczyny, które spotkałem wczoraj. Przyznam, że ta kara klacz zrobiła na mnie jeszcze większe wrażenie niż ostatnio, cechowała ją idealna budowa. Ciekawe, czy była tak cholernie nieprzyjemna jak jej właścicielka- zamyśliłem się i prychnąłem.
A ta druga... chyba Triss? Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że nie panowała nad własnym koniem, który ma dość charakterystyczny temperament...
Silent zarżał radośnie, gdy wyprowadzałem go przed gmach stajni, aby go osiodłać. Dziś postawiłem na ciemne kolory wyposażenia, uwielbiałem patrzeć na tego siwego ogiera w przydymionych zieleniach.
W międzyczasie, zauważyłem, że jeden z poznanych przeze mnie wczoraj koni spogląda na nas z sąsiedniego padoku, posłałem mu uśmiech, po czym strzeliłem się otwartą dłonią w czoło, przecież to tylko koń. Właśnie w tym momencie z budynku wyszła właścicielka gniadosza, która zmierzyła mnie dość dziwnym wzrokiem, zaśmiałem się
- Ty tak zawsze?- spytała, patrząc na Sil'a
- Czasami bywa gorzej- mruknąłem, dopinając popręg- Tak, możesz go pomacać- dodałem, widząc że Triss bije się z myślami
Odpowiedziała mi przelotnym uśmiechem i zaczęła gładzić siwka po aksamitnych chrapach.
- Jaki on spokojny... taki...- zaczęła, ale nie dane było jej dokończyć
-Triss, Amor się sam nie przygotuje!- ten znajomy głos sprawił, że dziewczyna drgnęła
- Muszę lecieć, do zobaczenia- mruknęła z lekkim uśmiechem na pożegnanie i ruszyła w stronę Victorii, na co wywróciłem oczami, kobiety...
***
Silent chodził dziś wyjątkowo dynamicznie, trochę lonżowania kilka niskich przeszkód i mogliśmy zaczynać przejazd na prawdziwym torze crossowym, gdyby mi ktoś kiedyś powiedział, że będę brał udział w takich zawodach na luzytanie, udusiłbym się ze śmiechu. W tym momencie koń mojej siostry najlepiej by się sprawdził. Prychnąłem i zarzuciłem kaptur na głowę, dodatkowo kierując ogiera na linię startu. Próbny przejazd czas zacząć...
***
Jazda była szybka i nadzwyczaj dynamiczna, pochyliłem się najmocniej jak mogłem. Ogier przyspieszał, pokonując kolejny rów z błotem, które zapewne powinno być szklistą wodą. Pędziliśmy pokonując kolejne trudności, lecz w pewnym momencie siwek nieco zwolnił, zjazd z górki... wiedziałem, że będzie ciężko. Ogier nagle stanął dęba i odmówił dalszej "gonitwy", zakląłem pod nosem i przylgnąłem do jego grzbietu, żeby nie zaliczyć majestatycznej gleby... trzeba będzie jeszcze nad tym popracować.
- Szlag by to...- zacząłem, ale przerwał mi gniady koń, pędzący wprost na mnie
Gwałtownie pociągnąłem Sli'a za wodze sprawiając, że się cofnął, dzięki czemu uniknąłem feralnego zderzenia, czy to nie był przypadkiem Amor? Musiał nawiać, niecodziennie osiodłany koń paraduje bez jeźdźca po torze cross'owym
Wzruszyłem ramionami, widząc, że rozpędzony ogier zmierza w kierunku stajni i ponownie spojrzałem na pechowy zjazd z górki...
- No to jeszcze raz...- powiedziałam sam do siebie i pokierowałem siwka w odpowiednie miejsce...

poniedziałek, 26 grudnia 2016

od Viktorii (sry że późno :c)

-Ujeżdżenie i Cross - odparłam czyszcząc North. - Co uważasz o Rushu?- zapytałam przekornie
-Fajny jest- usłyszałam Triss z boksu Amora. Zaśmiałam się cicho.  Według mnie był ok. Przypięłam uwiąż do kantara North i wyprowadziłam ją na pastwisko. Mam nadzieję że Amor nie zabije mi North.... Zaśmiałam się do siebie.




>Do nikogo ^^<

od Triss cd. Viktori

Kiedy patrzyłam, jak Vika staje na cwałującym koniu i skacze na Amora myślałam, że dostanę zawału. Po chwili chyba wyczuła wygodny galop konia i rozluźniła się. Gdy zatrzymała się przede mną i miała już zsiadać, Amor wystrzelił zadem a ona wylądowała na piasku. Szybko chwyciłam konia, który patrzył TYM wzrokiem na Vikę. Wybuchłam śmiechem patrząc na otrzepującą się z piasku dziewczynę.
-Z czego ryjesz?!- warknęła i wstała, otrzepując brudne spodnie i bluzkę od piasku. -Uratowałam Ci konia! A ty ze mnie lejesz?!- krzyknęła a North biegała wokół nas.
W pewnym momencie  chwyciła mnie i rzuciła mną o piasek
-Wygodnie Ci?! - zaczęła się śmiać.
- Jasne!- uklepałam sobie piach chichrając się, jakbym była opętana.
- Zaczynam się bać…- powiedziała kręcąc głową z rozbawieniem. –Chodź opętańcu, wracamy do stajni.
 Kiedy to powiedziała Amor chyba przypomniał sobie, że nie zrobił mi jeszcze dziś na złość wystarczająco dużo razy. Gdy na niego wsiadłam (yeah, nauczyłam się) wygiął  szyję, aby na mnie spojrzeć, a ja wiedziałam już, co chce zrobić.
-Amor, nie…-nie zdążyłam dokończyć. Mój pięknie wyczyszczony koń tarzał się w największym piachu. „ARGH!” pomyślałam tylko.
- Już się umyliście?- spytała szyderczo Viktoria.
- Tia…- mruknęłam mimo wszystko rozbawiona, patrząc na radośnie wstającego ogiera.
Wsiadłam na niego i stępowałam obok  Viki jadącej na North.
- A właśnie, słyszałaś, że za dwa tygodnie zawody?- zagadała obojętnie.
- Tak? A z czego?- zapytałam z zainteresowaniem.
- Ujeżdżenie, skoki i cross.
- Bierzesz udział z North?
- Chyba tak.- poklepała swoją klacz po szyi.- A ty?
- Musiałabym dużo z nim trenować-spojrzałam na radośnie machającego głową Amora.-ale tak. Wezmę udział.
Dziewczyna uniosła brwi.
- No dobra, ale…
- Cross.- przerwałam jej. Może mogło wydawać się to głupie, ale wiedziałam, że mój koń jest do tego zdolny.
- O Boże, dziewczyno, tobie chyba na mózg padło.- westchnęła, ale napotkawszy moje spojrzenie przewróciła oczami i dodała- Okej, możemy razem trenować, jeśli trochę bardziej ogarniesz tę dupę wołową!- wskazała głową na Amora.
- Jasne.- rozpromieniłam się, ale nagle wylądowałam na szyi konia. Poprawiłam się i siedziałam już we właściwym miejscu.
 Zobaczyłam, że Viktoria przyspiesza, więc zrobiłam to samo. Czułam pracujące mięśnie konia. Ścisnęłam go łydkami i wtuliłam się w jego grzywę. Po chwili już cwałowałyśmy. Zaśmiałam się cicho, a Amor zarżał i bryknął.  Po kilku minutach widziałyśmy już Dressage Academy, więc zwolniłyśmy do galopu. Rozluźniłam się- był taki wygodny… Zobaczyłam, że Vika już kłusuje, więc z niechęcią zwolniłam.
 Zeskoczyłyśmy z koni i odprowadziłyśmy je do boksów. Spostrzegłam jakąś osobę siedzącą na ławce.
- Nowy…- mruknęła Viktoria i podeszła do chłopaka, a ja za nią.
Poczułam jakieś łapki na spodniach- skakał na mnie ogromny sznaucer.
- Sky… przestań. – usłyszałam głos nowego, po czym suczka pobiegła do niego merdając ogonem.
- Sory za nią.- zwrócił się do mnie.
- Spoko.- uśmiechnęłam się.
- Jestem Viktoria Embress –powiedziała chłodno Viks.- i mam North, tą karą klacz.
Uznałam, że to sygnał, abym ja także coś powiedziała.
- Triss Brown. Mój koń to Amor, jest skarogniady i lepiej za blisko do niego nie podchodź.
Usłyszałam głośne uderzanie w drewno. „Musisz teraz?” westchnęłam w myślach.
- Acha. Ja jestem Rush Morgenstern. Mój koń to Sil.
Uderzenia nasilały się- musiałam iść i uciszyć Amora, żeby nie rozwalił boksu.
- Ja muszę iść.- powiedziałam i oddaliłam się w kierunku boksu mojego konia.
- Vika, pomożesz mi zabrać konie na padok?- zwróciłam się do Viktorii, bo widziałam, że Amor krąży po boksie.
- Okej, już idę!- odpowiedziała i pożegnała się z Rush’em.
- A właśnie, ty w czym startujesz? Skoki? Ujeżdżenie? Cross?- zapytałam i przypięłam uwiąz do kantara Amora.
 
~~~~~~~~~~~~ Emmmm… Viktoria? :3 ~~~~~~~~

niedziela, 25 grudnia 2016

ZMIANY!

Uwaga! na blogu szykują się ciekawe zmiany, konkursy i wiele innych!
Mam nadzieję że będziecie zadowoleni!
O! i pamiętajcie że za dwa tygodnie zawody z crossu więc trenujcie!

od Viktorii cd. Triss

-Amor!- usłyszałam krzyk dziewczyny. Koń się zerwał.
-Nie umiesz nawet własnego konia utrzymać!?- krzyknęłam do dziewczyny która w panice pobiegła za Amorem a ja wskoczyłam na North biegnąc za koniem pod którego nogami plątał się uwiąż. Był niebezpiecznie długi.
-Do jasnej cholery... - mruknęłam, popędzając klacz do cwału. Wiedziałam że nie ma przy mnie Tene ale odruchowo dałam sygnał. Stanęłam na grzbiecie North i przygotowałam się do skoku, nie odbiegliśmy daleko a Amor powoli zwalniał. Triss w połowie drogi się zatrzymała i patrzyła z przerażeniem co chce zrobić. Tak, to co robiłam było idiotyczne, chciałam skoczyć z konia na konia.
Spodziewałam się że Amor się spłoszy ale nie miałam wyjścia, biegł wprost na jezdnię a ja miałam North. Kiedy wyrównaliśmy lekko skoczyłam na grzbiet Amora który w panice stanął dęba
-Spokojnie!- powiedziałam głośniej niż powinnam ale koń nadal stawał dęba i brykał.
W pewnym momencie, kiedy myślałam że spadnę uspokoił się na tyle by nie brykał ale nadal panikował. Lekko docisnęłam łydkę a kiedy poczułam jak wygodny ma galop na oklep, odprężyłam się. Podjechałam do dziewczyny i zatrzymałam konia na parę metrów  prze Triss. Już chciałam zsiadać kiedy Amor musiał, inaczej by mu mózg (którego  nie ma..) dodałam w myślach wyparował. Wystrzelił zadem a ja przeleciałam nad jego łbem, spadając na piasek.
Triss zaśmiewała się a mnie odebrało dech.
-Z czego ryjesz?!- warknęłam i wstałam, otrzepując brudne spodnie i bluzkę od piasku. Kiedy Triss dalej się śmiała.
-Uratowałam Ci konia! A ty ze mnie lejesz?!- krzyknęłam a North biegała wokół nas.
W pewnym momencie  chwyciłam dziewczynę i rzuciłam nią o piasek
-Wygodnie Ci?! - zaczęłam się śmiać.


>Triss? Pozdrawiam opo :3 <

od. Triss cd. Viktorii



 Po zakończeniu rozmowy telefonicznej Victoria pochyliła się nisko nad grzywą North i wygalopowała z hali.
- Co się…- urwałam.
 Odpięłam lonżę, i wskoczyłam na Amora (też się dziwię, jakim cudem) nie zważając na to, że jestem za samym kantarze, nawet bez uwiązu, co nie było dobrym pomysłem… ale wtedy o tym nie myślałam.
- Dalej, Amor!- powiedziałam cicho i ścisnęłam go łydkami.
Od razu przeszedł do galopu i zaczął pędzić, co akurat mi odpowiadało. Widziałam jeszcze Vikę, ale powoli zaczynała znikać mi z pola widzenia. Cmoknęłam i wczepiłam się w grzywę konia. Ta chwila była taka piękna… tak szybki galop na samym kantarze.. Przyspieszałam coraz bardziej, ale nie przekraczałam tej cienkiej granicy między galopem, a cwałem.
- VIKTORIA!!!- krzyknęłam na całe gardło, ale pęd powietrza mnie zagłuszył.
Chociaż już jej nie widziałam, zapamiętałam, w którą stronę jechała. Chciałam trochę zwolnić- w końcu galopowaliśmy już dwadzieścia minut. Amor jednak zignorował polecenie dane dosiadem. Szarpnął łbem i przeszedł do cwału. Odchyliłam się do tyłu cały czas trzymając grzywę, równocześnie zepchnęłam go łydką na koło. Udało się. Teraz był to tylko galop, a ja przejęłam pełną kontrolę nad koniem.
 Zobaczyłam dwie sylwetki, konia i człowieka, nad rzeką. „Viktoria…” pomyślałam. Zadziałałam dosiadem, aby przejść do kłusa a potem do stępa. Podjechałam blisko i  zeskoczyłam z konia, po czym wygrzebałam z kieszeni sznurek. Przywiązałam go do kantara, a drugi koniec do gałęzi. Pogłaskałam Amora i wzięłam głęboki oddech.
- Viktoria…- powiedziałam.
- Czego?- warknęła przytulając się do łba swojej klaczy.- Nie widzisz, że chcę być sama??
- Co się stało?- zapytałam delikatnie.
- Nic, co mogłoby cię interesować.
- Ten telefon… z kim rozmawiałaś?- szepnęłam.
- Mówiłam już, nie twoja sprawa!- uniosła się dziewczyna.
- Może mogę jakoś pomóc, czy coś…
Vika chyba próbowała krzyczeć, ale poddała się. Wtuliła się w North, aby stłumić płacz.
- Chodzi o Ttenebbris.- wyjąkała, wstrząsana szlochem.
- Wracajmy do Akademii.- zaproponowałam łagodnie.
- Nie rozumiesz!- wybuchła.- Tenebris… ona... zresztą co cię to obchodzi! Nie myśl sobie, że poprawiasz sytuację, że pomagasz, bo tak nie jest!
 Skuliłam się w sobie.
- No dobrze.- powiedziałam cicho.- W takim razie…
- W takim razie zostaw mnie samą! Przecież trafię do Akademii.
- Ale ja nie…- wyszeptałam.
- Argh… no dobra, zostań.- mruknęła.
Odwiązałam Amora i podprowadziłam go do rzeki. Zarżał nerwowo i stanął nisko dęba.
- Spokojnie.
Zanurzyłam w wodzie rękę i nabrałam jej trochę. Podstawiłam ją pod pyszczek konia, który załapał, o co chodzi i po chwili pił łapczywie z czystej rzeki. „ Nie chce, to nie musi mówić” pomyślałam i spojrzałam na siedzącą tyłem do mnie Viktorię.
 Nagle usłyszałam głośny huk... trzymałam sznurek przywiązany do kantara jak długo mogłam, ale po kilku sekundach ciagnięcia za koniem moje ręce nie wytrzymały. Z przerażeniem patrzyłam, jak Amor w pełnym galopie, z powiewającym sznurkiem ucieka w stronę przeciwną słońcu.
- Viktoria!- wrzasnęłam trzęsąc się.
~~~~~~~~~~~~~> Vika, halp me :c < ~~~~~~~~~~

Wesołych świąt!

Wesołych świąt życzy administracja Dressage Academy!!!
Spędźcie je z rodziną i bliskimi ♥
Dodatkowo życzymy Wam miłego wyciągania igieł ze skarpetek, narzekania na brak śniegu i ogółem wszystkiego najlepszego :D
Przygotowaliście dodatkowe nakrycie dla strudzonego wędrowca? :)

sobota, 24 grudnia 2016

od Viktorii cd. Triss

Pomyślałam chwilę, ale oferta była nie do odrzucenia.
-Jasne- powiedziałam i zaczęłam rozgrzewać klacz w oczekiwaniu na ustawienie przeszkody, North dzisiaj była niespokojna, chyba ujeżdżalnia ją stresowała.
-Gotowe, możesz jechać!-krzyknęła do mnie Triss a ja kiwnęłam głową skupiona. Zagalopowałam i przy drugim okrążeniu najechałam na przeszkodę. Dołożyłam łydkę a North wystrzeliła w górę, mając dość duży zapas. Kiedy wylądowałyśmy poklepałam moją klacz a ona z zadowolenia bryknęła.
-Spróbuj zagalopowanie na lonży- krzyknęłam do dziewczyny, a ona stanowczo pokiwała głową i wydała komendę.
-Amor! Galop!- koń z początku się posłuchał ale chwilę później wystrzelił w górę i stanął dęba. Triss dawała sobie radę z czego byłam dumna. Skupiłam się na North i znowu skakałyśmy nad przeszkodami. Spojrzałam na zegarek, była 9.30
-Rozstępuj go. O 16.00 porozumiesz się z nim -mruknęłam a Triss zaśmiała się
-Heartlandowo- pokiwałam głową i ruszyłam z moją klaczą do stajni a Triss na padok, zresztą po chwili namysłu też zaprowadziłam ją na padok. A co mi tam. W pewnym  momencie usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Nie miałam tego numeru w kontaktach ale odebrałam.
-Halo? Pani Viktoria... Embe... Embress?
-Tak, przy telefonie - odpowiedziałam zdenerwowana. Nastąpiła chwila przerwy, bo mężczyzna z którym rozmawiałam chyba był weterynarzem. Nagle skojarzyłam fakty. Tenebris nie ma od dłuższego czasu. Miała obrożę gdzie były moje dane. Triss zaniepokoiła się i spytała cicho
-O co chodzi?-nie odpowiedziałam ponieważ znowu usłyszałam głos w słuchawce. Czułam łzy, które gotowe były  wypłynąć z moich oczu w każdej chwili.
-Pani pies. Aczkolwiek chyba pani, ma obrożę z danymi które należą do pani... - nie skończył mówić.
-Co się stało? -przerwałam mężczyźnie po drugiej stronie.
-Jeśli pani pies ma na imię Tenebris - kiwnęłam głową, ale mój rozmówca tego nie widział - został potrącony przez auto i ma bardzo rozległe obrażenia... Gdyby pani mogła, prosimy przyjechać gdy zakończymy operacje -tu zrobił pauze w oczekiwaniu na moją odpowiedź-  zgadza się pani?
-Uhm.. Tak. Ile mnie to wyniesie?
-600zł. -odpowiedział weterynarz.
-Dobrze. Przyjadę w przyszłym tygodniu. -rozłączył się a ja wybuchłam płaczem, co nie było w moim zwyczaju. Nie chciałam żeby ktokolwiek to widział ale stało się. Pomimo wyczerpującego treningu, popędziłam North do cwału i pobiegłam w stronę rzeki, która była jakieś dwie godziny drogi jazdy kłusem od Dressage Academy. Ale tylko tam byłam sama... Usłyszałam jeszcze tylko jak Triss karze mi się zatrzymać, dziewczyna chyba za  mną pojechała ale sama nie wiem. Wtuliłam się w grzywę North i dałam upust moim łzom...



>Triss? ♥<

od Triss cd Viktorii

Nie bierzesz siodła?- mruknęłam, a ona pokręciła głową.
-Ty też je zdejmiesz-uśmiechnęła się szyderczo.
-Znów zaczynasz? –westchnęłam, ale uniosła brwi, więc dałam za wygraną.
Założyłam Amorowi kantar zamiast ogłowia i ściągnęłam siodło. Viktoria była wyraźnie zadowolona, żę udało jej się mnie przekonać.
-Koniś-zwróciłam się szeptem do mojego konia.- Dzisiaj pojeździmy inaczej… co ty na to?
Poklepałam go i otworzyłam drzwi do hali. Spojrzałam pytająco na Vikę.
-Wchodź pierwsza-powiedziała chłodno. Ona jest jakaś zmienna.
Po przekroczeniu progu uderzył we mnie przyjemny chłodek i zapach podłoża. Zatrzymałam Amora i spróbowałam podciągnąć się na jego grzywie. Okazało się to jednak nieosiągalne. Jego metr siedemdziesiąt siedem w kłębie nie pomagało.
 Ogarnięta przypływem siły podciągnęłam się na grzbiet konia, zachwiałam się pod wpływem siły rozpędu… i spadłam po drugiej stronie. otrzepałam się patrząc w stronę zwijającej się ze smiechu Viktorii, która siedziała już na grzbiecie North.
- Nie uduś się tylko.- mruknęłam, na co wybuchła jeszcze głośniejszym śmiechem. Amor oczywiście podskoczył jak oparzony, ale kiedy zaczął rozglądać się jak zdezorientowany chomik ja także nie mogłam powstrzymać śmiechu. Vicz zeskoczyła z klaczy. Zwijałyśmy się na ziemi starając się nie puścić naszych koni. Po kilku minutach wstałam z piachu i otarłam łzy. Podniosłam Vikę z ziemi. Odbiłam się od i w końcu wsiadłam na konia.
- No to mamy pierwszy sukces.-powiedziała szyderczo.
- Mhmm.
Stępowałyśmy na całej hali. Amor co prawda trochę brykał, ale wydawał się być bardziej rozluźniony.
- Kłusujemy. –głos Viki znowu wydawał się być taki zimny…
 Dałam mu sygnał, by przeszedł do wyższego chodu. Wstrzymałam oddech-był taki wygodny…! Nagle wyczuł chyba, że się rozluźniłam i bryknął, a ja wylądowałam na szyi.
- Ogarnij tę dupę wołową.
- A ty swojego kabanosa. – odrzekłam udając obrażenie.
 Po 20 minutach kłusa zagalopowałam, on oczywiście zaczął pędzić. Rozpędzał się na ścianie coraz bardziej, a ja byłam na oklep… Obejrzałam się, Viktoria wjechała do środka. Amor zaczął brykać. Wiedziałam, że jeśli uwolnię jego energię spadnę, a on będzie galopował przez dobre pół godziny… i za nic nie da się zatrzymać.
- Wjedź na koło!- krzyknęła Viktoria.
Posłucham jej i zadziałałam dosiadem. Koń bryknął, ale zwolnił i wykonał polecenie. Po chwili już stępowałam.
- Dzięki.- powiedziałam.
–Słuchaj. Spróbuj wziąć go na lonżę i poćwiczyć komendy głosowe, tak będzie ci łatwiej nad nim zapanować, gdy poniesie czy coś.- poradziła mi trochę cieplej, ale jeszcze chłód w jej głosie był wyczuwalny.
- Dobry pomysł.- ożywiłam się. – Ustawić ci przeszkodę?
Viktoria myślała chwilę.
 
 
>Vicz?<
 
Od Viki- jeszcze się pytasz? jasne że będę skakać! ♥

od Rusha

Od Rush'a
Gdy tylko wysiadłem z czarnego vana, uważnie zlustrowałem wzrokiem otoczenie. No nie powiem, robiło wrażenie. Uśmiechnąłem się krzywo i otworzyłem szerzej drzwi, aby wypuścić Sky, która wyjątkowo nie lubiła dalekich podróży. Prychnąłem, widząc jak suczka z wielką wdzięcznością tarza się po trawie- co za pies
Odruchowo zerknąłem na wyświetlacz komórki, Cass miała pokazać mi obejście, czekałem już ponad godzinę... kobiety, wszystkie są takie same- pokręciłem głową zrezygnowany i ruszyłem przed siebie
***
Odnalezienie Sil'a w tej cholernie wielkiej stajni wcale nie należało do najłatwiejszych zadań, ale po kilkunastu minutach misja zakończyła się sukcesem. Ogier spokojnie skubał podwieczorek, nie zdając sobie nawet sprawy z mojej obecności... zdrajca. Jego boks zajmował tylną część stajni, widocznie tak musiało być. W pobliżu udało mi się jeszcze zauważyć całkiem ładną karą klacz i Iratze, rumaka mojej siostry, z którym postanowiłem się przywitać- chociaż tyle dobrego. Niestety w przeciwieństwie do mnie, gniadosz nie wykazywał większego zainteresowania... mogłem się tego po nim spodziewać. Bestia wcielona, która na pożegnanie kłapnęła na mnie zębami.
- Rush! Wybacz... ja... muszę się czymś zająć...- rudowłosa dziewczyna wybiegła zza rogu, nawet nie patrząc w moją stronę, wywróciłem oczami i westchnąłem
- Ja też cię kocham siostrzyczko, miło cię widzieć po 8 miesiącach- wymamrotałem i oparłem się o drzwiczki boksu klaczy, którą wcześniej udało mi się zauważyć
- Oj Ru... teraz będziemy widywać się codziennie, zrozum... za godzinę powinnam wrócić- mruknęła siodłając Iratze
- Okay... a co ja mam robić w tym czasie?- zaśmiałem się, patrząc jak nieporadnie próbuje dopiąć popręg. Naprawdę się gdzieś spieszyła
- Nie wiem, powąchaj sobie kwiatki, policz włosy w grzywie Sil'a... cokolwiek, wybacz- zanim zdążyłem odpowiedzieć już jej nie było... zajebiście
***
Wyszedłem z pomieszczenia i oparłem się o ścianę budynku, naciągając przy tym kaptur na głowę, nawet nie zauważyłem momentu, w którym ktoś usiadł na ławce tuż obok mnie. Nie przyjąłem się tym zbytnio, stwierdziłem że wolę poczekać na Cass, ale Sky nie była takiego zdania. Suczka pobiegła prosto do rozmyślającej osoby i wykonała w jej kierunku radosny skok... jeszcze tego mi brakowało...

>Ktoś? Coś?<

Od Viki- odpiszę Ci jak chcesz :3

czwartek, 22 grudnia 2016

od Viktorii cd. Triss

- Słuchaj, Vika... - zaczęłam. - Przepraszam za te wszystkie słowa, uderzenie... poniosło mnie i... po prostu...- plątałam się.- po prostu nie chcę się już kłócić, okej? Zrozum, nie chciałam źle. Potrzebuję czasu, aby popracować z Amorem, a ten cały przyjazd do Accademy mnie stresował i to tylko pogarszało sprawę... emocje się kumulują... przyjmiesz przeprosiny?-usłyszałam głos Triss.
Chwila... ona chce mnie przeprosić?! Triss, mnie?!
-Rozumiem-odparłam krótko ale na mojej twarzy zawitał chłodny, aczkolwiek uśmiech.-North była identyczna. Ja też Cię -zrobiłam pauzę- przepraszam. Wiedziałam że coś z tego co powiem, przyniesie efekty. -spojrzałam na dziewczynę, w której oczach było widać łzy.- Triss, jest ok.
Moja klacz trąciła Triss nosem a ona zaśmiała się. "Pomogę jej z Amorem, to będzie pierwsza osoba która mi zaufała" pomyślałam sobie.
-Hej.. a może chcesz spróbować popracować z Amorem albo North? -dziewczyna zawahała się, gdy usłyszała propozycje treningu ze mną- spokojnie, wiem czego nie robić. Będziesz stać koło mnie i tłumaczyć. -powiedziałam z uśmiechem, który został o dziwo! odwzajemniony. North zaczęła grzebać po cukierki a Amor kopał w boks. Z tego co się zorientowałam, było ciemno a my łamałyśmy ciszę nocną.
-Jasna cholera Triss, wiesz gdzie masz pokój?-szepnęłam a dziewczyna pokiwała głową. Zrozumiała przekaz. Wybiegłyśmy ze stajni w stronę domków. Za Triss zamknęły się drzwi, ja swoje też.
Nagle poczułam jak wibruje mi telefon w kieszeni.
Spojrzałam na SMS'a. Był od Alki, uśmiechnęłam się pod nosem, zawsze wybierała dobry moment.
"I jak? Dogadałyście się? ~Alka"
Szybko odpisałam do niej "Tak. nie popiszę, mam CN ~Vika"
Gdy zdążyłam się przebrać w piżamę, usłyszałam telefon na biurku.
"ok. Dbrej nocy, jutro potrenuj tak jak pisałam. Bez odbioru ~Alka"
Wyciszyłam telefon i podłączyłam go do ładowarki. Nie minęło pięć minut jak poczułam że morzy mnie sen. Idealnie przed sprawdzaniem czy śpimy. Położyłam głowę na poduszce i zasnęłam.
Nim się zorientowałam, nastał ranek. Była 6.20
-Jasna cholera! Spóźniłam się na sesję treningową z Amorem i Triss! -krzyknęłam zrywając się z łóżka. Bogu dzięki że przygotowałam wczoraj ubrania, zdjęłam piżamę i ubrałam się szybko. O 6.25 byłam gotowa i już biegłam w stronę stajni, gdzie jak zauważyłam stała już Triss z Amorem.
-North wstała?-krzyknęłam do niej, a dziewczyna pokazała mi na boks gdzie czekała North.
-Ujeżdżalnia? Tam są lonże już przygotowane. -powiedziała Triss i uśmiechnęła się do mnie, ja tylko wyczyściłam North i założyłam kantar, zapinając uwiąz w ten sposób by imitował wodzę.
-Nie bierzesz siodła?-mruknęła dziewczyna a ja pokręciłam głową i odpowiedziałam
-Ty też je zdejmiesz-uśmiechnęłam szyderczo na co dziewczyna zareagowała ostrym tonem
-Zaś zaczynasz?!


>Triss? :3 <

od Triss cd. Viktorii

-Moje słowa nic nie zmienią, ale czasem mogę Ci pomóc z Amorem. -warknęła i odeszła, odprowadziłam ją nienawistnym wzrokiem wciąż ściskając się za rękę.
 To bolało. Ale poruszyły mnie jej słowa. Ona chce mi pomóc...? Postanowiłam przemyśleć trochę sprawę. Zaczęłam bawić się z Amorem biegając z nim na uwiązie. Zauważyłam, że rozluźnił się i postawił uszy. Ucieszyło mnie to bardzo. 
 Po około godzinie zabawy, gdy chciałam odstawić konia do boksu poczułam, jak uwiąz napiął się do granic możliwości a ja puściłam go jedną ręką. Jęknęłam, gdy ból przeszył niedawno zmaltretowny przez Viktorię nadgarstek, ale nie puściłam.
- Stój! -zawołałam i przyciągnęłam łeb konia do siebie.  
 Wciąż rozglądał się oszalałym wzrokiem, a ja szukałam źródła spłoszenia, którym okazała sie być mała siateczka foliowa. 
- Głuptasie...-westchnęłam i, mówiąc do konia cały czas, powoli podchodziłam do niej. 
Po chwili Amor nieufnie obwąchiwał przedmiot, a ja z satysfakcją go wychwalałam. 
 Niedługo potem wchodziłam do jego boksu, ale on oczywiście musiał wepchnąć się przede mną. Odpięlam uwiąz i zdjęłam kantar. Wtedy poczułam, że już wiem.
 Musiałam przeprosić Viktorię.
 Szłam w kierunku boksu North, wiedziałam, że ją tam znajdę. Nie myliłam się. Weszłam do środka, wzięlam głęboki oddech. Spojrzała na mnie ponuro.
- Słuchaj, Vika... - zaczęłam. - Przepraszam za te wszystkie słowa, uderzenie... poniosło mnie i... po prostu...- plątałam się.- po prostu nie chcę się już kłócić, okej? Zrozum, nie chciałam źle. Potrzebuję czasu, aby popracować z Amorem, a ten cały przyjazd do Accademy mnie stresował i to tylko pogarszało sprawę... emocje się kumulują... przyjmiesz przeprosiny?- odwróciłam wzrok, bo w moich oczach pojawiły się łzy. 
 
~~Vicz? :c

od Viktorii cd. Triss

Dobra. Dziewczyna przesadziła. Teraz ma nieźle przerąbane. Kiedy młoda popędziła na tym swoim cholernym brykaczu ja wsiadłam na North i wyjęłam telefon wybierając numer do byłej trenerki. Gdy usłyszała mój łamiący się głos, zmartwiła się co wcale nie sprawiło mi przyjemności.
-Alka, nie powinnam  była opuszczać Sweet Birch. To był błąd.
-Viktoria, wcale nie... przecież wiesz że nie nauczyłybyście się nic więcej.-czułam że się uśmiecha-
-Ale.. Alka, wiesz jaki ja mam charakter... Właśnie zamieniłam się North na jakiegoś konia a ja popełniłam błąd. Szarpnęłam go. -załamał mi się głos na wspomnienie dzikego skoku- Spłoszył się i skoczył a ja prawie z niego spadłam.
-Vikuś, mam dla Ciebie rozwiązanie. Nie bądź dla dziewczyny wredna. Zrozum, niektóre konie, tak jak kiedyś Gwiazda mają swoją przeszłość, jedne lepszą drugie gorszą. Może ona boi poprosić kogoś o pomoc? Tak jak ty. -zrobiła pauzę a ja usłyszałam jak mówi do kogoś by wziął Kamyczka na lonżę- Viki, muszę kończyć zadzwoń jak coś będzie się działo. -rozłączyła się a ja wybuchnęłam płaczem, wtulając się w grzywę North. Dopiero teraz zorientowałam się jak brakuje mi Gwiazdy.
-Och Gwiazdo... Tak mi Cię brakuje... -płakałam z dobrą godzinę...
Nagle poczułam ogarniającą mnie wściekłość.  Jak ona śmiała? Wróciłam do stajni, po drodze otarłam łzy, ale moje oczy nadal były czerwone.
-Do jasnej cholery! Porąbało Cię?!-wrzasnęłam na dziewczynę, zeskakując z klaczy, która grzecznie stała i przyglądała się całemu zajściu- Ja rozumiem, koń po przejściach czy coś, ale żeby walnąć mnie z liścia to za wiele! -nie wiem kiedy, ale z moich oczu zaczęły lecieć łzy- skoro tak bardzo się nienawidzimy to proszę! -nie opanowałam złości i chwyciłam dziewczynę za garstek i szarpnęłam, sprawiając duży ból. Nauczyłam się tego dzięki trudnym chwilom w szkole- Mogę zrobić mocnej jak chcesz -syknęłam nienawistnie, po moich policzkach dalej lały się łzy- Gwiazda była taka sama jak Amor! To nic do jasnej cholery nie zmieni ale North niczym się od nich nie różniła! Sama z nią ćwiczyłam i taki jest efekt! -kiedy to wypowiedziałam, te słowa nabrały całkiem innego sensu, przypomniałam sobie że nadal trzymam rękę dziewczyny- Moje słowa nic nie zmienią, ale czasem mogę Ci pomóc z Amorem -warknęłam i odeszłam, Triss odprowadziła mnie nienawistnym wzrokiem, wciąż ściskając się za rękę.
-Jeszcze tego pożałuje.-mruknęłam.
Rozsiodłałam North i wpuściłam ją na padok, oglądając jak bawi się z Amorem.

>Triss? Sry za łapkę :c <

od Triss cd. Viktorii

-Gdzie dać Amora? który padok?
Wskazała na padok North.
-Takie życie Triss...
Kiwnęłam głową i wyszłam. Chce się zamienić końmi? Z przyjemnością popatrzę, jak spada z Pysiaczka. I niech sobie nie myśli – nie sprzedam Amora nigdy. Trzeba tylko pracować.
 Na padoku była klacz Viki. Musiałam to dobrze rozegrać. Poszłam po uwiąz żeby uwiązać North. Nie mogła uciec. Weszłam na padok. Powoli podeszłam do klaczy i przypięłam ją, szarpała trochę głową najwyraźniej zdziwiona, że to nie jej pani ją prowadzi. Przywiązałam ją do ogrodzenia, zamknęłam padok i poszłam po Amora. Słyszałam, jak krąży po boksie i zastanawiałam się, co  zrobi, gdy wypuszczę go na padok…
Otworzyłam drzwi boksu, mój koń spojrzał na mnie swoimi oczyma.
Przypięłam karabińczyk i wyszliśmy. Amor kłusował lekko, nie przeszkadzało
mi to. Nie wyrywał się, więc było okej. Kiedy dotarliśmy na padok dałam mu smakołyk. North stała tam, gdzie ją uwiązałam. Dobrze. Przywiązałam Amora po drugiej stronie płotu, aby zobaczyć, jak na siebie reagują. Pan Król na początku kulił uszy, ale później z zaciekawieniem pomieszanym z lekką nieufnością wysunął pysk w stronę klaczy. Ta parsknęła, lecz także go powąchała. Uznałam, że się zaakceptowali.  Weszłam z Amorem na padok i zamknęłam wejście. „Przejdę przez płot” pomyślałam. Najpierw odwiązałam North, która pokłusowała dalej, a potem spojrzałam w oczy mojego konia. Te ogniki… Odpięłam uwiąz i szybko przelazłam przez płot. Zobaczyłam, jak Amor rozpędza się do bardzo szybkiego galopu. Po chwili dołączyła do niego North. Patrzyłam na te dwie błyskawice i uśmiechałam się. Podczas gdy klacz po prostu galopowała, skarogniady brykał i szarpał łbem. Uwolnił energię. Pędził coraz bardziej i bardziej… przestraszyłam się, że może mu się coś stać.                                     Ale już zwalniał, aby z gracją obkłusować padok dookoła. Był taki piękny… i mój.
 Następnego dnia wstałam i uświadomiłam sobie, że to dziś. To ten dzień, w którym będę jeździła na North, a Vika na Amorze. Westchnęłam. Po prostu nie wyobrażałam sobie, żeby ktoś inny miał na nim jeździć. Może trochę samolubnie… ale no co?
 Ubrałam się w luźny, niebieski T-shirt i brązowo-beżowe bryczesy. Związałam włosy w luźnego koka i poszłam do stajni. Viktoria już tam czekała, z daleka można było wyczuć bijącą od niej niechęć, którą chyba starała się ukryć.
- Wiesz, że twój koń kopał w ścianę o piątej nad ranem?- rzuciła niezadowolona.
- Przepraszam za niego.- odpowiedziałam szczerze usiłując jakoś poprawić nasze kontakty. Niech się cieszy, że jej wybaczyłam.
Dziewczyna mruknęła coś tylko pod nosem.
- To co, dzisiaj zamiana? –uśmiechnęła się szyderczo.
- Tia… pójdę po sprzęt North.
 W milczeniu wzięłyśmy komplety i wróciłyśmy, aby siodłać konie. Kiedy weszłam do klaczy, ta skuliła uszy.
- Spokojnie.-mówiłam do niej i założyłam kantar. Gdy wyszłam z boksu usłyszałam, jak mój koń zarżał i prawdopodobnie stanął dęba.
- Przestań! – usłyszałam podniesiony ton koleżanki. – No już, spokój!
 Po moich plecach przeszły dreszcze.
- Błagam, nie krzycz na niego…-szepnęłam do siebie, ale nie powiedziałam nic głośno.
 Zajęłam się czyszczeniem North, która od czasu do czasu szarpała łbem. Była przyzwyczajona do swojej właścicielki. Po wyczyszczeniu całej klaczy zaczęłam czyścić kopyta. To znaczy próbowałam… klacz uparcie nie chciała podnieść nogi.
- Noga!- podniosłam ton, jednak to nic nie dało. Ona miała widoczną satysfakcję z tego co robiła.
- Pomóc ci?- wyszczerzyła się Viktoria. Klnąc w myślach odsunęłam się od jej konia, aby mogła wyczyścić kopyta.
Spojrzałam na Amora- kręcił się w kółko. No tak. Typowe.
- Dzięki.- mruknęłam widząc, że już skończyła z kopytami.
Nie odpowiedziała, poszła po prostu z powrotem do mojego konia. Gdy zobaczyłam, jak jego tylne kopyta mija dosłownie o centymetry jej głowę przestraszyłam się trochę. Słyszałam, jak przeklęła głośno i ochrzaniła Amora.
 Założyłam siodło i ogłowie. Byłam gotowa, więc zapytałam:
- Ile można?
- No już… Boże, wyluzuj.- zdziwiłam się. Takie słowa w jej ustach? Okej…
 Obie byłyśmy wyszykowane, wraz z końmi, oczywiście. Dopięłam popręg, na co North kłapnęła zębami.
- Ej.-powiedziałam.
Wydłużyłam strzemię i wsiadłam na klacz. Zobaczyłam, jak Viktoria stara się sprawić, aby Amor ustał w miejscu. Przewróciłam oczami i zaczęłam głaskać North. Nagle usłyszałam charakterystyczny odgłos. Szybko przeniosłam wzrok na mojego konia i zobaczyłam, że zadziera wysoko głowę, a Vika siedzi w siodle.
 Najwyraźniej go szarpnęła…
 „Spokojnie. Ona nie zna jego historii… nie wie, że on na jedno dość lekkie szarpnięcie, które powinno innego konia przywołać do rozsądku, zareaguje po prostu strachem… ona nie wie” uspokajałam się w myślach.
- No już dobrze..- powiedziała do Amora Viktoria.
- Jedziemy?- zapytałam.
- Okej.
 Zmierzałyśmy w stronę lasu. „Król” trochę brykał, jak zawsze. Nagle North stanęła dęba, a ja przechyliłam się niebezpiecznie w siodle. Zobaczyłam, jak Vika uśmiecha się pod nosem z satysfakcją, jednak przemilczałam. Zakłusowałam, a potem zagalopowałam kierując się na uskok. Klacz jednak wyłamała, a ja o mało nie przeleciałam przez jej szyję. „Trudno się mówi” pomyślałam i kłusem oddaliłam się od przeszkody.
 I wtedy to się stało.
 Amor poniósł. Patrzyłam, jak w pełnym galopie mija mnie i North. Kierował się na uskok… Viktoria starała się go zatrzymać, ale on jeszcze bardziej się rozpędzał. Skoczył zdecydowanie za wcześnie. Na szczęście udało im się wylądować. Koń strzelił z zadu i przeszedł do cwału. Dziewczyna szarpnęła go mocno w celu pewnie przywołania go do porządku. Zadziałało. Amor zatrzymał się, a ja z daleka wyczuwałam, jak bardzo się teraz boi… Popędziłam klacz i ze łzami w oczach pognałam w ich stronę. Mój pięciolatek zaczął brykać, a ona znów go szarpnęła. Próbowałam ją tłumaczyć, że nie wiedziała, ale nie wytrzymałam.
- Zsiadasz! Zsiadasz z tego konia!- wrzasnęłam. – Zsiadasz!
Sama zeskoczyłam z siodła i znalazłam się obok dziewczyny. Emocję zapanowały nad moim ciałem i uderzyłam ją otwartą dłonią w policzek.
- Nie tak miało być! –krzyknęłam trzęsąc się.
- Jesteś tylko przewrażliwioną koniareczką, która chce „dobrze” dla swojego konisia. I w dodatku agresywna.- warknęła Viktoria. – Musiałam jakoś przywołać go do porządku! Widziałaś, jak się zachowywał! ŻADEN koń nie może się tak zachowywać! A ty chyba tego nie widzisz! Naprawdę, sprzedaj go! Tak będzie lepiej dla wszystkich!
- Wiedziałaś, że on ma przeszłość, a mimo tego nie zapytałaś, czego nie robić! Cała ta zamiana to jakieś chore gówno! Po co w ogóle to proponowałaś?!
- Jak byś chciała wiedzieć, to to był pomysł trenerki, więc łaskawie się odwal. Mówiłam, koń z przeszłością, czy nie, nie można mu pozwalać…!
 Skończyłam tę bezsensowną kłótnię. Wsiadłam na Amora i przyłożyłam łydki do jego boków. Przeszłam do półsiadu i wtuliłam się w jego grzywę. Jego wielkie serce biło szybko, był jeszcze przestraszony po całym zajściu. Zdałam sobie sprawę, że ją uderzyłam. Uderzyłam Viktorię.
    ~~ Oj no sry, Vika :3