Strony

środa, 28 grudnia 2016

od Viktorii cd. Rush

Zesztywniałam, kiedy poczułam że Rush mnie przytulił, ale po chwili się rozluźniłam.
-Dobra. Puść. Albo dostaniesz w twarz. - chłopak odsunął się a ja zaśmiałam się nerwowo. Wspomnienie Gwiazdy bardzo bolało.  Sky cieszyła się i skakała wokół Sil'a i Rusha. Nagle poczułam się sama, to prawda miałam North ale brakowało mi Tenebris. Chłopak chyba widział że jestem zamyślona pytaniem o Tene, kiedy wreszcie przyszła odpowiedź, już pędziłam cwałem w stronę weterynarii. Rush mnie dogonił i biegł koło mnie. Patrzyłam jak auta i krajobraz przemijają za nami. Z moich oczu polały się łzy ale i tak dodałam North łydkę i pojechałam jeszcze szybciej. Spotkanie z Aleu bolało nie fizycznie ale psychicznie. Wiedziałam że tym upadkiem co najmniej złamałam jej garstek i zapewne palce ale opłacało się. Dojechaliśmy do instruktorki a ja w cwale zeskoczyłam z mojej klaczy. Zwalniała powoli do kłusa a potem do stępa. Właścicielka stadniny nigdy nie zamykała drzwi więc pchnęłam je i weszłam do jej domu.
-Dzień dobry, w sprawie jazd? - stwierdziłam że ją oszukam i tak zrobiłam.
-Tak, ja w sprawie jazd. -kobieta wyszła, miała około 30 lat - mamy coś do rozwiązania, prawda...Anne?
Kobieta spojrzała na mnie i przez jej twarz przebiegł cień uśmiechu
-Viktoria! Jak ja się cieszę że wróciłaś! Chodź, zaparzę Ci herbaty chyba że wolisz wodę....? -spojrzała na moją twarz i zamilkła. Z jej ust zszedł uśmiech. Chyba zrozumiała że chodzi o Tene i Gwiazdę. Popatrzyłam na nią, gdyby wzrok mógł zabijać pewnie już byłaby tylko kupka popiołu z tej baby.
-Razem z Aleu przyczyniłaś się do śmierci Gwiazdy. Teraz prawie zabiłaś North! I ty śmiesz się cieszyć na mój widok?!
-Vika. To nie tak...
-NIE TAK?! NIE TAK..?! TO JAK DO JASNEJ CHOLERY! -wrzasnęłam i wybiegłam z domu tłumiąc w sobie jeszcze większą wściekłość. Rush to usłyszał i jego mina nie wyrażała zbyt wiele.
Na tyłach domu usłyszałam ciche szczeknięcie
-Tene? -gwizdnęła równie cicho, otrzymałam odpowiedź mojej psiny -Tenebris! -pobiegłam za dom i spojrzałam na moją kochaną, czarną kulkę futra.
-O matko... Co oni Ci zrobili kochana? -szepnęłam do niej, ale po chwili zawołałam chłopaka- Ruuush?! chodź tu i weź apteczkę!
Nie musiałam czekać długo, gdy zauważyłam chłopaka biegnącego z apteczką, szybko wyczyściłam rany i wyjęłam z mojej torby butelkę z wodą, nalałam sobie na rękę i podałam Tene która łapczywie to wypiła. Potem wyczyściłam jej futro, zlepione od krwi i brudu. Zorientowałam się że była tam dłużej niż dwa dni... była wychudzona i brudna. Rozcięłam obrożę ostrym kamieniem i podniosłam moją małą kulkę futra. Wyglądała tak samo jak brałam ze schroniska. Nie wytrzymałam, położyłam ją na grzbiecie North i wybuchnęłam płaczem. Nim zorientowałam się czemu, poczułam jak Rush mnie przytula. Natłok wspomnień i bólu wreszcie wygrał. Proszę bardzo, starałam się zwyciężyć ale tym razem to ja byłam zbyt słaba...


>Rush? c: <

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.