Strony

środa, 28 grudnia 2016

od Viktorii cd. Rusha

Kiedy wreszcie się ubraliśmy, zbadałam dokładnie zawieszkę. Była nowa. Nagle poczułam nieodpartą wściekłość. To tam była gwiazda. To tam zniszczyli mi życie. Szybko założyłam bluzkę i spięłam włosy w niedbały warkocz.  Wyszłam, nie przepraszam. Wybiegłam, wściekła jak osa z pokoju w stronę Rusha który zdążył osiodłać konie i przytrzymał mi  North.
-Dzięki - mruknęłam i wskoczyłam na siodło
-Co jest?- usłyszałam jego głos. Nie chciałam mu tego mówić.
-Długa historia. Wszystko zobaczysz. -włożyłam zawieszkę do kieszeni i pojechałam w stronę stadniny. Rush jechał koło mnie. Cała trasa zajęła nam koło godziny. Bez pytania otworzyłam bramę i podeszłam do dziewczyny jeżdżącej na myszatym koniu. Uśmiechnęła się do mnie, udając ciepło.
-O co taka spina Tori? - usłyszałam Rusha
-Oooo Vikunia ma chłopaka? No wreszcie się wzięłaś za siebie.
-Zamknij mordę! Zsiadasz z konia!-wrzasnęłam do dziewczyny. Kiwnęła głową i zsiadła prowadząc konia w moją stronę- a ty nadal nie umiesz jeździć. Wciąż się garbisz i trzymasz te pieprzone pięty w dole! -warknęłam i pokazałam jej przypinkę.  Dziewczyna spojrzała na nią, przez chwilę przez jej twarz przebiegł cień przerażenia, ale potem utrzymała pokerową twarz.
-Pff.. nie moja. Po co mam sobie tym zawracać głowę? I tak byłam w Dressage Academy po twoje go p....-nie dokończyła. Dostała w te swoją parszywą mordę. Omal nie zabiła mojego psa i jeszcze śmie nazywać Rusha moim chłopakiem?!
-Słuchaj Alea! Nie obchodzi mnie co sobie myślisz ale wiedz że prawie zabiłaś Tenebris. Zamęczyłaś na śmierć MOJEGO konia! MÓJ sens życia. Zniszczyłaś mi WSZYSTKO co mogłaś! Więc teraz albo złamię ci rękę -widziałam że mi nie wierzy- jestem gotowa to zrobić. Albo oddasz nam nasze psy.
W oczach Alei zakręciły się łzy. Spojrzała na mnie wzrokiem typu "ale to nie moja wina" znam ją zbyt dobrze. Dziewczyna pokręciła głową z determinacją.
-To był twój wybór -szepnęłam nienawistnie i chwyciłam dziewczynę za garstek. Stwierdziłam że nie złamię jej ręki tylko sprawie dość mocny ból.  Kiedy znalazłam odpowiednie miejsce w jej garstku, szarpnęłam w dół, przekręcając w tym samym momencie jej kość. Alea zapiszczała z bólu i upadła na kolana. Trzymałam jej rękę przez dobrą chwilę. Wreszcie puściłam, ale wiedziałam że nie jest to wystarczająca kara za to co zrobiła.
-Zdejmuj sprzęt z Strumyka i siadaj. -warknęłam ale Alea też coś miała do powiedzenia.
-Nie. Wystarczy.
-Nie? Mam nadzieję że w twoim słowniku to znaczy tak! WSIADAJ I NIE MARUDŹ! -to ostatnie krzyknęłam, wreszcie dziewczyna to zrobiła. Zabrałam lonże i pogoniłam strumyka do cwału.
-Ręce na boki i giry ze strzemion!-krzyknęłam, dziewczyna wykonała "ćwiczenie". Chwilę potem Strumyk bryknął a dziewczyna przeleciała przez jego głowę, prosto na przeszkodę. Rozstępowałam strumyka i podeszłam do Aleu.
-Wystarczająca kara. A teraz gadaj gdzie są.
-T-Tenebris jest u i-instruk-ktorki. T-ten d-drugi w l-lesie.. p-przywiązany, żeby z-zmiękł...
Teraz zorientowałam się że całemu zajściu przygląda się Rush. Cholera.

>Rush? <

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.