Strony

wtorek, 27 grudnia 2016

od Rusha cd Viktorii

Od dawna miałem słabość do koni andaluzyjskich i luzytańskich. Te dwie rasy zajmowały naprawdę ważną część mojego życia, a North cholernie mocno przypominała mi źrebaka, którego sprzedawaliśmy kiedy byłem jeszcze młodym gówniarzem. Kare jest piękne... no dobra siwe również.
Tori była naprawdę dobrym jeźdźcem o czym świadczyło to, co wyprawiała ze swoją klaczą kilka minut temu, uśmiechnąłem się.
Nagle coś odwróciło moją uwagę od Sky, która zaczęła niepokojąco szczekać, uciekając przy tym w krzaki, zdezorientowany odwróciłem głowę i dopiero w tamtym momencie zdałem sobie sprawę z tego, że pędzi na mnie North. Już szykowałem się do odskoku ale zauważyłem, że klacz zwalnia i całkiem przyjaźnie mierzy mnie wzrokiem. Nie zważając nawet przez chwilę, wyciągnąłem dłoń w jej kierunku.
- Nawet jej nie dotykaj!- znajomy głos sprawił, że wywróciłem oczami i cofnąłem rękę
North zastrzygła aksamitnymi uszami i trąciła kaptur mojej ciemno-bordowej bluzy pyskiem, dysząc wprost w mój kark. Nie wyglądało na to, aby miała mnie za wroga
- Widzisz Tori, powinnaś wziąć przykład ze swojego konia...- parsknąłem z uśmiechem i pogładziłem gorącą szyję konia
Moja towarzyszka zamrugała z niedowierzania i ieco się skrzywiła
- Mam cię miziać po karku?- wyrzuciła z siebie, na co się zaśmiałem
- Jeśli chcesz, mi by to wcale nie przeszkadzało- prychnąłem, chcąc rozładować to dziwne napięcie między mną a Tori.
- Jesteś bezczelny... oddaj mi mojego konia- warknęła, a ja natychmiast podniosłem ręce do góry w geście poddania i posłałem jej sarkastyczny uśmieszek, na co jęknęła z niezadowolenia
- North... idziemy- wymamrotała i chwyciła klacz za grzywę, na co zwierzę spuściło głowę i powolnym krokiem ruszyło za właścicielką
Kobiety... one mają całkiem niezrozumiały tok myślenia
- Hej, księżniczko! Wieczorem wybieram się w teren, jeśli ci się odmieni i zmądrzejesz to zapraszam. Sil będzie ucieszony towarzystwem twojej pięknej klaczy!- krzyknąłem, gdy dziewczyna zniknęła za rogiem budynku, chyba podpadłem jej jeszcze bardziej...
Nie zważając na to co będzie dalej, ruszyłem po ogiera, który już wystarczająco odpoczął. Powinienem go rozruszać bo jeszcze mi się chłopak doszczętnie rozleniwi...
> Pojedziesz? ;3<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.