Czułam się dziwnie goszcząc u siebie Rusha.
-Tak, ja to narysowałam. - w kącie usłyszałam ciche skamlenie - już moja kochana, już mamusia bierze.
-A do mnie to się tak nie odzywasz -usłyszałam chłopaka który się ze mnie śmiał
-To nie ciebie prawie straciłam! -ale też się zaśmiałam - chodź moja mała kluseczko
Zabrałam Tenebris na ręce i położyłam koło Sky. Kiedy siadałam z mojej kieszeni wypadł szkicownik. Cholera. Tam były szkice Gwiazdy.
-Czyli jednak rysujesz!-Rush oglądał mój szkicownik... Postanowiłam go zignorować i głaskać dalej Tenebris. Wreszcie ją odzyskałam. Wyglądała już o niebo lepiej. Dałam jej jeść i pić a potem wyczesałam. Tym razem muszę jej kupić obrożę. Poczułam jak Sky popycha mnie i skomli radośnie. Zaśmiałam się ale nadal nie miałam idealnego humoru. Chciałam wstać ale to był błąd ponieważ jego psina popchnęła mnie na niego. To kicha. Cholera...
>Rush?<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.