niedziela, 11 grudnia 2016

Od Nicole cd. Viktorii

Zatrzymałam samochód na parkingu obok akademika. Miałam nadzieję, że przyjadz do Dressage Academy okaże się dobrym pomysłem. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, dookoła samochodu zaczął biegać jakiś pies, wściekle ujadając. Usłyszałam jak Gi wstaje i zaczyna kręcić się po klatce w bagażniku. Oby właściciel psa zdążył go ogarnąć zanim ją wypuszczę.
Wyciągnęłam telefon i napisałam do brata SMS-a z informacją, że już jestem na miejscu i prośbą, żeby przekazał rodzicom by nie dzwonili. Po chwili otrzymałam odpowiedź, krótkie "ok".
Obcy pies nadal biegał wokół samochodu, ale nie mogłam siedzieć tak w nieskończoność, więc chcąc nie chcąc, wysiadłam z samochodu. Od razu stałam się "celem" brązowego psa, który wciąż biegał w tę i spowrotem szczekając. Podeszłam do bagażnika i otworzyłam klapę, co wywołało u nieznajomego psa kolejny "napad" szczekania. Gi nie pozostała mu dłużna, również szczekając kilka razy, jednak na moją komendę ucichła.
Z jednej z toreb, znajdyjących się w bagażniku, wyciągnęłam gumowy kaganiec, czarną obrożę półzaciskową z wyhaftowanym na szaro imieniem psa i moim numerem telefonu, oraz 1,5-metrową, czarną smycz. Wyjęłam też "domowy" kennel, a dopiero potem otworzyłam klatkę samochodową i po założeniu Gi obroży z przypiętą do niej smyczą oraz kagańca, pozwoliłam suczce wyskoczyć z auta.
Brązowy pies od razu podzszedł do niej, by ją obwąchać, ale Gi dobitnie dała mu znać, że nie ma na to ochoty kłapnięciem zębów (na tyle na ile pozwalał jej kaganiec).
- Bust! - usłyszałam za sobą, a pies odszedł w stronę głosu.
Odwróciłam się i zobaczyłam dwie dziewczyny idące w moją stronę. Razem z nimi był kolejny pies, tym razem mocno ofutrzony black tricolor.
Dałam Gi znak, by się położyła.
- Cześć - odezwałam się.

< Viktoria? Natalia?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.