Kiedy usłyszałam imię mojego Aniołka, wzdrygnęłam się ale zaczęłam opowiadać.
- Gdy byłam jeszcze mała, koło 11, może 12 lat. Dostałam swojego pierwszego konia i była to właśnie Gwiazda. Była śliczna, wyglądała na masywną ale kiedy galopowała wyglądała jak tancerka. Miała lekkie chody i tylko mnie akceptowała. Wreszcie rodzice zapisali mnie do tamtej "szkółki" z początku było super. Nauczyłam się skakać ale z czasem Gwiazda dziczała, inne dzieci jeździły na niej i ją psuły, niszczyły jej psychikę. Przez to stała się narowista i nie dało się jej dosiąść. Kiedyś, ta dziewczyna z którą się kłóciłam Aleu zabrała ją w teren. Dziewczyna wyszła bez szwanku ale złamała Gwieździe nogę. Skacząc przez uskok. Dobrze wiedziała że mój Aniołek nie umie skakać tak dobrze jak reszta. Poddaliśmy ją rehabilitacji ale nie na wiele się to zdało. Mogłam czasem się z nią przejść i tyle. Jak potem się okazało, uratowano ją z rzeźni. Aleu nie wiedziała o złamaniu i zabrała ją na trening skoków. -w tym momencie załamał mi się głos- Nie przeskoczyła. Weterynarz przywiózł ją do nas, zostałam sama w domu. Widziałam udrękę w jej pięknych, brązowych oczach... Weterynarze wynieśli ją i powiedzieli że mogę ostatni raz pokazać jej gospodarstwo. Niech to jest jej dobre wspomnienie. Wiedziałam że zrobi wszystko by przebywać tę ostatnią chwilę ze mną... Kiedy wróciłam z nią, grzecznie się położyła a ja leżałam razem z nią. Płakałam i wiedziałam że ona też...
Głaskałam i przebywałam z nią do przyjazdu rodziny, nawet gdy już ją... ją uspali.. - po tych słowach wybuchnęłam płaczem- Tene- Tenebris potem była moją jed-jedyną pomocą p-po stracie G-Gwiazdki! T-teraz i ją mogę stracić.
Zorientowałam się że jesteśmy w Akademii.
>Rush?<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.