Od Rush'a
Gdy tylko wysiadłem z czarnego vana, uważnie zlustrowałem wzrokiem otoczenie. No nie powiem, robiło wrażenie. Uśmiechnąłem się krzywo i otworzyłem szerzej drzwi, aby wypuścić Sky, która wyjątkowo nie lubiła dalekich podróży. Prychnąłem, widząc jak suczka z wielką wdzięcznością tarza się po trawie- co za pies
Odruchowo zerknąłem na wyświetlacz komórki, Cass miała pokazać mi obejście, czekałem już ponad godzinę... kobiety, wszystkie są takie same- pokręciłem głową zrezygnowany i ruszyłem przed siebie
***
Odnalezienie Sil'a w tej cholernie wielkiej stajni wcale nie należało do najłatwiejszych zadań, ale po kilkunastu minutach misja zakończyła się sukcesem. Ogier spokojnie skubał podwieczorek, nie zdając sobie nawet sprawy z mojej obecności... zdrajca. Jego boks zajmował tylną część stajni, widocznie tak musiało być. W pobliżu udało mi się jeszcze zauważyć całkiem ładną karą klacz i Iratze, rumaka mojej siostry, z którym postanowiłem się przywitać- chociaż tyle dobrego. Niestety w przeciwieństwie do mnie, gniadosz nie wykazywał większego zainteresowania... mogłem się tego po nim spodziewać. Bestia wcielona, która na pożegnanie kłapnęła na mnie zębami.
- Rush! Wybacz... ja... muszę się czymś zająć...- rudowłosa dziewczyna wybiegła zza rogu, nawet nie patrząc w moją stronę, wywróciłem oczami i westchnąłem
- Ja też cię kocham siostrzyczko, miło cię widzieć po 8 miesiącach- wymamrotałem i oparłem się o drzwiczki boksu klaczy, którą wcześniej udało mi się zauważyć
- Oj Ru... teraz będziemy widywać się codziennie, zrozum... za godzinę powinnam wrócić- mruknęła siodłając Iratze
- Okay... a co ja mam robić w tym czasie?- zaśmiałem się, patrząc jak nieporadnie próbuje dopiąć popręg. Naprawdę się gdzieś spieszyła
- Nie wiem, powąchaj sobie kwiatki, policz włosy w grzywie Sil'a... cokolwiek, wybacz- zanim zdążyłem odpowiedzieć już jej nie było... zajebiście
***
Wyszedłem z pomieszczenia i oparłem się o ścianę budynku, naciągając przy tym kaptur na głowę, nawet nie zauważyłem momentu, w którym ktoś usiadł na ławce tuż obok mnie. Nie przyjąłem się tym zbytnio, stwierdziłem że wolę poczekać na Cass, ale Sky nie była takiego zdania. Suczka pobiegła prosto do rozmyślającej osoby i wykonała w jej kierunku radosny skok... jeszcze tego mi brakowało...
>Ktoś? Coś?<
Od Viki- odpiszę Ci jak chcesz :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.