piątek, 9 listopada 2018

Od Ashley cd. Grace

Kiedy dotarłyśmy na padok, zauważyłam, że Azazel jest rozemocjonowany. Uważam, że to urocze, więc uśmiechnęłam się pod nosem. Podpięłam popręg, który u mojego grubaska zawsze jest zapinany na drugą lub trzecią dziurkę. Włożyłam lewą nogę w strzemię, wybiłam się i wylądowałam w swoim wygodnym siodełku.
-No to co? Rozgrzewka? - spojrzała na mnie dziewczyna.
Ja skinęłam jedynie głową i zaczęłam stępować, Ziazia na szczęście szybko się rozgrzewa. Porobiłam parę wolt i zmian kierunków. Koń zaczął ładnie pracować, co pozytywnie mnie zdziwiło, gdyż w nowych miejscach potrafił złapać stresa i chodzić spięty. Rzadko jeżdżę w siodle ujeżdżeniowym, zdecydowanie bardziej wolę skokowe. Gdy po raz kolejny podciągnęłam popręg, to przyszedł czas na kłus. Zebrałam wodzę, docisnęłam łydkę, a koń natychmiast przeszedł do kolejnego chodu. Nie powiem, że Azazel jest niewygodny, ale zdecydowanie siedziałam na wygodniejszych koniach. Wałach zganaszował, a ja mu na to pozwoliłam. Pojeździłam z nim tak samo; wolty i zmiany kierunków. Następnie przeszło do galopu, ale zdecydowanie nie ma się po co rozpisywać. Gdy dziewczyna zatrzymała się na środku czworoboku, ja podjechałam do niej.
-Nad czym dzisiaj będziesz pracować? - zadałam pytanie.
-Chciałabym poćwiczyć figury ujeżdżeniowe. Miałam zamiar popróbować piruet'u i piaff'u. A ty? - tym razem ona zadała pytanie.
-Lotne zmiany nogi i chody boczne. - powiedziałam, wzruszając ramionami.
-W takim razie podzielimy plac na pół i każda będzie miała trochę miejsca. -brunetka posłała mi uśmiech, a ja oddalam podobny, kiwając głową.
Ruszyłam na wyznaczoną część czworoboku i zaczęłam ćwiczyć. Było trochę mało miejsca, na nauczenie się lotnej zmiany nogi, ale dawaliśmy sobie radę.

***

Skończyliśmy trening, młody chodził podstawiony, ale i rozluźniony. Grace zeskoczyła z wierzchowca, a ja zrobiłam jeszcze parę kółek. Po paru minutach podjechałam do dziewczyny i zeskoczyłam z rumaka.
-Dzięki za trening. - powiedziałam wesoło.
-To ja dziękuję, miałam z kim pojeździć. Przynajmniej nie byłam sama. - dziewczyna wyszczerzyła do mnie ząbki.
Ruszyłyśmy do stajni, prowadząc konie. Ja ruszyłam przodem, a Grace za mną. Wprowadziłyśmy konie do stajni, przypięłyśmy do uwiązów i każda zajęła się swoim rumakiem. Azazel tym razem stał nieco grzeczniej, rozsiodłałam go i posmarowałam kopyta olejem. Wprowadziłam go do boksu, podeszłam do dziewczyny, która właśnie odprowadziła gniadoszkę.
- Mam pomysł! - krzyknęłam entuzjastycznie i pociągnęłam dziewczynę za rękaw.
Zaczęłam biec w kierunku mojego nowego pokoju, który zbliżał się do mnie. Albo ja do niego? W sumie nie wiem.

***

Wbiegłam do swojego pokoju, dalej ciągnąc za sobą dziewczynę. Obie dyszałyśmy, ale brunetka zaczęła się śmiać.
- I po co to było? - spojrzała na mnie, rozbawiona.
- Zaraz zobaczysz. - uśmiechnęłam się tajemniczo.
Podeszłam do małej kuchni, która znajdowała się w pokoju. Wyciągnęłam parę składników i zawołałam dziewczynę, by do mnie podeszła.
- Zrobimy ciastka, co ty na to? - wyszczerzyłam ząbki.
                                               Grace? ^^ Co powiesz na ciastka?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.