Kiedy dotarłyśmy na padok, zauważyłam, że Azazel jest rozemocjonowany.
Uważam, że to urocze, więc uśmiechnęłam się pod nosem. Podpięłam popręg,
który u mojego grubaska zawsze jest zapinany na drugą lub trzecią
dziurkę. Włożyłam lewą nogę w strzemię, wybiłam się i wylądowałam w
swoim wygodnym siodełku.
-No to co? Rozgrzewka? - spojrzała na mnie dziewczyna.
Ja skinęłam jedynie głową i zaczęłam stępować, Ziazia
na szczęście szybko się rozgrzewa. Porobiłam parę wolt i zmian
kierunków. Koń zaczął ładnie pracować, co pozytywnie mnie zdziwiło, gdyż
w nowych miejscach potrafił złapać stresa i chodzić spięty. Rzadko jeżdżę w siodle ujeżdżeniowym,
zdecydowanie bardziej wolę skokowe. Gdy po raz kolejny podciągnęłam
popręg, to przyszedł czas na kłus. Zebrałam wodzę, docisnęłam łydkę, a
koń natychmiast przeszedł do kolejnego chodu. Nie powiem, że Azazel jest
niewygodny, ale zdecydowanie siedziałam na wygodniejszych koniach.
Wałach zganaszował,
a ja mu na to pozwoliłam. Pojeździłam z nim tak samo; wolty i zmiany
kierunków. Następnie przeszło do galopu, ale zdecydowanie nie ma się po
co rozpisywać. Gdy dziewczyna zatrzymała się na środku czworoboku, ja
podjechałam do niej.
-Nad czym dzisiaj będziesz pracować? - zadałam pytanie.
-Chciałabym poćwiczyć figury ujeżdżeniowe. Miałam zamiar popróbować piruet'u i piaff'u. A ty? - tym razem ona zadała pytanie.
-Lotne zmiany nogi i chody boczne. - powiedziałam, wzruszając ramionami.
-W
takim razie podzielimy plac na pół i każda będzie miała trochę miejsca.
-brunetka posłała mi uśmiech, a ja oddalam podobny, kiwając głową.
Ruszyłam
na wyznaczoną część czworoboku i zaczęłam ćwiczyć. Było trochę mało
miejsca, na nauczenie się lotnej zmiany nogi, ale dawaliśmy sobie radę.
***
Skończyliśmy
trening, młody chodził podstawiony, ale i rozluźniony. Grace zeskoczyła
z wierzchowca, a ja zrobiłam jeszcze parę kółek. Po paru minutach
podjechałam do dziewczyny i zeskoczyłam z rumaka.
-Dzięki za trening. - powiedziałam wesoło.
-To ja dziękuję, miałam z kim pojeździć. Przynajmniej nie byłam sama. - dziewczyna wyszczerzyła do mnie ząbki.
Ruszyłyśmy do stajni, prowadząc konie. Ja ruszyłam przodem, a Grace za mną. Wprowadziłyśmy konie do stajni, przypięłyśmy do uwiązów
i każda zajęła się swoim rumakiem. Azazel tym razem stał nieco
grzeczniej, rozsiodłałam go i posmarowałam kopyta olejem. Wprowadziłam
go do boksu, podeszłam do dziewczyny, która właśnie odprowadziła gniadoszkę.
- Mam pomysł! - krzyknęłam entuzjastycznie i pociągnęłam dziewczynę za rękaw.
Zaczęłam biec w kierunku mojego nowego pokoju, który zbliżał się do mnie. Albo ja do niego? W sumie nie wiem.
***
Wbiegłam do swojego pokoju, dalej ciągnąc za sobą dziewczynę. Obie dyszałyśmy, ale brunetka zaczęła się śmiać.
- I po co to było? - spojrzała na mnie, rozbawiona.
- Zaraz zobaczysz. - uśmiechnęłam się tajemniczo.
Podeszłam
do małej kuchni, która znajdowała się w pokoju. Wyciągnęłam parę
składników i zawołałam dziewczynę, by do mnie podeszła.
- Zrobimy ciastka, co ty na to? - wyszczerzyłam ząbki.
Grace? ^^ Co powiesz na ciastka?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.