środa, 29 marca 2017

od Rusha cd. Viktorii

Gdy ogarnąłem sprzęt Sil'a, miałem trochę czasu dla siebie. Otrzepałem bluzę z kurzu i siana i spojrzałem ze zirytowaniem na przerzuty rękaw, po czym westchnąłem. Każdy w końcu miewa inne gusta smakowe, nie ma co dyskutować. Odłożywszy kantar ogiera na właściwe miejsce, ruszyłem na zewnątrz. Aż żal zmarnować tak cudowną pogodę, naszła mnie ochota na luźną przejażdżkę po okolicy. W końcu Scream'owi również przydałby się ruch.
Postanowiłem poszukać towarzystwa na wyprawę, jako pierwsza do głowy wpadła mi Tori. Ta dziewczyna potrafiła zawrócić mi w głowie... i to porządnie. W duchu dziękowałem Cass, że zachęciła mnie do dołączenia do tutejszej akademii. Inaczej nie poznałbym Viki. Minąłem boks Batona cudem unikając jego zębów i wyszedłem na dziedziniec. Słońce chyba postawiło sobie za cel pozbawić mnie wzroku, ponieważ jego promienienie totalnie mnie oślepiły. Odwróciłem wzrok i skierowałem się na padoki w poszukiwaniu towarzyszki. Z oddali dało się zauważyć, że ktoś głaszcze Francuza, na samym początku obawiałem się, że to Aleu ale gdy słońce zaszło za chmury zrozumiałem, że to Tori... Uśmiechnąłem się pod nosem, ten arabek zdecydowanie zasługiwał na takie traktowanie, a tym czasem dostał kobietę-gwizdek. Życie jest takie niesprawiedliwe...
-Nie! Nie zakochałam się w Rush'u! Przyjaźnie się z nim! A czy będziemy razem nie jest mi wiadome pieprzony głosiku!- powiedziała nagle i machnęła ręką, parsknąłem śmiechem
Nie mam pojęcia dlaczego, tak jakoś wyszło. Ale moment, co ona powiedziała? Teraz nieco spoważniałem, w końcu dotarł do mnie sens wypowiedzianych przez nią słów
- Słyszałeś wszystko?- wyjąkała niepewnie, przysiągłbym że spaliła buraka
- Ja... a jeśli tak?- palnąłem jak totalny idiota, na co zmarszczyła brwi
- To... to nie tak jak myślisz, to znaczy wiesz, no bo- zaczęła się plątać w swojej własnej wypowiedzi, a ja pokręciłem głową. To był ten moment...
- Muszę ci coś powiedzieć- odparłem poważniej, na co natychmiast zamilkła i poprawiła kosmyk włosów, który uciekł z jej warkocza. Wyglądała uroczo
- Ru, ja naprawdę przepraszam, bo...- przerwałem jej gestem ręki
- Jesteśmy przyjaciółmi Tori, naprawdę bardzo cię lubię, zwłaszcza gdy mówisz do mnie "Ru"- zaśmiałem się, spoglądając na Francuza- Wiem, że za to, co teraz powiem mogę dostać... w twarz... krzesłem. Ale naprawdę Cię lubię i chciałbym być kimś więcej niż przyjacielem- dodałem posyłając jej uśmiech- spędzamy ze sobą tak wiele czasu, nie wyobrażam sobie choćby dnia bez tego twojego pyskowania, zależy mi na tobie i nie chcę cię stracić...
Dziewczyna zamrugała kilkukrotnie, zanim sens moich słów do niej dotarł, nie miałem pojęcia o czym w tamtym momencie myślała... Mogłem jakoś lepiej zaplanować tą chwilę, a tym czasem to wszystko zabrzmiało jak tanie romansidło, Rush ty idioto... - skarciłem się w myślach,
> Toriś? :3 Nie bij za mocno :* <
>nie będę :** <

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.