Dziewczyna mi się spodobała. Zresztą większość dziewczyn mi się podoba. Jedno mi się nie spodobało : gdy zauważyła moje tatuaże to skrzywiła się. Bynajmniej tak mi się wydawało.
-Niezła co nie Soul? – Spytałem konia patrząc na odjeżdżającą dziewczynę. Koń zarżał jakby mówił : Debilu, czego się śmiałeś?
-Teraz na mnie tak? A kto mnie tu zostawił? – Zaśmiałem się. Podszedłem do ogiera i chciałem go złapać za kantar ale uciekał mi. Zachciało mu się zabawy.
-Wracaj! – krzyknąłem gdy koń nagle pogalopował w stronę akademii. Ten tylko przyśpieszył. Szybko pobiegłem za nim. Po chwili Soul stanął i dogoniłem go.
-Ja cię kiedyś zabiję… - oznajmiłem mu a on jakby nigdy nic pokłusował przed siebie.
-Serio? – spytałem sam siebie i pobiegłem za nim. Gdy minąłem róg stajni zobaczyłem Cass i jakiegoś chłopaka którzy gadali razem przy płocie. Wyglądał mi na jej brata. Zatrzymałem się i schowałem za rogiem.
-Ale wpadka… - szepnąłem. Założyłem kaptur od bluzy i cicho przeszedłem obok nich.
-Ej, ty. – usłyszałem głos chłopaka. Cholera. Jak ja nienawidzę tego konia.
-Ja? – Spytałem jak głupek nie odwracając się.
-Tak, ty. Coś ty za jeden? - s
-Taki nikt, w ogóle mnie tu nie ma. – powiedziałem i ruszyłem szybkim krokiem przed siebie. Niestety daleko nie zaszedłem bo ktoś mnie zatrzymał.
Cass?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.