-Co Ty taka spięta? - Zapytał, wyrywając mnie z rozmyślań.
-Ja? Nie jestem spięta. - Próbowałam jakoś ratować całą sytuację i uniknąć dalszych pytań.
-No to może zagramy w coś? - Dobra, to nie był taki zły pomysł.
Spodziewałam się czegoś gorszego, ale jeżeli chodzi o grę to ja bardzo chętnie. Uśmiechnęłam się lekko i pokiwałam głową na znak, że się zgadzam.
-Pytania? - Zaproponował grę, która szczerze mówiąc nie należała do moich ulubionych, ale czego się nie robi, żeby lepiej poznać chłopaka.
-Ja zaczynam! - Powiedział chłopak, ukazując mi swoje białe zęby. -Skąd jesteś? - Zadała pierwsze pytanie.
-Urodziłam się w Chorwacji. - Spokojnie, pierwsze pytanien nie było takie złe.
Mogło być o wiele gorzej, prawda?
-Twój ideał? - Tym razem to ja zadałam pytanie.
A teraz brawa dla mnie. Mogłam się go od razu spytać czy mu się podobam.
-W sumie nie zastanawiałem się nad tym. - Odpowiedział, wydając z siebie cichy śmiech. - Ale mam słabość do brunetek z jasnymi oczami, nie musi być wysoka, chudym patykiem też nie musi być.
-Jaka była twoja największa wtopa? - Zamurowało mnie.
Teraz będę musiała mu opowiedzieć o biednych kurczaczkach. Jakim ja byłam brutalnym dzieckiem.
-No więc... kiedy miałam z pięć/sześć lat miałam takich sąsiadów, którzy hodowali kury. Od czasu do czasu chodziłam im pomagać, gdyż uwielbiałam patrzeć na małe pisklaki, które radośnie skakały sobie po podwórku. Pewnego dnia, po jakimś czasie pomagania, zmęczyłam się trochę i postanowiłam sobie odpocząć. Niestety gdy usiadłam na jednym z pudeł, ono się rozpadło, a ja przygniotłam małe kurczaczki. Przez chwilę myślałam, że nie żyją, ale po kilku minutach zawodowej reanimacji w wykonaniu panny Grace Evans wszystkie magicznie ożyły. - Zaśmiałam się na samą myśl o małych, puchatych, żółtych kuleczkach, które prawie zabiłam.
Spojrzałam na chłopaka, którego również rozbawiła moja historia i zamilkłam na chwilę, aby pomyśleć nad odpowiednim pytaniem.
-Masz jakieś rodzeństwo? - Zapytałam po chwili.
-Nie ma aczkolwiek bardzo chciałbym mieć. - Odpowiedział dość szybko. - Jak długo uczysz się grać na instrumentach?
-Cóż... Z tego co pamiętam to pierwszy instrument, na którym próbowałam grać to pianino. Miałam wtedy chyba dziewięć lat, więc no z siedem lat już na pewno. - Powiedziałam.
-Chciałbyś pojechać ze mną w teren? - Wypaliłam nieświadomie.
Matthew?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.