piątek, 22 czerwca 2018

Od Nathaniela cd. Rosalie

- Chcę już wakacje - usłyszałem westchnięcie.
- Ja też, ale to zaledwie parę dni - zaśmiałem się.
Korzystając z rozkojarzenia dziewczyny spróbowałem zabrać jej kawałek waty. Co z tego, że mam jeszcze swoją. Jak uda mi się jej zabrać będę miał więcej. 
- Ej! - usłyszałem piśnięcie. Widocznie dziewczyna ogarnęła jakie mam plany. 
Ros również zaczęła próbować zabrać mi słodycz. W ten sposób zaczęła się walka; kto więcej komu ukradnie. Udało mi się zabrać jej już większość waty, kiedy przez moje myśli przeleciał pewien plan.
- Mam pomysł! - wykrzyknąłem.
- No dzięki! Chcę się odegrać! - pisnęła i spróbowała zabrać mi watę. Ja natomiast skorzystałem ze swojego wzrostu i podniosłem rękę do góry. 
- No dobra, niech ci będzie. To jaki masz pomysł? - dziewczyna westchnęła; najwidoczniej zrezygnowała z chęci zabrania mi słodkości.
- Możemy iść na basen - uśmiechnąłem się.
Przypomniało mi się, że dziś mieliśmy iść na basen z klasą, ale że uciekliśmy to pójdziemy sobie sami. Rosalie spojrzała na mnie lekko zmieszana, ale zgodziła się. Ruszyliśmy w stronę najbliższego basenu. W trakcie wędrówki podzieliłem się z dziewczyną watą. No cóż; szkoda mi się jej zrobiła jak tak patrzyła na to takimi maślanymi oczami. Już po kilku minutach byliśmy w budynku. Podeszliśmy do recepcji. Kupienie wejściówek odbyło się bez większych komplikacji, więc już po chwili znalazłem się w przebieralni. Zeszło mi chwilę dłużej niż planowałem, gdyż spotkałem po drodze znajomego, z którym dawno się nie widziałem. Po krótkiej wymianie zdań poszedłem na basen główny. Przeleciałem wzrokiem po terenie by znaleźć Rosalie. Po chwili zauważyłem, że siedzi przy basenie, mocząc nogi w wodzie. Podszedłem do niej cicho i położyłem rękę na ramieniu, chcąc dać jakoś znać o swojej obecności. Dziewczyna chyba się mnie wystraszyła bo wpadła do wody. Pierwsza myśl: zapewne zaraz wypłynie. Natomiast druga to, że ona się chyba topi. Natychmiast wskoczyłem do wody i złapałem Rosalie pod pachami i wynurzyłem z wody, by po chwili całkowicie wyjąć ją z wody. Pytanie za sto punktów: gdzie w tej chwili byli ratownicy? Na szczęście dziewczyna nie zdążyła zakrztusić się wodą, więc z głowy miałem ratownictwo. Już chwilę później pomagałem jej pozbyć się resztek wody, poklepując jej plecy.
- Już okej? Żyjesz? - spytałem.
Jako odpowiedź dostałem jedynie skinięcie głową. Odetchnąłem głęboko. Mimo wszystko takie sytuacje są stresujące. Wynurzyłem się z wody i usiadłem obok dziewczyny. Jeszcze raz przeleciałem wzrokiem po jej twarzy, próbując znaleźć jakieś oznaki złego samopoczucia, czy coś.
- Chcesz wyjść? - spytałem po chwili.
- Co? - 
- Pytałem, czy chcesz wyjść na dwór, czy coś - 
- Huh, nie... Już dobrze jest - odpowiedziała i na potwierdzenie swoich słów posłała mi uśmiech, na który odpowiedziałem.
- To to skoro już jesteśmy pewni, że nic ci się nie stanie, to chodź na zjeżdżalnie - wstałem i ruszyłem w stronę schodów.
- Ej! - usłyszałem gdzieś za sobą.
Podniosłem brew i obejrzałem się. Dziewczyna dreptała za mną.
- Nie uważasz, że się utopię? -
- Nie, niby dlaczego? -
- Zjeżdżalnia, zjeżdżalnią, ale na końcu jest woda -
- Łoo, co ty nie powiesz - zaśmiałem się. Rosalie jedynie przewróciła oczami.
- Jeny, chodzi mi o to, że na końcu jest głęboko. Nie utopię się? - zapytała. Miała poważną minę, ale chwilę później też się zaśmiała.
- Po pierwsze, nie jest głęboko, a po drugie nie utopisz się, bo nie jest głęboko - 
- Okej... Powiedzmy, że ci wieżę - 
Poprowadziłem nas do najdłuższej zjeżdżalni. W sumie na basenie byłem dawno, ale nie przypominam sobie jakiś głębokich zbiorników na końcu zjeżdżalni. 
- Ty pierwsza? - spytałem gdy byliśmy już na szczycie. 
- Huh, no mogę - 
Dziewczyna usiadła na tym czymś co zaczyna zjeżdżalnię. Złapała się metalowej rurki, która zabezpieczała przed zbyt szybkim spłynięciem. Teraz pozostało jedynie czekać na zielone światełko, które juz po chwili się zapaliło. Rosalie puściła się barierki, a dzięki wodnemu wodospadowi zjechała szybko w dół. No więc teraz miejmy nadzieję, że nie utonie. Usiadłem na jej poprzednim miejscu i również złapałem się tego metalowego czegoś. Po kilku sekundach zapaliło się zielone światełko, więc tak samo jak dziewczyna odepchnąłem się. Spad był spokojny. Ogólnie było ciemno i jedynym źródłem światła były małe ledy, które układały się w gwiazdy czy też koła. Po chwili ujrzałem światło, które było sygnałem, ze zbliżam się do końca. Wpadłem do wody. Przez pierwsze kilka sekund byłem nieźle oszołomiony. Więc po pierwsze: było głębiej niż zapamiętałem, a po drugie: do jasnej ciasnej, Rosalie pewnie się już utopiła. Wynurzyłem się na powierzchnię i przeczesałem wzrokiem teren przy zjeżdżalni. Dopiero później zauważyłem ją z jakimś blondynem. Westchnąłem z ulgą, że jednak nic jej nie jest. Ale chwila... To co widzę raczej nie jest normalnością. Chyba, że to jest jej chłopak. A mianowicie z mojej perspektywy wyglądało to co najmniej dziwnie. Dziewczyna rękoma obejmowała za szyję chłopaka, a on trzymał swoje ręce na jej plecach; dodam jeszcze, że Rosalie zaplotła swoje nogi wokół jego bioder. Okej... Co tu się stało kiedy mnie nie było? Nadal stałem w miejscu przyglądając się ''parze''. Nie żeby coś, ale wyglądali, jakby świata poza sobą nie widzieli. 

Rosalie? hehehe xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.