sobota, 17 czerwca 2017

od Rekera cd. Irmy

Czułem jakby ktoś mi nos rozwalił na milion kawałeczków a głowa to już była totalna masakra! Gdy tylko doznałem przebłysków świadomości poczułem jak coś futrzastego leży mi na brzuchu więc zacząłem zmuszać się by otworzyć oczy co wiązało się z cichymi jękami, ale w końcu mi się udało. Najpierw w oczy rzucił mi się zadowolony Lord, który leżał mi łebkiem na brzuchu oraz pacał radośnie ogonem o łóżko a dopiero później trafiłem na zmartwioną, ale też szczęśliwą twarz wujka Maksa.
- Reker! Nie strasz mnie już tak więcej - wypalił po chwili siadając na łóżku przez co zorientowałem się dopiero teraz, że jestem w Akademii...
- Wujek to był tylko odpoczynek! Nie uciekłem ci na wieki - stwierdziłem podrywając się do siadu co było złym zagraniem, gdyż od razu opadłem plecami na łóżko z powodu wirującego świata dookoła mnie.
- Leż! Musiałeś podejść pod te drzwi? - westchnął na co przewróciłem oczami.
- Gdzie Irma? - zapytałem nagle przez co popatrzył chwilowo na drzwi jakby chciał się upewnić czy nikt tam nie stoi.
- Jest w bezpiecznym miejscu - odpowiedział mi po chwili przez co zmarszczyłem brwi.
- Czyli w swoim pokoju? - próbowałem zgadnąć jej lokalizację na co pokręcił przecząco głową.
- Nie... Irma uciekła - rzekł a ja aż pobladłem.
- Co?! Nie możliwe! Gdzie?! Kiedy?! Jak?! - wykrzyczałem a ten od razu mnie uciszył. Lord zastrzygł uszami nie wiedząc o co chodzi, ale widząc, że nic mi nie zagraża wrócił dalej do leniuchowania.
- Spokojnie! Mówię ci, że jest w bezpiecznym miejscu - westchnął - Jej rodzice adopcyjni byli niezadowoleni z tego, że zrobiliście sobie mały wypad na miasto więc odebrali jej Alkatrasa i Blue czyli jej suczkę. Zablokowali też jej telefon i zamrozili konto bankowe... - wyjaśnił a ja spojrzałem na niego zdziwionym wzrokiem - Idioci... - warknął jeszcze zły.
- Czyli to nie są jej prawdziwi rodzice? Znajdź ją! Proszę! - mówiłem przejęty miętosząc w palcach kołdrę.
- Tak jej prawdziwi rodzice zginęli w wypadku... Szukam jej chłopie! Tylko jest wyszkolona przez program ochrony świadków i trochę mi to zajmie. Blue już znalazłem i jest u mnie w hotelu a Alkatrasa ciągle też szukam. Ponoć sprzedali go do Europy, ale mam kontakty więc powinno pójść gładko - wyjaśnił na co pokiwałem od razu twierdząco głową.
- Chol**y jedne! - warknąłem krzyżując ręce na piersi.
- Spokojnie młody nie takich już na rynku niszczyłem więc jak fikać będą to się skończy zabawa - westchnął - Jak znajdziemy Irmę to pogadamy o wzniesieniu zakazu zbliżania się. Z tego co słyszałem ma też siostrę więc może bym ją im odebrał jeśli Irma by się zgodziła i zamieszkałaby ze mną - dodał a ja popatrzyłem na niego zdziwiony.
- Na prawdę byś to zrobił? - upewniałem się na co pokiwał twierdząco głową.
- A teraz spać, bo jak trup wyglądasz! - rozkazał a ja mruknąłem niezadowolony.
- Nie chce - stwierdziłem drapiąc Lorda za uchem przez co pacnął kilka razy ogonem o łóżko.
- To chociaż odpocznij - westchnął - Pójdę ci po kolację - dodał i zniknął za drzwiami. Zerknąłem na wyświetlacz telefonu gdzie pokazywała się godzina 17:45... Martwiłem się o niebieskooką jak nigdy! Byłem wściekły na tych jej opiekunów, bo jak coś takiego można zrobić?! Przecież my nie uciekliśmy na drugi koniec świata tylko poszliśmy odpocząć w centrum! "Czy tylko wujek Mkas jest normalny?" - pomyślałem zirytowany. Później zjadłem kolację i przyszedł do mnie sms od Irmy o tym, że jest w bezpiecznym miejscu. Muszę się przyznać, że tęskniłem jak diabli... Brakowało mi jej i to bardzo, bardzo...
*****
Następnego dnia obudziłem się koło godziny dziewiątej. Byłem taki bez życia, że śniadanie nawet mi ciężko przez gardło przechodziło. Wujek Maks widząc to wszystko zaciągnął mnie jakoś na otwarty parkur gdzie czekał już osiodłany Arrow, który jak zwykle się ze mną przywitał a widząc, że jest coś nie tak przytulił się dlatego podrapałem go za uchem dzięki czemu zadowolony przymknął oczy. Później wskoczyłem na jego grzbiet i zmierzyłem przeszkody wzrokiem.
- No to pokaż mi co umiesz - zaśmiał się wujek opierając o balustrady. Nie czekając dłużej najechałem na pierwszą przeszkodę, którą gładko przeskoczyłem co wiązało się z oklaskami wujka.
https://68.media.tumblr.com/79640ef9bfee4031b4858dc2ac832a71/tumblr_ojmdheRXPS1v91blso1_400.gif
Później przeskoczyłem jeszcze parę przeszkód, które również gładko poszły, lecz ten dzień nie mógł się ładnie zacząć i skończyć. Kiedy najeżdżałem na jedną z ostatnich i wysokich przeszkód usłyszałem cichy szelest a gdy znalazłem się w powietrzu poczułem rozrywający ból w klatce piersiowej. Arrow strasznie się spłoszył dlatego wierzgnął i niestety noga utknęła mi w strzemieniu! Ból był potworny a koń, który spanikowany przeciągnął mnie po połowie parkuru nabawił mnie też innych ran. W końcu nie mogąc wytrzymać straciłem przytomność, ale zanim to nastało zdołałem dotknąć rany gdzie znajdował się pocisk... snajperski... "Michael" - pomyślałem i straciłem kontakt z rzeczywistością.
*****
Kiedy się obudziłem przywitała mnie ciemność. Miałem podłączone jakieś kroplówki no i monitor EKG które tym swoim piszczeniem zaczynał mnie wnerwiać. Nie miałem siły wstać... Jakoś rozejrzałem się po pomieszczeniu i... i... zobaczyłem siedzącą na krześle Irmę! Od razu się do niej uśmiechnąłem chodź było to dla mnie nie lada wyzwanie.
- Irma - powiedziałem jej imię oraz ścisnąłem słabo jej rękę - Gdzie ja jestem? - dodałem słabym tonem głosu.
- Obudziłeś się - rzekła z ulgą - W Los Angeles! Tu będziesz bezpieczny - stwierdziła a ja przekręciłem ostrożnie głowę.
- Wujek wie? Słyszałem czemu uciekłaś... Mój wujek powiedział, że wykupi Alkatrasa a Blue już ma... Chce wznieść zakaz zbliżania się opiekunów do ciebie i... i... - musiałem wziąć większy wdech - Powiedział, że może się zajść twoją siostrą - dodałem oddychając szybciej co było dla mnie niesamowicie męczące - Tęskniłem... martwiłem się... - jęknąłem jeszcze.

< Irma? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.