-Teraz jesteś piękny i pachnący - Powiedziałam, odkładając szczotkę do pudełka, następnie chwyciłam za uwiąz i wprowadziłam Izelektora do boksu -Za chwilkę wracam - Zamknęłam szybko drzwiczki ,,więzienia'' i wzięłam pod pachę pudełko z wyposażeniem do czyszczenia konia. Powlekłam się do siodlarni, odkładając na półkę Izela skrzynkę z niezbędnymi rzeczami do czyszczenia wierzchowca. Po pozbyciu się zbędnego ciężaru, wróciłam do mojego czterokopytnego przyjaciela. Pogłaskałam wałacha po grzbiecie i spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 7:38. Z racji, iż był czwartek, za niedługo zaczynałam zajęcia z pierwszej pomocy, na które nie chciałam się za wszelką cenę spóźnić. Pożegnałam się z Izelem i szybkim krokiem skierowałam się w stronę budynku mieszkalnego. Już miałam otworzyć drzwi, gdy nagle dostałam nimi prosto w twarz co spowodowało, że upadłam zdezorientowana tą całą sytuacją na trawę.
-Przepraszam, nie chciałam, na prawdę mi przykro - Rzuciła szybko rudawa blondynka.
-Nic nie szkodzi - Powiedziałam, wstając powoli i otrzepując się z ziemi.
-Coś Ci zrobiłam? - Zapytała, najwidoczniej, dość przejęta tą całą sytuacją, młoda dziewczyna.
-Jestem cała i zdrowa - Uśmiechnęłam się lekko.
-Na pewno? - Spojrzała na mnie.
-Tak, na pewno. Jesteś nowa? - Tym razem to ja zadałam pytanie.
-Skąd wiesz? Kto Ci powiedział? Kim jesteś? - Zalała mnie serią pytań, na które musiałam odpowiedzieć.
-Pierwsze pytanie, skąd wiem? Dyrektorka mówiła. Drugie pytanie, odpowiedziałam na to w punkcie pierwszym oraz pytanie numer trzy, jestem Demi - Podałam jej rękę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.