Nicole szła zadowolona koło mnie, objąłem ją lekko w pasie, i kupiłem bilety. Nie obyło się bez zazdrosnego wzroku jakiś dziewczyn, ale oboje to zignorowaliśmy. Razem z Colli zdecydowaliśmy się kupić jeszcze jakiś popcorn, i coś do picia. Odnaleźliśmy nasze miejsca, i usiedliśmy. Podczas tych bardziej "interesujących" scen, zauważyłem że chłopak przed nami obejmuje dziewczynę, udając że ziewa. Zrobiłem to samo, mógłbym przysiąc, że szatynka się uśmiecha. Chwyciła kołnierz mojej koszuli, i przyciągnęła mnie do siebie. Popatrzyłem na nią zdziwiony, ale odwzajemniłem pocałunek. Przestaliśmy, i wróciliśmy do filmu, chociaż trudno było się nam skupić, tak jak większości par, które postanowiły przyjść na to do kina. Seans dobiegł końca. Wyszliśmy z sali.
- I jak było? - roześmiał się Cynamonek, zbiegając po dwóch stopniach z uśmiechem.
- Ciekawie. - odparłem - W ogóle pamiętasz coś z filmu? - zapytałem, przyglądając się jej ciekawsko. Przy okazji prawie zamordowałem wzrokiem jakiegoś typka, który patrzył się tam gdzie nie trzeba Cynamonkowi. Ludzie, trochę godności.
- Nie licząc tych "ciekawszych" scen, to chyba nie. - uśmiechnęła się uwodzicielsko. Przewróciłem oczami, i objąłem ją ramieniem. Wyszliśmy z galerii, i wróciliśmy do akademii.
***
Poszliśmy do pokoju Nicole, nie widziało mi się popierdalanie na prawie samą górę, ale kij z tym. Nicole leżała na łóżku, z nieco szaleńczym uśmiechem. Popatrzyłem błagalnie na drzwi, które i tak nic nie zrobią. Zdjąłem buty, co nie należało do najprostszych zadań tego wieczoru [już wejście w Nicole było prostsze], to samo robiąc z kurtką. Położyłem się koło szatynki, która momentalnie znalazła się na mnie. Colli wpiła się w moje usta, z niebywałą satysfakcją z resztą. Pomogłem jej zdjąć bluzkę, mojej także pozbyłem się w miarę szybko [bo kurwa chodzę z niezaspokojoną masochistką, ale to drobnostka].
- Powoli, nigdzie się nie spieszymy. - Mamy całą noc... - pocałowała mnie, pozbawiając mnie tchu. Kto ma, ten ma. Powinienem był zakuwać na matmę, a nie pieprzyć się z [jakimś randomem] moją dziewczyną.
- Misiiaaaa, nie chcę cię przemęczać. - pocałowałem ją w czoło, fuczyła się nieco, wtuliła się we mnie. Roześmiała się cicho, gdy zacząłem wodzić ręką po jej brzuchu. [Jakie to kurwa napalone, cała noc jej nie wystarczy.]
- Mi nie odmówisz! - stwierdziła i położyła się na mnie. [Jej fałdy zalały mnie całego, wylewając się poza łóżko.] Uśmiechnąłem się, całując ją w usta. Na ślepo rozpiąłem jej [dupe] stanik. Przewróciła [cycem i dupą] oczami, i odwzajemniła się tym samym.
- Naprawdę, jesteś uroczy, ale nie jesteś nam potrzebny. - powiedziałem z powagą. Odrzuciłem go gdzieś na bok, co Nicole skwitowała [dziwnym rykiem] parsknięciem śmiechem. Po kilku chwilach to ja znajdowałem się na górze, denerwując nieco [tą kurwe ;*] moją dziewczynę. Droczyliśmy się tak jeszcze chwilę, gdy wreszcie Nicole stwierdziła, że ma "dość" [po prostu chce mnie przelecieć] i kazała mi przejść do rzeczy. Nie oponowałem, i zrobiłem co kazała. [spierdoliłem z mieszkania i poszedłem się ruchać z krzesłem.]
***
Obudziłem się przed Nicole, która spała zawinięta w koc. Ubrałem się w coś normalnego, i zrobiłem jej śniadanie. Wystarczyła mi kawa, i tost z serem. Cynamonek wkrótce się obudził, założyła szlafrok i z rozczochranymi włosami poszła do łazienki. Przetarłem zaspane oczy, i sprawdziłem godzinę.
- Jaapierdole, jakim kurwa cudem jest 6.46? - zakląłem, czułem się jakby była co najmniej dziesiąta. Nicole wyszła z łazienki już ubrana, włosy były jakoś ułożone. Podeszła do mnie, i rozczochrała moje, ponarzekałem coś na nią, ale w sumie to kij. Zjadła śniadanie. - Nie wiem jak ty, ale ja mam w dupie dzisiejsze lekcje. - uznałem, pociągając długi łyk kawy. [a może chuja?] Colli też podzielała moje zdanie, postanowiłem zabrać ją na spacer, czy coś w ten deseń. Cynamonek podpierdzielił mi kurtkę, z niebywałą satysfakcją zresztą. Zawiązałem but, i dobiegłem do dziewczyny, z jej własną. Założyła kurtkę, chociaż wcale nie była z tego faktu zadowolona. Po jakiś dwudziestu minutach łażenia bezcelowego po parku, i próbowania nie wypierdolić się na oblodzonym chodniku, przystanęliśmy. Włożyłem rękę do kieszeni, szukając telefonu. Równocześnie klęknąłem, bo rozwiązał mi się but. Nicole zakryła dłońmi usta, i pisnęła cicho.
- Jaapierdole, jakim kurwa cudem jest 6.46? - zakląłem, czułem się jakby była co najmniej dziesiąta. Nicole wyszła z łazienki już ubrana, włosy były jakoś ułożone. Podeszła do mnie, i rozczochrała moje, ponarzekałem coś na nią, ale w sumie to kij. Zjadła śniadanie. - Nie wiem jak ty, ale ja mam w dupie dzisiejsze lekcje. - uznałem, pociągając długi łyk kawy. [a może chuja?] Colli też podzielała moje zdanie, postanowiłem zabrać ją na spacer, czy coś w ten deseń. Cynamonek podpierdzielił mi kurtkę, z niebywałą satysfakcją zresztą. Zawiązałem but, i dobiegłem do dziewczyny, z jej własną. Założyła kurtkę, chociaż wcale nie była z tego faktu zadowolona. Po jakiś dwudziestu minutach łażenia bezcelowego po parku, i próbowania nie wypierdolić się na oblodzonym chodniku, przystanęliśmy. Włożyłem rękę do kieszeni, szukając telefonu. Równocześnie klęknąłem, bo rozwiązał mi się but. Nicole zakryła dłońmi usta, i pisnęła cicho.
- Tu jesteś! - powiedziałem, odnajdując zgubę. Cynamonek podskoczył radośnie.
Nicole? Bydzie shitstorm? :3
Nicole? Bydzie shitstorm? :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.