sobota, 3 lutego 2018
Od Raven cd. Fabiana
- Tęskniłaś? - zapytał chłopak siadając na przeciwko mnie.
- Czy ja ci pozwoliłam usiąść? - zapytałam unosząc brew.
Co jak co, ale ten chłopak na zbyt dużo sobie pozwala.
-No wiesz, myślałem, że ci szkoda takiego lalusia jak ja i pozwolisz mi usiąść- zaśmiał się.
- To się myliłeś. - syknęłam i dodałam - Poza tym przeszkadzasz mi. -
- Ciekawe w czym. - zaśmiał się i napił swojego napoju.
- W czytaniu? - powiedziałam z ironią pokazując książkę.
Może on ma problemy z wzrokiem czy coś? W sumie nie zdziwiłabym się. Od tych wszystkich 'kosmetyków' do włosów pewnie już nie raz jego oczy przechodziły śmierć.
- Wow, czyli umiesz czytać. - udawał zaskoczenie. - To już jest coś. Gratulacje.-
- Haha, bardzo śmieszne. - powiedziałam z sarkazmem - Udław się. - dodałam widząc jak znowu pije.
- Kiedyś może to się spełni. - zaśmiał się - Ale to nie teraz. -
Szkoda. Byłoby przynajmniej jednego człowieka mniej. Ciszę przerwał chłopak mówiąc coś do telefonu. Najwyraźniej ktoś dzwonił. Z rozmowy wychwyciłam, że ktoś ma tu przyjechać. No nie, więcej dzieci księżyca w Akademii. Można umierać.
- Kolejny laluś przyjeżdża? - spytałam drwiąco.
- Ten laluś ma mniej cierpliwości niż ja. - zaśmiał się - Ale tak. -
Nic mnie nie obchodzi, że ten drugi ma mniej cierpliwości od tego. Dopóki nie wejdzie mi w drogę to nawet do niego nie zagadam. Nie mam po co.
- O matko. - udałam załamanie - Co raz więcej lalusiów, nie wytrzymam - stwierdziłam szybko.
Do szczęścia nie są potrzebne mi jakieś faceto-dziewczynki. Wolę trzymać się od takich z daleka. Zazwyczaj są to zbyt pewne siebie, rozpieszczone dzieciaczki. Nagle do kawiarni wbiegł jakiś chłopak. Rozpoznałam w nim swojego przyjaciela.
- Nathaniel? - zapytałam patrząc jak chłopak doprowadza się do porządku.
Niestety on mnie totalnie zignorował i zaczął pytać o jakiegoś konia chłopaka przede mną.
- Gościu ten narowisty koń to twój? - zapytał.
Jako odpowiedź otrzymał potwierdzające kiwnięcie głową.
- Weź go uspokój, bo jest na padoku i biega jak oszalały. -
Blondyn wstał i zaczął coś wrzeszczeć, a na koniu wyleciał z kawiarni jak oszalały. Spojrzałam na Nathana.
- Może usiądziesz? - zapytałam.
- Tak, jasne. -
Przegadaliśmy chyba dwie godziny po czym rozeszliśmy się do siebie. Poszłam w stronę swojego pokoju nie spotykając po drodze nikogo. Po otworzeniu drzwi, weszłam do środka. Jeszcze raz sprawdziłam czy dobrze się spakowałam po czym podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej moją piżamę, czyli jakieś spodenki i koszulkę. Po wykonaniu wieczornej toalety zakopałam się w mięciutkiej kołdrze. Ustawiłam sobie jeszcze budzik i myśląc czy na pewno wszystko zrobiłam, zasnęłam.
***
Obudziłam się równo o 6.00. Po porannej toalecie ubrałam się w czarne jeansy i bluzkę z jakimś nadrukiem. Pierwszy jest angielski, więc po wyjściu z pokoju i zamknięciu go na klucz ruszyłam w stronę sali. Na moje nieszczęście czekał tam też blondyn.
Fabian? chyba to popsułam
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.