niedziela, 18 lutego 2018

Od Maxa cd. Hannah

-Jedna strona skończona. Często tak wygląda? -zapytałem, Hannah kiwnęła głową. Dokończyliśmy czyszczenie Smile'a, po chwili usłyszeliśmy kroki. Łatwo można było dostrzec zirytowanie na twarzy Hannah, szczerze wyglądała jakby chciała komuś przywalić. Można było się spodziewać czyichś odwiedzin. Do stajni weszła jakaś kobieta, wraz z mężczyzną i dziewczynką. Odłożyłem szczotkę i pogłaskałem Smile'a, chcąc udać się już do boksu Basty. 
-Hannah! Tu jesteś, szukaliśmy cię! -powiedziała kobieta. Stojąca obok mnie dziewczyna niechętnie lekko się uśmiechnęła.
-Po co go czyściłaś? Przecież temu brudasowi już nic nie pomoże -prychnęła stojąca koło mężczyzny nastolatka. Miałem niewielką ochotę coś powiedzieć, jednak się wstrzymałem, ze względu na Hannah, która i tak była już zestresowana. Teraz już po zachowaniu "gości" można było się domyślić, że to jej rodzina. Ojciec syknął na małą, za jej ostatnią wypowiedź, matka podeszła do Hannah, usiłując ją przytulić. Dziewczyna zacisnęła pięści, co nie było dobrym znakiem. 
-Idziesz z nim na trening? -zapytał ojciec, nie wiedziałem zbytnio jak mam się zachować, bo ta nastolatka dziwnie mierzyła mnie wzrokiem. 
-Tak -odparła z trudem i zdjęła kantar Smile'a. Wyszedłem z boksu wałacha, kierując się do mojego konia. Poczułem na sobie czyjś wzrok, jednak to zignorowałem. Na szczęście Basta nie był brudny i nie musiałem go czyścić. Dałem mu marchewkę i pogładziłem po chrapach. Może później pojedziemy w teren. 
-Że niby on? -usłyszałem za sobą głos nastolatki -przecież ta klucha się nawet od ziemi nie odbije! -powiedziała z odrazą. Odwróciłem się, widząc jak cała rodzina wychodzi, w tym Hannah prowadząca Smile'a. Najpewniej wałach będzie skakać. Postanowiłem, że popatrzę na ich trening, więc wyszedłem z boksu, kierując się na ujeżdżalnię, na którą powędrowała przed chwilą rodzina. Stała tam już starsza kobieta, obok której po chwili stanęli rodzice i najprawdopodobniej siostra. 
-Babcia? -zaintrygowany głos Hannah spowodował, że jej siostra zaczęła się śmiać. Oparłem się o ścianę nic nie mówiąc, wtrącanie się w takim momencie byłoby złym pomysłem. Dziewczyna dała wodze Smile'a ojcu, a sama poszła poustawiać przeszkody. Gdy rodzice rozmawiali, ta młoda podeszła do - jak się okazało babci Hannah - i coś jej wyszeptała, nie spuszczając ze mnie wzroku. Poczułem się trochę niezręcznie, więc wyciągnąłem telefon, chcąc sprawdzić parę rzeczy. Mimo iż słyszałem zbliżające się kroki, wciąż patrzyłem w telefon.
-No nie do wiary! -babcia Hannah stała przede mną -A już myślałam, że ta Hannah to już nigdy sobie chłopaka nie znajdzie... przecież ona z tą swoją fobią bała się nawet do jakiegoś odezwać! -słysząc te słowa... nieco oniemiałem. Gdy tylko miałem coś powiedzieć, kobieta przerwała mi -Hannah wiecznie zaprzeczała i się tego wypierała, a teraz co! -w tym momencie młoda przyciągnęła mamę. To się zacznie...
-Tak się składa... że ja nie jestem jej chłopakiem -odparłem próbując się uśmiechnąć, jednak słabo mi się to chyba udało. Mała blondynka pokręciła głową, a w oczach starszej kobiety pojawił się zawód. 
-To dobrze. -odrzekła matka -Lepiej, by nikt nie pakował się w znajomość z tą niewdzięcznicą. 
-Niezbyt rozumiem... przecież ona nie jest niewdzięcznicą. -powiedziałem, na co siostra Hannah zaśmiała się, dając mi do zrozumienia że za sobą nie przepadają. 
-Nie znasz jej... i raczej nie poznasz.Ta dziewczyna nic nie potrafi. W żaden sposób nie odwdzięczyła się nam za te wszystkie lata, które ją opłacaliśmy i zapewnialiśmy wszystko co najlepsze. A do tego nie ma tyle odwagi, by przeprosić siostrę, bądź odezwać się do kogoś innego niż swojego pchlarza -w mojej głowie automatycznie pojawiło się pytanie "za co przeprosić?", lecz po chwili znikło. Teraz zmartwiło mnie zachowanie jej rodziny. Zachowywali się, jakby w ogóle jej nie kochali, a wręcz przeciwnie -jakby jej nienawidzili. 
-A dużo już rozmawialiście? -do moich uszu znów dotarł głos babci.
-No... jeszcze nie -odpowiedziałem spokojnym głosem, mimo wciąż niezręcznej sytuacji. 
-Jeszcze -podkreśliła młodsza siostra Hannah -Myślisz że porozmawiacie? Ona jest za głupia, by powiedzieć coś mądrego -prychnęła. Ja bym w życiu z takim rodzeństwem nie wytrzymał. 
-A spojrzałaś może na swoje zachowanie? -zapytałem dość miłym tonem -Chyba nie powinnaś tak obrażać starszej nie siostry.
-Odwal się -Młoda skrzywiła się i odwracając na pięcie poszła do ojca. Zważając na tą odzywkę wyglądała na fochniętą. Nooo... bądź ukrywała zawstydzenie. Babcia wpatrzyła się za to w Hannah, która już skończyła ustawiać przeszkody. 
-Posłuchaj chłopcze. Nie życzę sobie, byś się tak odzywał do mojej córki, to po pierwsze. A po drugie naprawdę nie radzę ci zadawać się z Hannah. Ta dziewucha nie zasługuje na nic. -powiedziała matka i odwróciła się, zmierzając do reszty tej jakże kochającej się rodzinki. 
-Na pewno na więcej, niż nazywanie jej pańską córką -odparłem i skupiłem się na treningu Hannah, całkowicie ignorując oburzone spojrzenie jej matki. 
W pewnym momencie Smile zaczął się lekko wyrywać. Pomyślałem, że Hannah przydałby się bat, bo jej koń chyba nie jest zbytnio chętny do treningu. Wyszedłem z hali, a po chwili na nią wróciłem trzymając w ręce bat.
-Trzymaj -powiedział z uśmiechem, dając go Hannah -przyda ci się.

>Hannah? ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.