wtorek, 13 lutego 2018

Od Andy'ego cd. Esmeraldy

***
Z cudownego snu wyrwał mnie budzik, szczerze nienawidzę tego kto to wymyślił. Ale cóż, trza kiedyś wstać. Niechętnie wziąłem rzeczy z podłogi, Max jeszcze spał co trochę mnie zdziwiło bo jednak mój budzik to cichych nie należy, a szczególnie jego wyłączanie. No ale cóż. Postanowiłem pójść do stajni na spokojnie z samego rana potrenować z Diablo. Po drodze zgarnąłem jakąś suchą bułkę, po czym wyszedłem z pokoju. Wyszedłem z akademii, w drodze do stajni zatrzymałem się by na moment odetchnąć świeżym powietrzem.
- Ej, przepraszam? - usłyszałem głos, odwróciłem się i zobaczyłem zmierzającą ku mnie dziewczynę z dość nietypowym kolorem włosów.
- Wiesz może, gdzie znajdują się stajnie dla koni prywatnych? - zapytała, zaplatając dłonie.
- Jasne, trzeba iść prosto, o tam. - wskazałem na budynek, do którego właśnie zmierzałem. - Właściwie to mogę pójść z Tobą, sam tam idę. - uśmiechnąłem się lekko, dziewczyna odwzajemniła się tym samym.
- Andy - przedstawiłem się.
- Em, co... Esmeralda, ale mów mi Esma -
- Jesteś nowa? - dopytywałem.
- Jeśli drugi dzień oznacza, że jestem nowa, to tak.- doszliśmy do stajni w dość szybkim tempie. Gdy tylko weszliśmy do budynku, dziewczyna krzyknęła zapewne imię swojego konia i podbiegła do karego holsztyna. Zaśmiałem się i poszedłem do swojego konia, który nie stał daleko. Gwizdnąłem cicho jednak ten zignorował mnie i odwrócił się do mnie zadem.
- Masz swojego konia? - uśmiechnęła się do mnie Esma.
- Tak jakby... - westchnąłem. Zaśmiała się cicho i weszła do boksu swojego konia. Poszedłem po sprzęt do czyszczenia konia, po czym wszedłem do boksu. Wszystko szło szybko i sprawnie, jednak z czyszczeniem kopyt był największy problem. Nie obyło się bez odsuwania się, wyrywania nogi i deptania mi po butach. Zapierdole go kiedyś, przysięgam...
 Kiedy skończyłem go czyścić i oporządzać, wyprowadziłem go z boksu. Większość ludzi kierowało się na halę, z racji tego że zimno i takie tam. Zignorowałem ten fakt i postanowiłem pojechać samotnie w teren.
- Czekaj! - usłyszałem za plecami, odwrociłem się i zobaczyłem Esmę. Szła w moją stronę, trzymając wodze swojego karusa.
- O co chodzi? - zmierzyłem ją wzrokiem.



Esma? Wybacz ale brak weny boli xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.