czwartek, 26 października 2017

od Viktorii cd. Ricka

Chłopak oznajmił że będzie mi towarzyszył. Otworzyłam usta i przyglądałam mu się przez chwilę, spoglądając na niego jak na debila. Zamknęłam je szybko i oblizałam zaschnięte wargi.
- Nie ma mowy, nie zgadzam się. - wyparowałam, w głębi duszy czując, że jednak chciałabym by chłopak mi towarzyszył. Trochę się bałam chodzić tu samej.
- Super, tyle że to nie było pytanie. - stwierdził a ja z nerwowym uśmiechem zgodziłam się. Wzruszyłam ramionami i schowałam ręce do kieszeni, Rick spojrzał na rękę owiniętą bandaną.
- Nie każesz mi natychmiast wracać do akademii by to opatrzyć? - wyjęłam rękę z kieszeni, uśmiechając się sarkastycznie.
- A gdybym ci kazał, to wróciłabyś? - uniósł brew  w oczekiwaniu na odpowiedź. Była oczywista.
- Nie...
- Więc widzisz. - ponownie wzruszył ramionami, nie mogłam powstrzymać nagłego ataku śmiechu. Nasza konwersacja trwała jeszcze chwilę, lecz znowu zapanowała cisza. Cmoknęłam delikatnie  na owczarka, suka przybiegła szybko, tym razem delikatniej mnie polizała. Wyszliśmy z sali operacyjnej, przez kolejne dwie godziny zwiedzaliśmy wszystkie pokoje, nie omijając kostnicy i izolatek. Pokoje były w opłakanym stanie, najbardziej jednak dotknęła mnie sala dla dzieci, gdzie walały się zabawki a ze ścian odchodził tynk z postaciami z bajek. Zluzowałam Tenebris smycz  i pozwoliłam jej wszystko powąchać. Wyszłam z salki i skierowałam się w lewo, oglądając się za siebie. Chłopak szedł za mną, rozglądając się wokoło. W drzwiach stał wózek, odwróciłam wzrok i zeszłam po schodach. Pchnęłam drzwi do izolatki dla psychicznie chorych, gdzie był kaftan i krzesło. Rick założył go, uśmiechając się psychicznie. Gdybym nie wiedziała że jest tu ze mną, dawno już bym spanikowała. Zaczęłam się śmiać, widząc jak wygląda w tym wszystkim Rick. Postanowiłam wyjść, informując go o tym, że Tene musi coś zjeść. Chłopak zaklął wściekle, roześmiałam się i wyszłam. Nasz dialog trwał dobrą chwilę, wreszcie zdecydowałam się go wypuścić. Wstał i zaczął rozcierać swoje nadgarstki, uśmiechnęłam się i zaproponowałam powrót. Przystał na moją propozycję i już po chwili byliśmy przy oknie, przez które weszłam. Puściłam Tene pierwszą, potem Ricka a sama jeszcze stanęłam i przyjrzałam się temu wszystkiemu, podziwiając ogrom tego miejsca. Westchnęłam cicho i zeskoczyłam, przygryzając wargi, czując jak szkło w mojej dłoni się przesuwa. Smycz Tenebris zwisała swobodnie przy moich spodniach a czarna kulka futra biegała radośnie, na delikatny gest mojej dłoni i cmoknięcie ogarnęła się i podeszła do mnie. Przeczołgałam się po trawie, wstając jakieś dwadzieścia metrów dalej. Rick też wstał, otrzepałam się z kurzu i wrzuciłam nóż niedbale do spodni, czując znajomy ciężar. Uśmiechnęłam się do siebie, widząc jak Tenebris cieszy się z jesiennych liści, opadających z drzew. Chwyciła patyk i przyniosła mi go, spoglądając błagalnie na mnie. Wyjęłam go delikatnie i rzuciłam, klucha ruszyła biegiem, wyrzucając za sobą kupy liści. Gwizdnęłam i przeszłam na ścieżkę. Rick szedł koło mnie, lecz w pewnej odległości. Pozwoliłam Tenebris zabrać patyk do Akademii. Przed nami już widać było bramę i uczniów, którzy przygotowywali się do jazd lub różnych zajęć. Czyli byliśmy tam jakieś pięć godzin, nieźle.
- Poradzę sobie sama. - burknęłam, sięgając po wodę utlenioną. Usiadłam na swoim łóżku i rozwinęłam zakrwawioną bandanę. Zdjęłam bluzę i zagryzłam bluzkę, gdy polewałam płynem ranę. Kilka kropel wody zmieszanej z krwią skapało na podłogę. Syknęłam cicho, gdy rana zaczęła szczypać. Wyciągnęłam delikatnie szkło, powodując ponowny rozlew krwi. Westchnęłam i poprosiłam chłopaka by zabandażował mi dłoń. Z irytacją spoglądałam jak bandaż barwi się na czerwono by po chwili zostać zakrytym przez kolejną warstwę tkaniny. Wreszcie zrobił kokardę i odsunął się na bezpieczną odległość. Wstałam i podeszłam do kuchni.
- Kawy? Herbaty? Piwa? - zapytałam z delikatnym uśmiechem, chciałam się jakoś odwdzięczyć za to że wytrzymał ze mną te pięć godzin, spędzone w szpitalu.


Riczu? To ja napisałam krótkie, nie ty XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.