- Jakbyś nie miał tu kota, powiedziałabym, że twoje mieszkanie wygląda jak nora zboczeńca - oznajmiła, schylając się po kotkę.
- Jest aż tak źle? - zapytałem udając rozbawienie. Wiedziałem że było tu tragicznie ale na nic lepszego nie było mnie stać.
- Mógłbyś chociaż ściany pomalować. Przytulnie tu jak w piwnicy u...
- Zboczeńca - dokończyłem rozbawiony. - mogłem pomalować te jebane ściany ale nie chciało mi się. Po prostu.
Otworzyłem apteczkę i wyjąłem potrzebne rzeczy. Gdy przyłożyłem do jej ust wacik nasączony płynem dezynfekującym, spojrzała na mnie uważniej, jakby dopiero teraz zaczęła się przyglądać. Nie odpowiedziałem, zajęty swoją robotą, ale dostrzegłem, jak przesuwa wzrokiem po mojej twarzy. Widziałem to już wcześniej – spojrzenie, które rejestrowało linię żuchwy, krótkie, czarne włosy, kolczyki na twarzy. Jak zwykle ciekawość zatrzymała się na tatuażach wystających spod rękawa koszulki. Pewnie zastanawiała się, co oznaczają. Większość ludzi pytała. Gdyby nie złamany, teraz już nastawiony nos, wyglądałbym pewnie jak facet z gangsterskiego filmu – to też często słyszałem.— Kiedyś myślałem, żeby tu trochę odświeżyć — powiedziałem, przykładając kolejny wacik.
Dotykałem jej ust spokojnie, ostrożnie. Nie miałem zamiaru zrobić jej większej krzywdy, ale wiedziałem, że moje oczy mogły mówić coś zupełnie innego.
— I? Skończyło się na myśleniu? — zapytała powoli, starając się za bardzo nie poruszać wargami.
Odłożyłem wacik, teraz zabarwiony na czerwono.
— Widzisz rezultaty. Poza tym ani mi, ani Savannah to nie przeszkadza.
Kotka przeciągnęła się na jej kolanach, zupełnie obojętna na całą sytuację.
— Skąd jesteś? Co to za akcent? — zapytała nagle, unosząc brwi.
— Zgadnij — odpowiedziałem z rozbawieniem.
Zmarszczyła czoło.
— Nie wiem. To w ogóle ten kontynent?
Pokręciłem głową. Nie wyglądała na zainteresowaną zgadywaniem, więc po chwili westchnąłem i odpowiedziałem wprost:
— Z Rosji.
Przytaknęła, jakby wszystko nagle miało sens.
— Pasuje — mruknęła. — Przypominasz mi takiego wrednego, zadufanego Rosjanina, który robi, co chce, bo jego prawo nie dotyczy. Pewnie stamtąd nauczyłeś się tak słabo bić.
Zatrzymałem się na moment, mrużąc oczy. Poczułem, jak coś we mnie się zaciska.
— Wiesz, kogo ty mi przypominasz? — odparłem, nachylając się lekko. — Wyszczekaną i zbuntowaną Amerykankę, która po dorośnięciu nie będzie miała w życiu nic innego niż dzieci i kuchnię. Zazwyczaj takie żyją z zasiłku.
W jednej chwili jej stopa wylądowała w moim brzuchu, wytrącając mnie do tyłu razem z krzesłem. Upadłem, ale nie wydałem z siebie żadnego dźwięku
— To ty zaczęłaś — przyznałem, podnosząc się i ustawiając krzesło z powrotem na miejsce.
— Powiedziałam tylko, co myślę.
— Ja też.
Przez chwilę panowała cisza, zanim oznajmiłem, że skończyłem.
Oblizała usta z przyzwyczajenia, krzywiąc się lekko na smak płynu dezynfekującego.
— Twoje tatuaże coś oznaczają? — zapytała.
Uśmiechnąłem się kąśliwie.
— Tak, że gryzę.
Zmierzyła mnie wzrokiem, jakby próbowała ocenić, czy żartuję, czy mówię serio.
— Nie zdziwiłoby mnie to — mruknęła, przesuwając palcami po futrze Savannah.
Kotka zamruczała, a ja oparłem się o oparcie krzesła, przyglądając się jej. Wciąż miała lekko spuchnięte usta, ale wyglądała, jakby kompletnie o tym zapomniała.
— A tak serio? — zapytała w końcu, przechylając głowę.
— Niektóre coś oznaczają, inne po prostu są — wzruszyłem ramionami. — Nie jestem typem, który lubi się zwierzać.
— A gdybym ci powiedziała, że wyglądasz jak ktoś, kto ma wytatuowane całe życie na skórze?
— Pewnie bym się zaśmiał — odpowiedziałem, opierając łokieć o stół.
— No to się śmiej — odparła, unosząc brew.Zamknąłem na moment oczy, jakbym zastanawiał się, co powiedzieć. Potem podciągnąłem rękaw koszulki, odsłaniając fragment tatuażu na dłoni – czarny kruk z rozpostartymi skrzydłami, wpleciony w gęstą sieć cienkich, splątanych linii przypominających stare blizny.
— Ten ma znaczenie — powiedziałem cicho, przesuwając kciukiem po tuszu.
Oparła brodę na dłoni i zmrużyła oczy.
— Kruk?
— Mhm.
— Co symbolizuje?
— W Rosji mówi się, że kruki to złe znaki. Przynoszą śmierć albo nieszczęście. Ale wiesz co? Dla mnie to zawsze były ptaki, które przetrwają wszystko.
Milczała przez chwilę, wpatrując się w moją dłoń.
— I co, ty też jesteś jak kruk?
Zaśmiałem się cicho.
— Powiedzmy, że nauczyłem się spadać na nogi.
— Ale kruki nie spadają na nogi.
— Właśnie dlatego są mądrzejsze ode mnie.
Przewróciła oczami, ale uśmiechnęła się lekko.
— No dobra, przyznaję. Nie spodziewałam się, że za tymi tatuażami faktycznie coś się kryje.
— Nie wszystkie mają znaczenie — wzruszyłem ramionami. — Ale ten akurat coś dla mnie znaczy.
Nie odpowiedziała, ale patrzyła na mnie inaczej. Jakby przez moment zobaczyła coś więcej niż tylko faceta z tatuażami i paskudnym charakterem.
Podwinąłem rękaw pokazując skolopendrę.
- Jestem czasem jak taki robak: obrzydliwy, wijący się, zgrabny. - mrugnąłem do niej. Lekko się uśmiechnęła ale próbowała to ukryć.
- Kosiarz - podniosłem koszulkę pokazując z przodu klatki piersiowej tatuaż, nad nim napis demon. - Śmierć jest dla mnie motywem tragicznym, mrocznym ale i ciekawym. Czuje że te tematy są mi po prostu bliskie. - odwróciłem się, poprawiając koszulkę i odłożyłem obok apteczkę.
- A ten coś na plecach? - zapytała, zapewne zauważając tatuaż zza kołnierza koszulki.
- Oni - poprawiłem ją, unosząc tył ubrania. - Symbolizują siłę i męskość, ochraniają przed złem ale też każą złych ludzi. - zatrzymałem się na chwilę. - Demony które niegdyś były ludźmi. Są też ciemną stroną ludzkiej natury. - mruknąłem odwracając się do niej przodem.
- Kawy, herbaty? - uciąłem temat
- A to? - spytała wskazując na moje przedramię. Tatuaż psa, owiniętego drutem kolczastym który pokrywał stare blizny z wojska. Szarpane blizny gdy uciekałem z poligonu i zahaczyłem o drut kolczasty. Próbowałem zakryć je tuszem.
- Pamiątka z wojska. - mruknąłem ucinając ponownie temat tym razem z nadzieją że skutecznie, odwracając się do kuchenki. - To co chcesz do picia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.