niedziela, 2 marca 2025

Od Audrey do Mi'i

Audrey z niesmakiem spojrzała w stronę pustej biblioteczki, dopijając ostatni łyk kakałka. Siedziała w piżamie na kanapie, owinięta grubym, bawełnianym kocem i cierpiała na dramatyczną przypadłość, polegającą mniej więcej na tym, że nie miała co czytać. Z domu wzięła ze sobą jedynie kilka potrzebnych na studia książek, nie zastanawiając się, co będzie przeglądać, gdy pojawi się chwila wytchnienia. I sobota z rana właśnie takim momentem pomału się stawała - zmianę w kawiarni miała dopiero jutro, więc dzisiaj musiała się czymś zająć - na pewno wieczorem skoczy do stajni, ale co teraz?  Leniwie wzięła do ręki telefon, odpaliła mapy google i wyszukała najbliższą księgarnię. Uśmiechnęła się, widząc, że trasa to zaledwie dwanaście minut piechotą.Zanim się obejrzała, stała już przed witryną niewielkiej, ale klimatycznej księgarni. Drzwi ustąpiły pod lekkim pchnięciem, a w nozdrza Audrey uderzył zapach starego papieru, świeżego druku i czegoś jeszcze – czegoś ciepłego, może cynamonu? Chociaż nie, prędzej kawy... Przymknęła na chwilę oczy, rozkoszując się atmosferą miejsca, zanim ruszyła między półki. Dokładnie to miała na myśli, kiedy rozmarzała o miejscu wypełnionym książkami. Już zadecydowała, że nie wyjdzie z pustymi rękoma. Wtedy ją zauważyła. Białowłosa dziewczyna, oparta o regał, zdawała się być całkowicie pochłonięta lekturą. Młodziutka, o uroczej twarzyczce i zatopiona w książkach i własnych myślach, wyjątkowo pasowała do tego miejsca. Nieznajoma, słysząc skrzypienie drewnianej podłogi, uniosła wzrok. Ich spojrzenia się spotkały.
— Co czytasz? — spytała nieśmiało Audrey, podchodząc kilka kroków bliżej i próbując dostrzec tytuł ze zmęczonej życiem okładki.
— Ostatni bastion Barta Dawesa. Nie wiem do końca, co mam o niej myśleć. A ty czego szukasz? — zapytała cicho, jakby nie chciała zakłócić spokoju tego miejsca. Nie wydawała się zachwycona, mówiąc o trzymanej w rękach książce. Ba, jej spojrzenie było nad wyraz smutne. Wręcz nie pasowało do jej aparycji, która Audrey wydawała się zbyt czuła i barwna, by móc przybierać negatywne emocje.
— Sama jeszcze nie wiem — odparła Audrey, sięgając po pierwszą książkę, jaka wpadła jej w ręce.
Obie wróciły do przeglądania tomów, a Audrey w końcu wczytała się w jeden z nich – zbiór haiku. Zazwyczaj nie gustowała w literaturze japońskiej, a styl tychże pisarzy wydawał jej się nad wyraz flegmatyczny, to ten autor wyjątkowo chwycił ją za serce. A prędzej myśli i niemrawe uczucie niepokoju, gdy przeczytała losowo jeden jego wierszyk. Litery zdawały się niemal tańczyć na pożółkłych stronach, a te kilka linijek na jedną stronę wciągnęły ją do tego stopnia, że bezwiednie sięgnęła po papierosa.

Księgarnia była pusta, sprzedawca zniknął gdzieś na zapleczu, a białowłosa wydawała się jej nie zauważać, więc pozwoliła sobie na chwilę zapomnienia. Oparła się o drewniany regał, trzymając książkę w jednej ręce, a w drugiej żarzącego się papierosa. Nie zauważyła, kiedy mały żar oderwał się i spadł na ułożone na ziemi książki. Przez sekundę nic się nie działo, ale potem z jednej okładki zaczęły się unosić delikatne wstęgi dymu. Audrey zamarła. — O cholera — szepnęła, a białowłosa dziewczyna spojrzała na nią z nagłym zainteresowaniem. Płomień, jeszcze niepewny, zaczął lizać grzbiet jednej z książek. Audrey rzuciła się, by go przydeptać, ale ogień zdążył już przenieść się na kolejną. Serce podeszło jej do gardła, gdy zobaczyła że nie jedna, a już dwie pozycje trawi jasny płomień. Zapach palonego papieru wypełnił głowę Audrey, stres wziął w górę i dziewczyna nie była w stanie się ruszyć. Dusząca fala gorąca zalała jej ciało, a w gardle pojawiła się jakaś gula, przez którą nie była w stanie wziąć oddechu.
Jebany nałóg, durne papierosy i nieszczęsna japońska literatura.


Mia?
świat płonie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.