- Jeśli ma komuś odgryźć palce, to tylko mi. - Stwierdził, zaciągając się dymem. - Dla obcych jest przeważnie łagodna. Prędzej da ci znaki, że nie ma humoru, niż zrobi realną krzywdę. To taka kontrolka na desce rozdzielczej, zanim samochód zdechnie ci na środku drogi. - Przełożył na język motoryzacyjny.
- Wreszcie mówisz z sensem. - Arthur zaakceptował nowy tok myślenia swojego kompana. - Co na grzale? - Dodał, wskazując ruchem głowy na e-peta.
- Cheery ice. - Ponownie przystawił plastik do ust. - Rozumiem, że pracujesz w tym Celcie? - Zwrócił uwagę na jego charakterystyczny dobór słów.
- Pracuję za barem. - Określił swoje stanowisko.
- W takim razie zdam się na ciebie. - Wymienił papierosa na kluczyki od samochodu. - O której będziesz dostępny? I raczej niczego mi tam nie dosypiesz? - Zakręcił breloczkiem na palcu wskazującym.
“Popis” jednak nie skończył się zbyt dobrze. Przyczepiona do metalowego kółka podobizna charta zerwała się z łańcuszka, uderzyła kilkakrotnie o chodnik, by w ostateczności złamać się na pół.
- Teraz to już muszę się napierdolić. - Zacisnął szczękę, próbując zapanować nad negatywnymi emocjami.
Arthur? Chodźmy się najebać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.