poniedziałek, 14 stycznia 2019

Od Seana C.D Alana

Moje serce było w kawałkach, jednak nie mogłem porównywać tego do sytuacji Alana. Przeczesałem włosy rękami i krzyknąłem w poduszkę. To jedyne co mi pozostało. Jutro przyjeżdża mój brat i mogę mieć jedynie nadzieję, że wszystko na nowo się ułoży. Niechętnie zwlokłem się z łóżka, aby nieco się ogarnąć. Jutro ważny dzień. Może zmienić wszystko, nic, albo niewiele. Gotowy do snu jakieś dwie godziny przewracałem się z boku na bok usiłując zmniejszyć swoje zdenerwowanie. Jutro będzie Dzień Sądu. I z tą myślą zasnąłem, choć dręczyły mnie nocne koszmary.
***
Przeklęte słoneczne promienie świeciły mi prosto w twarz przez niezasłonięte firankami okno. Niechętnie zwlokłem się z łóżka i przeciągnąłem. Moje jakże stare kości trochę strzykały, jednak był to całkiem naturalny odgłos. Sprawdziłem telefon. Okazało się, że przegapiłem jedno połączenie od Griffina. Czyżby już przyjechał? Zerknąłem na godzinę. Szlag. Już południe. W pośpiechu ubrałem się w byle jakie ciuchy i zadzwoniłem do brata. Przywitał mnie jego perlisty śmiech i jakiś głos który na pewno kojarzyłem. Zmarszczyłem czoło, ale nie zapytałem.
- Miło, że wreszcie dzwonisz braciszku - usłyszałem w telefonie. - Bardzo miły chłopak już się mną zaopiekował i jesteśmy koło ujeżdżalni. Mam dla ciebie latte.
Przewróciłem oczami. Pieprzony podrywacz.
- Mnie także jest miło, Griff - odparłem - Wyobraź sobie, że spałem po tym jak w nocy nie spałem.
Kolejny śmiech po drugiej stronie. Na pewno go kojarzę, tylko skąd? Połączenie wszystko zniekształca.
- Po prostu przyjdź, frere, okej? - odezwał się starszy po dłuższym milczeniu z mojej strony.
Przerwał rozmowę, a ja jako ciekawska osoba postanowiłem zdążyć jeszcze poznać jego obecnego towarzysza. Porządnie zamknąłem swój pokój i szybkim krokiem ruszyłem w dół po schodach. Na zewnątrz panowało nieprzyjemne zimno, jednak mimo to świeciło słońce. Kilka razy poślizgnąłem się na lodzie i tylko cudem się nie wywaliłem. Droga na ujeżdżalnię zajęła mi trochę czasu, zdążyłem przesłuchać jakieś cztery piosenki. Po prostu uważnie stawiałem kroki, to pewnie dlatego. W oddali zamajaczyły mi dwie ciemne sylwetki, jedna z pewnością należąca do brata, a druga jakoś dziwnie i niepokojąco znajoma. Uśmiechnąłem się szeroko gdy zobaczyłem czarnowłosego. Na jego twarzy widniał lekki zarost, jak zwykle nie miał ani czapki ani szalika. Gdy tylko on również mnie zauważył, także się szeroko uśmiechnął i rozłożył ramiona gotowy do uścisku. Przyśpieszyłem do biegu nie dbając już o śliski teren. Mocno przytuliłem brata piszcząc niczym mała dziewczynka. 
- Griff! - uśmiech nie schodził mi z twarzy.
Cóż. Do czasu. Odwróciłem się do towarzysza mojego brata i dosłownie mnie wmurowało. Pierdole, czemu ja zawsze muszę mieć tak bardzo przechlapane? Wstrzymałem oddech. Pewnie nadal nie wiecie kto tam stał, co? Connor, ktoś z jego bandy? Może Lynette? Ostatnie raczej nie. Nie jest ona płci męskiej. Brunet o ciemnych oczach wpatrywał się we mnie i mojego brata z lekkim... przerażeniem? Na powrót zacząłem dopiero oddychać gdy odezwał się najstarszy. 
- Seanie? Wszystko okej? - zmarszczył czoło uważnie się mi przypatrując, zupełnie jak mama gdy byliśmy młodsi.
Przełknąłem ciężko ślinę i jedynie pokiwałem powoli głową. Idiota, zawsze jesteś imbecylem. Czy to słońce czy to deszcz, na to nie ma lekarstwa. Alan wyglądał jakby chciał coś powiedzieć jednak milczał. Przecież wiedział, że mam brata, tak? Uprzedzałem go. To wcale nie tak, że nie wiedział w co się pakuje. A jednak czułem się jakbym ponownie go zawiódł. Niczego nieświadomy Griffin ponownie się uśmiechnął, tym razem do Wintersa. I nie wiem czemu. Naprawdę nie mam pojęcia. Ale to okropnie mnie zabolało. Chciałem w tamtym momencie okrzyczeć swojego brata za jego przeklęte, wspaniałe geny ojcowskie. Czarnowłosy przeprosił Alana i podziękował za oprowadzenie. Kiedy już odeszliśmy podał mi kawę, a ja wiedziałem, że czeka mnie długi tydzień.
- Co to do cholery jasnej było, Seanie Williamie Montgomery? - brat przybrał ten karcący ton, którego tak nie znosiłem.  
Poklepałem go po ramieniu.
- Szykuj ścianę, bo walniesz o nią łbem jak usłyszysz o mojej kosmicznej głupocie - skrzywiłem się, jednak zacząłem od początku.
Od momentu w którym pierwszy raz ujrzałem Alana, aż do teraz. W połowie załamał mi się głos, gdzieś przy imprezie weszliśmy do mojego pokoju. Griffin zbył białą Westie co najwyraźniej jej nie zadowoliło, bo zaczęła na niego warczeć i poszczekiwać. Skończyłem jednak już swoją historię i schowałem twarz w dłoniach. Teraz brzmiało to jeszcze bardziej głupio niż w moich myślach. Milczenie ze strony słuchacza było jeszcze gorsze niż się tego spodziewałem, wprost nie mogłem tego znieść. Nakrzyczy na mnie? Będzie zły czy raczej troskliwy? Ten jednak jedynie usiadł do pianina i zaczął coś grać. Powoli uniosłem głowę i zacząłem wystukiwać rytm palcami. Wiedziałem, że.... zaraz. Przecież zacząłem to pisać jakoś wczoraj wieczorem? Skąd... dureń. Zostawiłem nuty na wierzchu. Piosenka była nieskończona jak chodzi o tekst. Byłem tak zmęczony, że zasnąłem przed tym jak zdążyłem odłożyć papier nutowy. 
- Chyba mam pomysł jak naprawić choć drobną część tego bałaganu - oznajmił czarnowłosy gdy tylko zakończył grę.
Zmarszczyłem brwi.
- Słucham uważnie.
***
Okej, gdybym powiedział, że się nie stresuje to strasznie bym skłamał. Ręce mi się trzęsły, czułem ucisk w podbrzuszu i niemal nie mogłem oddychać. Starszy brat położył mi dłoń na ramieniu wyczuwając to jak bardzo spięty jestem. Posłałem mu wdzięczne spojrzenie. Gdyby nie on to pewnie pozostałbym przy początkowym pomyśle, czyli tak naprawdę niczym. Gdzieś na widowni jestem pewien, że siedzi zarówno on jak i reszta akademii. Od tego co robię nie ma powrotu. Nie ma jasnej przyszłości tego co zrobię. Wystąpiłem zza filaru i ukłoniłem się do zebranych. Przejechałem wzrokiem po wszystkich twarzach, by upewnić się, że tam będzie. Gdy mnie zobaczył chciał wyjść, jednak jakaś drobna blondynka o włosach zaplecionych w warkocz i w eleganckiej, czerwonej sukience z koronkowym wzorem go powstrzymała łapiąc za nadgarstek. Chłopak niechętnie na powrót usiadł.
- Hej, nie chcę was zamęczyć gadaniem - uśmiechnąłem się lekko do zgromadzonych - jednak utwór, czy jak to tam tylko chcecie nazwać, który dzisiaj zagram jest dla mnie bardzo ważny - odczekałem chwilkę. - Chciałbym podziękować mojemu bratu, za to, że pomógł mi to skończyć i że w ogóle tu jest, oraz przeprosić pewną bardzo ważną dla mną osobę, którą bardzo skrzywdziłem.
Wziąłem głęboki wdech i usiadłem do pianina. Zza filara Griff wystawił mi kciuka uniesionego w górę co skwitowałem lekkim uniesieniem kącików ust. Nie przerobiliśmy melodii, zajęliśmy się jedynie tekstem, którego nie zdążyłem wcześniej dokończyć. Byłem... usatysfakcjonowany końcowym efektem, szczególnie, że skończyliśmy jakąś godzinę temu. Wydawało mi się, że włożenie całego swojego serca w to wykonanie nie może pójść na marne. Z tą myślą zacząłem przesuwać palcami po klawiszach z ogromną dokładnością przekładając na to wszystkie swoje uczucia. 
I thought that I've been hurt before
But no one's ever left me quite this sore
Your words cut deeper than a knife
Now I need someone to breathe me back to life
Got a feeling that I'm going under
But I know that I'll make it out alive
If I quit calling you my lover
Move on
You watch me bleed until I can't breathe
I'm shaking falling onto my knees
And now that I'm without your kisses
I'll be needing stitches
I'm tripping over myself
Aching begging you to come help
And now that I'm without your kisses
I'll be needing stitches
Just like a moth drawn to a flame
Oh you lured me in I couldn't sense the pain
Your bitter heart cold to the touch
Now I'm gonna reap what I sow
I'm left seeing red on my own
Got a feeling that I'm going under
But I know that I'll make it out alive
If I quit calling you my lover
Move on
You watch me bleed until I can't breathe
I'm shaking falling onto my knees
And now that I'm without your kisses
I'll be needing stitches
I'm tripping over myself
Aching begging you to come help
And now that I'm without your kisses
I'll be needing stitches
Needle and the thread
Gotta get you out of my head
Needle and the thread
Gonna wind up dead
Needle and the thread
Gotta get you out of my head
Needle and the thread
Gonna wind up dead
Needle and the thread
Gotta get you out of my head
Needle and the thread
Gonna wind up dead
Needle and the thread
Gotta get you out of my head, get you out of my head
You watch me bleed until I can't breathe
I'm shaking falling onto my knees (falling on my knees)
And now that I'm without your kisses
I'll be needing stitches (and I'll be needing stitches)
I'm tripping over myself
Aching begging you to come help (begging baby please)
And now that I'm without your kisses
I'll be needing stitches
And now that I'm without your kisses
I'll be needing stitches
And now that I'm without your kisses
I'll be needing stitches
(wybaczcie taki "spam" xd piosenka oczywiście własnością Shawna Mendesa)
Gdy skończyłem na sali zaczęto bić brawa. Kątem oka zerknąłem na Alana i tajemniczą dziewczynę. Ona wyglądała jakby zaraz miała dostać napadu fangirl, a on siedział z zaciśniętą szczęką i pięściami. Ukłoniłem się, by zobaczyć jak brunet szybkim krokiem opuszcza aulę. Ostatni raz omiotłem wzrokiem widownię i udałem się w pogoń za Alanem wychodząc bocznymi drzwiami. Zdążyłem złapać chłopaka gdzieś w połowie drogi do budynku mieszkalnego. Zacisnąłem delikatnie palce na jego przedramieniu i odwróciłem w swoją stronę. A co on zrobił? Och, nigdy byście nie zgadli. Alan Winters dał mi z liścia po usłyszeniu piosenki napisanej dla siebie. A następnie coś czego i ja się nie spodziewałem. Pocałował mnie tak, że aż zabrakło mi tchu. Nie dał mi jednak przejąć kontroli. 
- Jesteś sukinsynem, Montgomery. Kłamcą i pierdolonym aktorem - warknął. - A teraz odpierdol się ode mnie z łaski swojej.
Wyrwał swoją rękę z mojego uścisku i wkładając dłonie do kieszeni bluzy wszedł do budynku zostawiając mnie samego z nawałem myśli. Przynajmniej wiem co o mnie myśli. Narzuciłem na głowę kaptur i powoli wróciłem do brata czekającego na mnie w auli. Próbowałem, tak? Niewystarczająco. 

Alan?
Ty cioto, piosenek miłosnych chyba nie lubisz :c

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.