środa, 2 stycznia 2019

Od Douglasa cd. Quil

Chłopak wziął lisa i zabrał mu baton, ale kiedy zobaczył, w jakim jest stanie, oddał go rudemu.
Po chwili zrozumiałem, że to jego zwierzę. Chciałem go zapytać, skąd ma lisa, ale uznałem, że pewnie i tak nie odpowie. Do tej pory zupełnie nic nie mówił.
Chłopak spojrzał na mnie błyszczącymi oczami, po czym wyjął z kieszeni kilka monet i wyciągnął do mnie rękę z nimi.
- Ja... - zacząłem zmieszany. Co mam właściwie zrobić? Bez sensu byłoby przyjmować te grosze. Pokręciłem głową. - Narobiłem zamieszania - powiedziałem w końcu. - Nie płać mi za to.
Chłopak zaczął niepewnie cofać rękę.
- Nie musisz - odparłem. Naprawdę nie chciałem, aby czuł się winny.
Schował pieniądze z powrotem do kieszeni. Uśmiechnąłem się, ale mój uśmiech zgasł, kiedy chłopak go nie odwzajemnił. Westchnąłem cicho. Znowu poczułem się zmieszany, kompletnie nie wiedziałem co robić.
- Tak w ogóle... jestem Douglas - odparłem. - Jakoś często mamy ze sobą do czynienia, więc lepiej, żebyśmy się znali, prawda?
Boże, co ja gadam... Jeszcze zaraz zacznę mówić coś o przeznaczeniu lub czymś tego rodzaju.
Chociaż, z drugiej strony, chyba miałem rację.
- Quil - powiedział.
Chwila.
Czy on właśnie się odezwał?
Miałem ochotę zatańczyć taniec radości, ale nie chciałem, aby wziął mnie za jakiegoś szaleńca, więc po prostu się uśmiechnąłem.
Dopiero po chwili zrozumiałem, że się przedstawił.
Nigdy nie słyszałem o takim imieniu. Może chłopak pochodzi z jakiegoś ciekawego kraju.
- Umm... Fajnie - wyrwało mi się.
Kiepska odpowiedź. Nigdy nie byłem zbyt dobry w rozmowie z kimś nowo poznanym.
- Skąd jesteś? - spytałem szybko, próbując naprawić tamto "fajnie".

Quil? Wiem, trochę krótki odpis...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.