- Co powiesz na grę w dziesięć pytań? - zapytałem, przez chwilę mając wątpliwości czy to nie jest jednak zbyt oklepane.
Brunet ku mojemu zdziwieniu przystał na propozycję.
- To ja pierwszy. Jaki jest twój typ? - uniósł brew wpatrując się we mnie i oczekując na odpowiedź.
Sam nie wiedziałem. Moja jedyna dziewczyna była rudowłosa, ale nigdy jej nie kochałem, a nawet nie byłem zauroczony choć się starałem. Wszystkie jednorazowe pocałunki czy randki odbywałem z osobami o czarnych bądź brązowych włosach. Więc jaki tak naprawdę był dla mnie najlepszy typ? Przeczesałem ręką swoją czuprynę chcąc zyskać nieco na czasie. Póki co interesowała mnie tylko jedna osoba. Stoi przede mną. Jednak czy mogę go określić jako wyznacznik?
- Ja... sądzę, że bardziej liczy się charakter drugiej osoby, jakaś jej cecha - zmarszczyłem czoło próbując jak najlepiej opisać to co miałem na myśli. - Aktualnie tylko jedna osoba jest w moim typie. Ważnym pytaniem jest natomiast, czy ty czasem nie jesteś zazdrosny?
Na mojej twarzy zagościł przebiegły uśmieszek. Widoczne było skrępowanie chłopaka, choć naprawdę nie miał się czym przejmować.
- A co jeśli tak? - sprawnie uniknął dokładnej odpowiedzi.
- Cóż... wtedy powiedziałbym ci, że aktualnie jesteś jedyną osobą która zasłużyła sobie na moje towarzystwo... - urwałem na moment by zauważyć jak Alan wstrzymuje oddech. - Bo widzisz... wydaje mi się, że jesteś w moim typie.
Mój teatralny szept wyszedł tak idealnie jak nigdy dotąd. Puściłem starszemu chłopakowi oczko, by nieco rozluźnić atmosferę.
- Teraz moje pytanie - odchrząknął - Kim jest dla ciebie ta Francuzka do której dzwoniłeś?
Zmarszczyłem nos.
- Możesz zapytać o cokolwiek, a wybrałeś właśnie to? - uniosłem jedną brew - Cóż... Charline de Villiers jest moją byłą dziewczyną, która częściowo kryła mnie przed ojcem. Obecnie jest moją przyjaciółką, jak już bardzo musisz wiedzieć i chodzi z niejakim Simonem.
Brunet powoli pokiwał głową przyswajając sobie nowe informacje. O nowym partnerze dowiedziałem się stosunkowo niedawno, tak w zasadzie to Grif mi powiedział podczas jednej z naszych wieczornych rozmów. Miałem jedynie nadzieję, że chłopak nie skrzywdzi rudowłosej i będą razem szczęśliwi.
- Skąd pochodzisz? - zadałem pytanie, kiedy upewniłem się, że Winters nie ma więcej pytań.
Chłopak zamyślił się na krótką chwilę. Przygryzł policzek od wewnętrznej strony jakby bił się z myślami, lub naszły go jakieś wspomnienia. Domyślam się, iż niezbyt przyjemne.
- Z Norwegii - odparł po dłuższej chwili.
Pokiwałem głową, dając mu znać, że nie potrzebuje nic więcej do szczęścia.
- Opowiedz mi o swojej rodzinie - poprosił cicho chłopak.
Wziąłem głęboki wdech.
- Nie wydaje mi się aby to było pytanie, miel - uśmiechnąłem się do niego lekko, chcąc dać znać, że nie mam mu za złe jego pytania - Jednak powiedzmy, że będzie to dowód mojego zaufania. Moja mama to cudowna kobieta, Danielle Montgomery. Znosi ojca, Harrisa, pomimo jego okropnego charakteru i tego, że jest zmienny bardziej od kobiety podczas miesiączki.
Zaśmiałem się cicho na dobre wspomnienie, kiedy to udaliśmy się do parku, aby pojeździć na sankach. Nigdy nie byliśmy bardziej szczęśliwi niż podczas tamtej zimy w Toronto. Alan widząc, jak się waham objął mnie dodając nieco odwagi i ciepła pomimo tego, że jego dłonie były lodowate. Wziąłem jedną z nich i wraz ze swoją włożyłem do kieszeni bluzy. Nie protestował, bo wiedział. Trudno mówi się o rozpadłej rodzinie, pełnej zawiści i braku zrozumienia.
- Mam siostrę bliźniaczkę. Rodzice nadali jej dwa imiona podobnie jak mnie i mojemu starszemu o trzy lata bratu. Samara Florence Montgomery obecnie przebywa w Paryżu z rodzicami, ciężko się z nią skontaktować - przez głowę przebiegło mi wspomnienie naszej ostatniej rozmowy. - Griffin natomiast bardzo dobrze się trzyma, odciął się od nas już bardzo dawno i z tego co wiem wczoraj wylądował w Los Angeles razem z ciotką Vanessą. To chyba na tyle.
Wzruszyłem ramionami. Nic we mnie nie wydawało się tak ciekawe, by coś jeszcze dodać. Nie miałem zamiaru póki co dzielić się prywatnymi wspomnieniami. Na chwilę zrobiło się między nami cicho, dotarliśmy już pod budynek mieszkalny. Wydawało mi się, że za niedługo kończą się zajęcia które ominęliśmy.
- Nie lubię mówić o swojej rodzinie, więc czuj się wyróżniony Winters - złożyłem krótki pocałunek na jego ustach przed wejściem do akademika.
Recepcjonistka przywitała nas ciepłym uśmiechem na który z lekką rezerwą odpowiedziałem. Miałem dziwne wrażenie, że w moim życiu układa się coraz lepiej więc czas na jakąś totalną katastrofę. Bardzo jej nie chciałem. Dlaczego nie może zostać tak jak jest? Rozpoczęliśmy wspinaczkę po schodach na odpowiednie piętro. Do głowy przyszła mi jedna myśl, wypychając tą która nerwowo przypominała o nieskończonej grze.
- Czy mógłbym... - nie dane mi było dokończyć.
Prosto pod moje nogi wpadła szaro-biała kotka za którą biegła znajoma mi brunetka. To ta którą niedawno poznaliśmy. Lynette. Złapałem futrzastą uciekinierkę i oddałem właścicielce. Wydawało mi się, że widzę jak Alan wywraca oczami. Zazdrośnik.
- Najmocniej przepraszam, właśnie próbowałam uczyć się francuskiego, kiedy Pale otwarła sobie drzwi i najzwyczajniej w świecie uciekła! - brunetka wyglądała na zdziwioną zachowaniem podopiecznej - Jeszcze raz bardzo was przepraszam.
Chłopak stojący obok mnie postanowił mnie dzisiaj po raz kolejny zadziwić i jako pierwszy się odezwał.
- Nic się nie stało, następnym razem może jednak zamykaj drzwi - w jego głosie pobrzmiewała nutka złośliwości którą nowo poznana wydawała się ignorować lub wcale jej nie zauważyła.
Posłała nam jeszcze jeden zmieszany uśmiech i szybko uciekła po schodach wyżej. Uniosłem brwi i niemal oskarżycielsko zmierzyłem bruneta wzrokiem.
- Czasami mógłbyś chociaż udawać, że nie jesteś zazdrosny - powiedziałem - Wiesz przecież, tak szybko cię nie zostawię. Nawet wcale nie mam zamiaru cię zostawiać. Okej?
Alan pokiwał głową i z własnej woli zainicjował pocałunek. Wydaje mi się, iż robimy to przez cały czas. Czy to to jest takie irytujące w tych wszystkich książkowych, filmowych i serialowych parkach?
- Chciałeś o coś zapytać zanim ta-której-nie-polubię nam przerwała - chłopak uśmiechnął się szeroko bawiąc się kluczem do swojego pokoju.
- Tak, chciałem zapytać czy mogę u ciebie zostać i obejrzeć film - szybko sobie przypomniałem - Pytanie nadal aktualne.
Alan?
Myślę i myślę, jak to się ma wszystko potoczyć
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.