No dobra, może to nic takiego. Lepiej się zgodzić na jakiś pieprzony układ niż uwalić sobie rękę w łajnie (i pewnie jeszcze czyścić telefon).
- OK - powiedziałam i puściłam dziewczynę.
Stałyśmy teraz naprzeciwko siebie. Zdecydowanie ją przewyższałam. Uniosłam trochę głowę i uśmiechnęłam się. W sumie mogłabym ją wepchnąć do tego łajna, ale najpierw sprawdzę, czego ona ode mnie chce.
- Co się tak gapisz? - spytała Mikasa.
- Nie ważne. Po prostu uważaj na mnie. Dobra, mów o jaki układ ci chodzi.
- No to tak... - zaczęła z szyderczym uśmiechem. - Telefon kupię sobie sama, za to ty nauczysz mnie grać tymi końmi.
Że co? Grać końmi? Nagle przypomniałam sobie, że Mikasa wszystko kojarzy z grami. Dosłownie wszystko... Pewnie chodzi jej o jazdę konną.
- Jeśli dobrze cię rozumiem, to mam nauczyć cię jeździć? - spytałam.
- No... w twoim języku tak - powiedziała. - No i ogólnie robić te wszystkie rzeczy... No opiekować się koniem, wiesz chyba o co chodzi.
Czyścić, lonżować, pomyślałam. I tak dalej.
- Dostałaś już jakiegoś konia pod opiekę?
- Yyy... Nie.
- No dobra, potem dostaniesz. Odważysz się wejść do boksu mojego konia?
- Po co? - spytała, patrząc na mojego konika.
- Chcę nauczyć cię go czyścić. Wchodzisz?
- OK - powiedziałam i puściłam dziewczynę.
Stałyśmy teraz naprzeciwko siebie. Zdecydowanie ją przewyższałam. Uniosłam trochę głowę i uśmiechnęłam się. W sumie mogłabym ją wepchnąć do tego łajna, ale najpierw sprawdzę, czego ona ode mnie chce.
- Co się tak gapisz? - spytała Mikasa.
- Nie ważne. Po prostu uważaj na mnie. Dobra, mów o jaki układ ci chodzi.
- No to tak... - zaczęła z szyderczym uśmiechem. - Telefon kupię sobie sama, za to ty nauczysz mnie grać tymi końmi.
Że co? Grać końmi? Nagle przypomniałam sobie, że Mikasa wszystko kojarzy z grami. Dosłownie wszystko... Pewnie chodzi jej o jazdę konną.
- Jeśli dobrze cię rozumiem, to mam nauczyć cię jeździć? - spytałam.
- No... w twoim języku tak - powiedziała. - No i ogólnie robić te wszystkie rzeczy... No opiekować się koniem, wiesz chyba o co chodzi.
Czyścić, lonżować, pomyślałam. I tak dalej.
- Dostałaś już jakiegoś konia pod opiekę?
- Yyy... Nie.
- No dobra, potem dostaniesz. Odważysz się wejść do boksu mojego konia?
- Po co? - spytała, patrząc na mojego konika.
- Chcę nauczyć cię go czyścić. Wchodzisz?
<Mikasa?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.