środa, 6 września 2017

od Silvestra cd. Rosalie

- Czemu w ogóle o to pytasz? - zapytała Rossie, wpatrując się w moje oczy, na co uśmiechnąłem się szczerze.
- Właściwie to nie wiem. Chciałem po prostu czegoś więcej się o tobie dowiedzieć. - wzruszyłem pogodnie ramionami.
- To... miłe. - przyznała dziewczyna.
- Ja zawsze chciałem... pojechać rajd na Comodo, upiec ciasto...
- Nigdy nie piekłeś ciasta? - zdziwiła się dziewczyna.
- Haha, a czy ja ci wyglądam na gościa, który piekłby ciasta? Widzisz mnie w różowym fartuszku? - poruszyłem znacząco brwiami, a Rossie wybuchła śmiechem.
- N-nie.. nie wyglądasz... - wykrztusiła między salwami śmiechu.
- No właśnie. Zatem kontynuuję. - odchrząknąłem, po czym udzielił  mi się śmiech dziewczyny i zacząłem śmiać się jak głupi. - Chciałbym też mieć mini kucyka, takiego szetlanda, wiesz?
- Urocze, ale zostałby porwany przeze mnie tuż po tym, jakbyś przywiózł go do stajni. - uśmiechnęła się zwycięsko.
- Policja do tego nie dopuści, pójdziesz do więzienia. - zrobiłem tryumfalną minę.
Prychnęła z udawaną pogardą, odrzucając włosy do tyłu niczym... nie wiadomo, co.
- Obawiam się, że policja nic tu nie zdziała. - przymrużyła oczy rozbawiona. - Ale mów dalej.
- Chciałbym w sumie cały dzień spędzić sam albo z kimś jeszcze, żrąc chipsy, czekoladę i żelki, oglądając głupie filmy i nie przejmując się niczym.
- Ambitnie, ambitnie. - odparła na to Rosalie.
- Ja wiem. Chciałem  też zaadoptować jakiegoś kociaka, tak dla odmiany. - przyznałem. - Właściwie to może wybierzemy się jakoś do schroniska, powyprowadzać psiaki?
- Dobry pomysł. - stwierdziła Ros.
- A tymczasem... co byś powiedziała na małą kąpiel?
Nim dziewczyna zdążyła zareagować, oboje byliśmy w wodzie. Chlapałem na nią, a ta chwilę protestowała.
- Ale woda jest zimna!
- Owszem, jest. - stwierdziłem z uśmiechem. - Ubrania też będą całe mokre. Ale to jest tego warte.
Po tych słowach chwyciłem ją za ręce i pociągnąłem dalej, żeby weszła głębiej. Śmiała się i piszczała, ale po chwili już była cała mokra, nie miała więc zbyt wiele do gadania.
- Płyniemy dalej? - wysapałem, Rosalie pokiwała głową.
Płynęliśmy na drugi koniec jeziora, który nie był zresztą daleko. Wyszliśmy na brzeg, była tu ładna, zaciszna plaża. Słońce zachodziło i piękne barwy nieba odbijały się na powierzchni wody, co wyglądało pięknie.
Wyciągnąłem rękę tak, jakbym chciał ją objąć. W końcu moje dłoń wylądowała na jej ramieniu. Spojrzała na mnie z lekkim zdziwieniem, ale nic nie powiedziała.Wtedy objąłem ją całkowicie, na razie jednym ramieniem. Na początku spięła się, ale już po chwili była rozluźniona, co mnie cieszyło. Po chwili przekręciłem ją tak, że stała naprzeciw mnie, a zachodzące słońce oświetlało od boku jej twarz. Wyglądała przeuroczo. Przytuliłem ją do siebie, mogłem poczuć ciepło bijące z jej ciała. Wtuliłem twarz w jej mokre włosy i poczułem, jak odwzajemnia uścisk. Staliśmy tak przez jakiś czas, zamknąłem oczy. W pewnym momencie odsunąłem się od niej troszkę, tak, że teraz stała naprzeciw mnie. Spojrzałem jej w oczy i delikatnie złączyłem nasze usta w pocałunku.


>Rossie? Wiem, króciutkie to... przepraszam >.<   <

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.