Powrót do domu był dla Anthony’ego prawdziwym zbawieniem. Kiedy tylko wysiadł z taksówki, od razu udał się do swojego mieszkania, gdzie przywitała go cisza. Wzdychając na to cicho, wyjął z kieszeni telefon, a następnie włączył na nim Spotify. Klikając randomową playlistę, zwiększył głośność urządzenia, by już po chwili zatopić się w dźwiękach “Pink pony club”. Chociaż mieszkał w Idaho Falls już dobre kilka tygodni, nadal nie przywykł do męczącej samotności. Na ranczu ciągle panowało poruszenie. Względny spokój panował jedynie podczas wspólnych posiłków, przy których i tak rozmawiano na różne tematy. Odganiając od siebie smętne myśli, potarł palcami okolice skroni. Głowa nadal przypominała mu o skutkach wczorajszej libacji, ale nie zamierzał rezygnować z odrobiny rozrywki. Najwyżej weźmie tabletki. Żaden problem.
Kręcąc się po skromnym salonie, odłożył w końcu telefon na stolik. Zanim jednak wskoczył do łóżka, postawił na porządny prysznic. Nie przeszkadzał mu zapach stajni, ale kompozycji zapachowej z baru zdecydowanie wolał się pozbyć. Domyślając się, że ubrania również pozostawiały sobie wiele do życzenia, wrzucił je do pralki, by rozpocząć odwlekany cykl prania.
Spod prysznica wyszedł po dobrych piętnastu minutach. Nie mając żadnego celu, zgarnął z salonu telefon, wyłączył muzykę i zawlókł się do zaciemnionej sypialni. Zanim ostatecznie zamknął oczy, ustawił budzik na godzinę późnopopołudniową. W końcu i tak nie miał nic do roboty, a skrócenie sobie dnia, potraktował jako akt dobroci dla zwierząt.
***
Ze snu wyrwała go melodia przypisana do SMSa. Początkowo Tony chciał przewrócić się na drugi bok i zignorować wiadomość, ale kolejne powiadomienie zmusiło go do otworzenia zaspanych oczu. Macając dłonią kołdrę, trafił po kilku próbach na zakopane w materiale urządzenie. Henderson początkowo sądził, że nadawcą esów jest Mallory. Zmarszczył jednak brwi, gdy na ekranie wyświetlił się nieznany numer.
Ej masz czas rzucic mnie pdo dziecinke
Chłopak przez dobre kilka minut po prostu wpatrywał się w telefon. Początkowo nie ogarniał, kim jest tajemniczy analfabeta i dlaczego to on miałby zapewnić mu żarcie. Dopiero, gdy kilka razy powtórzył w głowie słowo “dziecinka”, połączył ze sobą odpowiednie kropki.
Mówiłem ci, że jak umrzesz, to biorę prawo do twojej dziecinki
Ale do niej mogę cię podrzucić
W przypadku jedzenia, chciał odmówić kolejnego wyjścia. Zanim jednak wpisał kolejne litery w pole tekstowe, żołądek chłopaka wydał z siebie głośne burknięcia. Czyli również był głodny. Świetnie. A to wszystko przez głupiego SMSa. Nie mając ochoty niczego gotować, przewrócił oczami, by w następnym kroku wrócić do wirtualnej wymiany zdań.
Pizza? Mak? Tylko nie mów, że wolisz eleganckie restautacje XD
Zbieraj dupę, będę za 30 minut
Arthur? Happy meal?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.