środa, 26 grudnia 2018

Od Quil'a cd Douglasa

Chłopak mnie ominął i poszedł dalej. Uff. Ruszyłem szybkim krokiem do mojego pokoju, a gdy byłem już przed drzwiami do mojej oazy, poczułem ulgę. Odkluczyłem "wrota" i niczym król wchodzący do swojego zamku, wparowałem do pokoju. Usiadłem na łóżku i wbiłem wzrok w ścianę. Na szafce nocnej dostrzegłem sok pomarańczowy, a w moim gardle nagle zrobiło się sucho. Chwyciłem butelkę, odkręcając korek i po chwili nic w niej nie zostało. Wstałem z łóżka powolnie wlokąc się w stronę śmietnika. Wyrzuciłem odpadek i spojrzałem przez okno. Zauważyłem chłopaka, który jakiś czas temu mnie zaczepił. Wpatrywałem się w niego przez dobre kilka minut, lecz po chwili otrzasnąłem się i położyłem się na łóżku, aby po chwili odpłynąć do krainy snów.

~~~

Z racji, iż mój sen jest bardzo płytki, obudziły mnie jakieś dziwne odgłosy. Powoli zwlokłem się z łóżka i podszedłem do drzwi, które po chwili otworzyłem. Moim oczom ukazał się dość... interesujący widok. Brunet, który był dzisja obiektem moich zainteresować, siłował się z Desmondem o... batonik. Chwyciłem lisa i wyjąłem z jego pyszczka pożywienie chłopaka, lecz z powodu stanu w jakim była przekąska, oddałem ją rudzielcowi i odstawiłem go na ziemię. Sięgnąłem do kieszeni i wyciągnąłem z niej trochę pieniędzy. Wydawało mi się, że za tyle uda mu się odkupić batona i trochę mu jeszcze zostanie. Wyciągnąłem w jego stronę dłoń z monetami, a on tylko spojrzał na mnie zmieszany.
-Ja... - Zaczął.

Doug?
Wybacz, że krótko, ale naprawdę nie mam pomysłów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.