wtorek, 13 sierpnia 2019

Od Alana cd. Seana

***
Kiedy poszliśmy w końcu do pokoju Seana, uznałem że zajmę łazienkę. Przez dobre pół godziny myłem włosy, przetarłem je jednak solidnie ręcznikiem bo nie miałem ochoty ich suszyć. Wyszedłem spod prysznica, obwiązując się ręcznikiem w pasie. Mogłem przebrać się po prostu w łazience ale po co? Byłem ciągle trochę zły o ranek, mimo że sam nie wiedziałem co robiłem. Skoro już jesteśmy partnerami, można by jakoś przypieczętować nasz związek. Kiedy ten dupek nagle sporządniał?
Wyszedłem z łazienki, biorąc ze sobą ciuchy. Szatyn uniósł brwi w niemym pytaniu, zignorowałem go jednak, by zacząć tak po prostu, bez najmniejszego skrępowania ubierać się na środku pokoju. Przewrócił oczami, wracając do tego swojego pieprzonego laptopa na którym oglądał jakiś serial. Nie zakładałem jednak spodni, specjalnie by rozproszyć uwagę chłopaka. Narzuciłem jeszcze szybko koszulkę i usiadłem obok chłopaka. Zmierzył mnie wzrokiem.
  - Dobrze się bawisz? - ponownie przerzucił wzrok na ekran komputera. Prychnąłem. Oczywiście że tak. Czy on naprawdę nie rozumie że uwielbiam się z nim droczyć? Sean odłożył laptopa na bok i rzucił mi pytające spojrzenie po raz kolejny.
  - A czy ty wszystko musisz psuć? - również uniosłem brew, na co chłopak tylko się zaśmiał. Sean niespodziewanie zaczął się nachylać w moją stronę, zapewne do pocałunku, chciałem jednak mu to uniemożliwić. Odchyliłem się żeby się odsunąć, szatyn jednak szybko to wykorzystał i dobrał się do mojej odsłoniętej szyi. Zaczął powoli wędrować językiem po mojej skórze, na co mimowolnie jęknąłem. Nagle jakby ciśnienie podskoczyło w powietrzu, zrobiło się goręcej i od razu przyjemniej... Po jakimś czasie chłopak przetoczył się nade mną.
  - Jeżeli się nie obrazisz, możemy dokończyć to co zacząłeś, a ja zepsułem - uśmiechnął się lekko i usiadł obok, jakby nigdy nic.
Czy on tak po prostu kurwa przestał?! Rzuciłem mu lekko zabójcze spojrzenie, przerwaniem tej przyjemności, sprawił jednak że mogłem się z nim trochę podroczyć.
Nagle telefon chłopaka zaczął dzwonić, szatyn jednak wrzucił urządzenie do dolnej szuflady i czekał na moją odpowiedź. Czyżby pan porządny aż tak liczył dziś na coś więcej?
  - Brzmi nie najgorzej. - wzruszyłem ramionami, Sean lekko się uśmiechnął i chciał powrócić zapewne do mojej szyi, szybko go jednak zatrzymałem.
  - Chyba jednak nie mam ochoty. Totalnie to zepsułeś. - wywróciłem oczami, perfekcyjnie wręcz grając.
  - Proszę cię Winters... - jęknął, wieszając się nade mną i ciałem przygniatając mnie do materaca. Mimowolnie przygryzłem wargę, był cholernie blisko...
  - Przestań mnie kusić. - przyparł mnie jeszcze mocniej, na co jęknąłem.
  - Napierasz na mnie tam w dole... - przyznałem.
Czułem jakby zaraz moje bokserki miały eksplodować, a cała krew w moim ciele płynęła o wiele szybciej i głośniej.
  - Czyli jednak tak? - mruknął cicho, powoli poruszając się nade mną by jeszcze bardziej mnie rozdrażnić. Powoli zaczynał mnie denerwować brak kontroli.
  - Kurwa... - szepnąłem cicho, za nim jednak zdążyłem dodać choćby jedno słowo, jego usta już dawno całowały moje, do tego on sam zaczynał coraz intensywniej się poruszać, co zwiększało moje podniecenie aczkolwiek i niewygodne uczucie tam w dole. W końcu udało mi się oderwać od jego ust.
  - Jak będziesz się tak wiercić to zrobi się niebezpiecznie. - ostrzegłem go.
Mruknął cicho, czym ostatecznie mnie wkurzył. Szybko przekręciłem chłopaka na łóżko, tak by był pode mną, jednocześnie przygwożdżając go do materaca.
  - Ej- zaczął, szybko mu jednak przerwałem pocałunkiem. Powoli jeździłem językiem wokół jego ust, by następnie brutalnie wedrzeć się do środka i by nasze języki rozpoczęły dziki taniec.
W końcu gdy znudziła mi się ta zabawa, zakończyłem to delikatnym przygryzieniem wargi chłopaka.
  - Nie lubię jak się ktoś ze mną drażni... - szepnąłem mu do ucha.
  - A mimo to sam się ze mną drażnisz. - odparł Sean. Wywróciłem oczami, jednocześnie dotykając swoimi ustami jego skóry na szyi. Malinka którą rano mu zrobiłem była mniej widoczna dzięki pomocy Inez, wciąż jednak widoczny był jej zarys. 
 - Zamknij się albo nici z miłego wieczoru. - uśmiechnąłem się lekko, wracając do jego szyi. Powoli zacząłem schodzić z pocałunkami niżej, zatrzymałem się odrobinę na jego obojczyku.
- Po prostu się zamknij i ciesz chwilą. - uciszyłem go za nim zdążył znowu otworzyć te swoje irytujące usta.
Składałem na ciele szatyna coraz to więcej pocałunków, a moje dłonie powoli wysunęły się pod koszulkę chłopaka, by następnie ta zgrabnie wylądowała na ziemi. Powoli przechodziłem coraz niżej, po jego klatce piersiowej aż do brzucha. Poczułem jak gdzieniegdzie drży, co bardzo mnie cieszyło. Zatrzymałem się ustami przy jego brzuchu, ręce zaś zająłem umiejętnym rozpięciem zamka u spodni szatyna, gdy w końcu mi się to udało zacząłem ugniatać czułe miejsce Seana przez materiał bokserek, początkowo lekko, z czasem jednak nasilając dotyk. Cały czas nie przerywałem też pieszczenia wyższych partii jego ciała, ustami zaczynałem wracać wyżej aż do miejsca kiedy wróciłem do szyi chłopaka. Nie ma sensu ukrywać że chyba to miejsce uwielbiam najbardziej.
Nasilałem ruchy lewej dłoni, w końcu dało mi się usłyszeć upragnione jęki chłopaka. Uśmiechnąłem się między pocałunkami które składałem w dalszym ciągu na skórze Seana i zadowolony słuchałem jak jęczy mi do ucha. Moja dłoń już dawno była wewnątrz jego bokserek, moje usta szybko wróciły do jego twarzy by zająć się jego ustami. Kontynuowałem dalej pieszczoty gdy jego oddech zaczął przyśpieszać. Nie minęło dużo czasu kiedy to Sean osiągnął spełnienie, a jego całe nasienie wylądowało na mojej koszulce. Dalej siedział z zamkniętymi oczami, próbując wyrównać oddech.
- Nie przepadam za byciem dominującym. - zagadnąłem. - Pomyśl o tym na przyszłość, a teraz ogarnij się trochę. - Zszedłem z sofy i zdjąłem ubrudzoną już koszulkę.
- Ah, przez ciebie będę musiał prać koszulkę. - westchnąłem z lekkim uśmiechem i skierowałem się do łazienki by jakoś to zaprać. Udało mi się odratować bluzkę, rzuciłem ją niedbale na kaloryfer i wróciłem do bruneta. Siedział już normalnie z zapiętymi spodniami i uśmiechał się sam do siebie.
- Nie ma za co. - wyszczerzyłem się do niego, nim zdążył zauważyć że wróciłem do salonu.

Seanie? xD Nie wiem co ja zrobiłam z końcówką

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.