sobota, 6 maja 2017

od Rosalie cd. Silvestra

-Właściwie to lubię podróżować po świecie. Byłam w wielu miejscach.- stwierdziłam spoglądają na chłopaka.
-Czyli nie zostaniesz tu? Na stałe?- spytał chłopak a w jego głosie wyczułam nutę rozczarowania.
-W sumie sama nie wiem. Podoba mi się tu. Właściwie przyjechałam tu także za bratem. By się nim opiekować choć to on jest ode mnie starszy.- wyjaśniłam szybko.
-A czemu?
-Był... w poprawczaku.- szepnęłam cicho z nadzieją że chłopak się nie wystraszył i raptem nie przestanie się ze mną zadawać. Polubiłam go.
-Co takiego zrobił? Jeśli mogę wiedzieć?- spytał. Zawahałam się. Przecież i tak dużo mu powiedziałam. Nim zdążyłam podjąć decyzję i cokolwiek mu powiedzieć, zza pleców dobiegł mnie stukot kopyt. Odwróciłam się i zobaczyłam dziewczynę na karym koniu. Po chwili rozpoznałam że to Viktoria na swojej klaczy – North.
-Cześć! Słyszeliście że ma być bal?- przywitała nas dziewczyna. Bal?! Nie no superowo... Mogę się założyć że cały dzień balu spędzę na siedzeniu we własnym pokoju i szkicowaniu siebie w długiej sukni, tańczącej i to z jakimś przystojnym chłopakiem. Pokręciłam przecząco głową.
-To teraz już wiecie. Tymczasem ja wracam już do swojego pokoju spać, w końcu już słońce zaszło i robi się ciemno. Zaraz! Czemu macie mokre ubrania i włosy?- zapytała patrząc na nas podejrzanym wzrokiem.
-Byliśmy nad rzeką.- opowiedział Silvester.
-Ach, tak. Oczywiście...- odpowiedziała Viktoria z przekąsem. Pożegnaliśmy się po czym dziewczyna pocwałowała w kierunku widniejącego już budynku akademii. Szliśmy w ciszy. Po dwóch minutach zorientowałam się że chłopak jest dosyć blisko mnie i dotyka mnie ramieniem. Za blisko. Zaczęłam powoli i cicho panikować po czym odsunęłam się gwałtownie. Demon szczeknął ostrzegawczo. Silvester spojrzał na mnie trochę zmieszany moim zachowaniem jednak po chwili zrozumiał o co chodzi.
-Przepraszam.- powiedział.
-Nie, to ja przepraszam. Nie jestem przyzwyczajona do bliskości ze strony drugiego człowieka. Zwykle byłam sama.- wytłumaczyłam mu powoli się uspokajając. Przez chwilę szłam daleko od niego, jednak zaraz zbliżyłam się do chłopaka lecz na tyle byśmy nie stykali się ramionami. Słońce już dawno zaszło tylko wspaniały, srebrnobiały księżyc oświetlał nam drogę. Resztę drogi pokonaliśmy w milczeniu. Wreszcie po jakimś czasie dotarliśmy do akademii. Wyjęłam z kieszeni telefon, włączyłam latarkę i skierowałam się do swojego pokoju. Kiedy stanęłam przed drzwiami, zatrzymałam się i odwróciłam do Silvestera jednocześnie wyłączając latarkę z telefonu.
-Zamierzasz nocować u mnie w pokoju?- spytałam ze śmiechem.
-Nie. Chciałem się tylko upewnić że bezpiecznie dojdziesz do swojego pokoju.- zaśmiał się po czym odwrócił. Miałam wrażenie że widzę go po raz ostatni.
-Poczekaj! Może przyjdziesz do mnie jutro?- spytałam go naciskając delikatnie na klamkę i wyczekując twierdzącej odpowiedzi.
-Z chęcią.- potwierdził Silvester po czym zniknął w swoim pokoju razem ze swoim psem. Weszłam błyskawicznie do pokoju gdzie był już mój Demon i oparłam się plecami o drzwi powoli zjeżdżając na dół do pozycji siedzącej. Odetchnęłam głośno. Ogarnęłam się i poszłam skocznym krokiem do łazienki. Błyskawicznie umyłam głowę, wysuszyłam włosy i przebrałam się w pidżamę, po czym położyłam się spać. Jednak budziłam się kilka razy w nocy z tym samym nocnym koszmarem. Obudziłam się wcześnie rano. Słońce dopiero co wschodziło. Wstałam i pobiegłam do łazienki. Z tej okazji, że było wcześnie postanowiłam wziąźć długą, relaksacyjną kąpiel w wannie. Nagle, gdy tak leżałam w wannie, usłyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju.
-Kto tam?- Krzyknęłam głośno, z trudem przekrzykując psa, któremu zachciało się szczekać.
-To ja! Silvester! Mogę wejść?- spytał. Kurde no, przecież go nie wpuszczę, a zostawić go przed drzwiami nie mogę.
-Dobrze, wejdź!- krzyknęłam wychodząc z wanny. Usłyszałam dźwięk otwieranych, a następnie zamykanych drzwi. Spuściłam wodę z wanny i sięgnęłam po ręcznik, po czym się nim owinęłam. Rozejrzałam się po łazience szukając ubrania którego nie znalazłam.
-Nie mówcie tylko że zostało w pokoju...- szepnęłam cicho.
-Żyjesz?- usłyszałam głos Silvestera z drugiego pokoju.
-Tak!- odpowiedział głośno. Dotknęłam delikatnie klamki i zamka zastanawiając się co zrobić.


Ves? Nie mogłam się oprzeć XD 628 SŁÓW! MÓJ REKORD!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.