czwartek, 8 marca 2018

Od Nina cd. Nathaniela

Nie mogłem zaczerpnąć powietrza. Palące ciepło na policzkach uciążliwie przypominało mi o zawstydzeniu. Przeczesałem swoje roztrzepane włosy, które jak zwykle były najeżone w każdą stronę świata. Cały czas miałem w głowie dwie rzeczy, a mianowicie rozmowę z Raven i... sytuację sprzed paru minut. My... znaczy ja prawie go pocałowałem. Co mi do głowy strzeliło, żeby go całować? Ale nie mogłem się oprzeć gdy napotkałem jego czekoladowe oczy. Całkowicie się w nich zatraciłem...Ten kolor tęczówek kojarzył mi się słodkościami, które tak kocham.. Ciekawe, co sobie o mnie pomyślał. Mam nadzieje, że się nie domyślił o mojej orientacji. No Raven już wie... Zacisnąłem kciuki mentalnie za siebie, a przez głowę przebiła mi się nasza rozmowa. 
"-Widziaaałam to -powiedziała cicho do mnie, a ja się zarumieniłem.
-Umm, ale ja nie... -przerwała mi machając ręką szybko.
-Nie przeszkadza mi to. Liczy się osoba, a niej jej orientacja... Poza tym chyba nie jesteś obojętny Nathanielowi. - mały promyczek nadziei pojawił się w moim sercu, ale chyba bardziej spłoszyłem się tym.
Dziewczyna zachichotała na moją reakcję. 
-Nic nie mów. Poza tym fajnie jest mieć takiego przyjaciela - mrugnęła do mnie okiem.
Nie powiem ucieszyłem się na spacer, przynajmniej mogłem poznać bliżej Nathaniela. Polubiłem go, znaczy znam go parę minut, ale wydaje się miły...i YAY zgodził się. Nie mogłem po tym pohamować radosnego uśmiechu, którym obdarowałem chłopaka.
-Ciesze się. Mam w końcu przyjaciół... Wiesz nigdy nie byłem za bardzo lubiany -zarumieniony zakryłem sobie dłonią usta. - Och, ja za dużo mówię przepraszam....
-Nic się nie stało. -Odpowiedziała spokojnie - Wydajesz się w porządku i jesteś uroczy..znaczy yyy -uciekła ode mnie spojrzeniem w bok i, o boże, delikatnie się zarumieniła.
Same jego słowa, że jestem kawaii sprawiły, że poczułem ciepło. Z jego ust to był prawdziwy komplement. Kaszlnąłem chcąc ukryć śmiech. Machnąłem ręką.
-Doki doki..Nauczysz mnie może mówić po francusku, bo twój akcent jest genialny -wyznałem szybko co przyprawia mnie o czerwone uszy. Na domiar uśmiech jakim obdarował mnie Nath odebrał mi dech. 
- Mogę jasne. - zaczesałem swoje włosy do tyłu. - Dobra powtarzaj za mną Bonjour cheri -Rozszerzyłem delikatnie oczy. Jaki...jak on to genialnie mówi i to przeciąganie ''r''. Gdybym stał musiałbym usiąść. Dobra Nino, to ma być tylko twój przyjaciel. Nie wyobrażaj sobie za dużo. Uśmiechnąłem się i powtórzyłem za nim niegramotnie.
- Nieźle jak na pierwszy raz chociaż mogło być lepiej... No to nie wiem Salut -
-Salut! A co te dwa znaczą?-
-Nie powiedziałem heh. To pierwsze...dzień dobry...kolego -powiedział drapiąc się po karku.
-Drugie:cześć i źle je mówisz -podsunął się bliżej mnie. -Musisz dzióbek zrobić z ust -pokazał na swoje wargi. Czy on specjalnie mi to utrudnia, naprawdę? 
Nie myślę o nim i o jego ponętnych wargach. ...na które muszę specjalnie patrzeć...BOŻE ZLITUJ SIĘ NADE MNĄ. Znajdź pozytywne strony... eee... Uczę się poprawnie mówić po francusku. Trzymaj się tego. O jezu umieram. Powtórzyłem za nim jakże kuszący ruch.
-Salut? -spojrzałem na niego oczekując na werdykt.
-Ty chyba się nie starasz -westchnął. 
O mało nie dostałem zawału, gdy złapał kąciki moich wargi i je przytrzymał.
-Teraz mów. - 
-Salut. -rzekłem na jednym wdechu. 
-Niczym prawdziwy Francuz -uśmiechnął się, a za raz później zbledniał i gwałtownie się odsunął.

>Nathaniel?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.