czwartek, 26 lipca 2018

Od Andy'ego cd. Raven

(skip tajm bo jestem leniem i chcę akcje xD)
Cudem udało mi się namówić dziewczynę na imprezę ale udało się na całe szczęście. Ciemne ubrania dodawały jej mroczności, aczkolwiek wyglądała kusząco. A może to procenty zawracały mi w głowie?
Byliśmy na tej imprezie od jakiejś godziny a od razu po przyjeździe tam zostałem haniebnie wyciągnięty do swoich znajomych, w między czasie upili mnie chyba z dwiema butelkami piwa. Zacząłem szukać brązowowłosej, miałem nadzieję że nie uciekła ani nikt jej nie zgwałcił. Po chwili znalazłem ją, stała do mnie plecami podpierając się o mebel.
- Jestem już. Wybacz, że Cię zostawiłem, ale... - i tutaj urwałem zdanie. Spojrzała na mnie, zauważyłem że jest już nieźle wstawiona.
- Co? - spytała, podnosząc brew.
- Nie było mnie chwilę, a ty już zdążyłaś się uchlać? - spytałem, złośliwie się szczerząc.
- Zostawiłeś mnie to znalazłam sobie zajęcie -
- Ale serio? Upić się -
W odpowiedzi wzruszyła ramionami, uśmiechnąłem się pod nosem. Nagle dziewczyna jakby pełna życia poderwała się i pobiegła do kuchni, nie miałem wyjścia więc poszedłem za nią. Stanęła za barkiem z przeróżnymi alkoholami i odwróciła się w moją stronę.
- Czego sobie panienka życzy? - spytała. Zignorowałem ją i poszedłem sam wziąć sobie coś. Po chwili wróciłem z pierwszą lepszą wódką.
- Andy - usłyszałem jęk dziewczyny.
- Co? - westchnąłem patrząc na nią.
- Otwórz mi butelkę - uśmiechnęła się tak prowokująco uroczo. Wziąłem od niej przedmiot i otworzyłem ją o blat, kapsel spadł na ziemię a ja podałem jej z powrotem butelkę jednak trochę upitą. Nie mogłem się powstrzymać.
- Ej - uderzyła mnie w bok.
- Co się stało? - udałem niewiedzącego.
- Czemu mi upiłeś. Naśliniłeś mi pewnie. Ble - popatrzyła na mnie z miną jakby jej małe kotki z piwnicy zarzynali.
- Oj tam. Nic Ci się nie stanie -
- Ale twoja ślina tam jest. To jakbym Cię pocałowała przez pośrednika -
- Takie życie - wzruszyłem ramionami.
- Oj tam. Nic ci się nie stanie -
- Ale twoja ślina tam jest. To tak jakbym cię pocałowała przez pośrednika -
- Takie życie - wzruszyłem ramionami. Dziewczyna popatrzyła na butelkę jakby ta miała jej zrobić krzywdę jednak upiła łyk.
- Jednak pijesz z tej butelki? - natychmiast znów znalazłem się obok niej.
- Dużo wypiłeś? - spytała śmiejąc się głupio.
- Troszkę - wzruszyłem ramionami. Mimo wysokich procentów w wódce nie odczuwałem go jakoś szczególnie intensywnie. Tak czy inaczej Raven jest o wiele bardziej wstawiona niż ja, ciekawe ile czasu wcześniej stała przy tych alkoholach.
Dziewczyna nagle podeszła do mnie i objęła mnie rękoma. Nie wiedziałem co mam robić, a co myśleć.
- Co ty odwalasz? - zaśmiałem się.
- Nie wiem. Tańczę - wzruszyła ramionami i również się zaśmiała. Położyłem ręce na jej plecach i jako tako zaczęliśmy się bujać. Dziewczyna w pewnym momencie podniosła głowę do góry i patrzyliśmy chwilę sobie w oczy. Nie wiem w którym momencie nasze usta niebezpiecznie się przybliżyły by złączyć się w pocałunku. Po chwili jednak dziewczyna oderwała się ode mnie, patrząc na mnie zmieszana. Spojrzałem na nią tak samo, nie podobało jej się? Nie chciała tego?
- Huh mówiłem. Sztywna jesteś - postanowiłem ją sprowokować z skutecznym skutkiem. Nagle, tak po prostu wskoczyła na mnie i ponownie złączyła nasze usta. Na początku byłem trochę zdezorientowany i gdyby nie szafka za mną oboje padlibyśmy na podłogę mimo to jednak oddałem pocałunek z podobną żarliwością.
- I co? Nadal sztywna? - spytała szeptem, między pocałunkami.
- No teraz już nie - zaśmiałem się. Wystarczyło parę minut, a może sekund byśmy przenieśli się do mojego auta. Miałem nadzieję że nikt nie zauważył naszego braku. Na nasze szczęście samochód był otwarty więc nie musiałem się bawić w szukanie kluczy. Musieliśmy przerwać tą namiętną chwili byśmy pojechali do Akademii, pod którym byliśmy po paru minutach. W następnej sekundzie byliśmy już u Raven w pokoju.
Nie mam pojęcia czy to zasługa procentów czy to było serio ale posuwaliśmy się coraz dalej. Pocałunki zdawały się stawać coraz bardziej intensywne, namiętne. Nasze ubrania praktycznie leżały już wszędzie. Dziewczyna popchnęła mnie delikatnie na łóżko...
***
Obudziło mnie słońce dostające się przez okna. Moja głowa paliła od środka, dłuższą chwilę zajęło mi ogarnięcie co się dzieje wokoło mnie. Nie przypominam sobie żeby w moim pokoju było aż tak jasno. Rozejrzałem się, było tu cholernie biało i jakoś tak nie w moim stylu. Powoli do mojej świadomości wracały wspomnienia wczorajszego wieczoru. Rozmowa z Raven, potem impreza i jej zakończenie. Właśnie, zakończenie. Czy to był sen, czy tak bardzo się schlałem. Niestety to była żadna z tych opcji.
Dopiero teraz zauważyłem leżącą obok mnie półnagą dziewczynę. Cholera, czyli stało się, ja pierdole jaka wpadka. Jak mogłem tak wpaść. Zacząłem trochę panikować, błyskawicznie odnalazłem swoje ubrania, nałożyłem je szybko na siebie i uciekłem. Tak po prostu. Wyleciałem błyskawicznie z budynku, mijając wszystkich uczniów jakby nic się nie liczyło. Dopiero gdy akademia zniknęła mi z oczu, zwolniłem i postanowiłem przemyśleć to wszystko.
Czy to co się stało to było serio? Czy może jednak coś w tym było? Na co mogłem liczyć, Raven na pewno by na mnie nie zależało. Ale jeśli jednak? Jeśli stało się to nie bez powodu? Jeśli ona coś do mnie czuje? Ale czy ja do niej czuje... nie jestem pewien. Chociaż, może nie wypiła aż tyle. Może to jednak było coś na rzeczy?
Ostatkiem sił dodawałem sobie nadziei, postanowiłem że potem się do niej odezwę. W międzyczasie moim celem stała się akademia do której chciałem wrócić, jednak przerwał mi telefon od mojego menadżera.
- Nie mam czasu na gadanie z tobą jak ty to mam się pospieszyć z pisaniem nowej piosenki! Jestem odrobinę zajęty życiem! - odpowiedziałem od razu jak tylko odebrałem.
- Haha... zabawne ale wiem o czym mówisz. Spotkajmy się w kawiarni, do jakiej masz najbliżej. - westchnął. Rozejrzałem się i zauważyłem kawiarnię praktycznie naprzeciw mnie. Podałem mu nazwę po czym rozłączyłem się i poszedłem w stronę budynku. Wszedłem do środka, nic nie zamawiając, zasiadłem za najbardziej oddalonym stolikiem i czekałem na mężczyznę. Po chwili drzwi Bloom Masters Cafe otworzyły się z hukiem i do mojego stolika podszedł wysoki, brązowowłosy mężczyzna.
- Czy ty masz pojęcie co zrobiłeś!? - wydarł się na mnie praktycznie na całą kawiarnie, na nasze szczęście była prawie pusta.
- Mam dość problemów z moim życiem więc gówno mi zrobi twoje widzi mi się bo muszę napisać piosenkę bo pod wpływem żądzy pieniędzy podpisałeś jakiś jebany kontrakt! - warknąłem.
- Tylko wiedz debilu że masz też tak zwane życie publiczne - zmarszczył brwi. - A po za tym teraz to już każdy wie czym jesteś zajęty w swoim życiu "prywatnym". - rzucił gazetą o blat, po czym zasiadł za stolikiem.
Na okładce widniało moje zdjęcie jak całowałem się z Raven, na szczęście nie widać było jej twarzy. Wielki czerwony napis rzucał się w oczy : "Kim jest tajemnicza dziewczyna? Czyżby Andy ma kochankę? ". Byłem po prostu wściekły, nie dało się tego opisać. W jednej chwili wszystko padło. Nie ma pojęcia jak na to wszystko zareaguje Raven, ale paparazzi to jedyne czego potrzebuję.
- Nie mogłeś się powstrzymać naprawdę? - z zamyślenia wyrwał mnie głos Noaha.
- Słucham? - nie mogłem uwierzyć w co mówi ten miły na co dzień człowiek.
- To słuchaj idioto że twoja kariera jest zagrożona! Ty myślisz czasem co ty robisz? I jeszcze w ogóle się schlałeś! Mamy szczęście że do niczego innego nie doszło. - odetchnął.
- No właśnie co do tego doszło... to stało się... - spuściłem trochę głowę.
- Nie... przespałeś się z nią? -
- Tak jakoś -
- Jeśli prasa się o tym dowie jesteś zniszczony -
- Przestań, mam teraz ważniejsze problemy! -
- Ta... nawet o
niej nie myśl. Wiesz mam pomysł napiszemy prasie że zdzira sama wskoczyła ci do łóżka czy jakoś cię spiła! - uśmiechnął się podle. Jego słowa jeszcze bardziej mnie wkurzyły, czy on myśli że pozwolę mu gadać o niej w ten sposób.
- Odszczekaj to - powiedziałem twardo.
- O co ci chodzi? Chyba ci na niej nie zależy co? - westchnął.
- Zaraz ci przyjebie jak tego nie odszczekasz - wstałem. Noah tylko przewrócił oczami, w odpowiedzi dostał pięścią w nos. Chłopak nie spodziewał się trochę ciosu bo spadł aż z krzesła. Wstał patrząc na mnie z niedowierzaniem i trzymając się za powoli krwawiący nos.
- I nie waż się więcej tak o niej wyrażać. - zagroziłem mu po czym wyszedłem z kawiarni.
Nagle jakby zostałem oślepiony, paręnaście lamp i fleszy otoczyło mnie zewsząd atakując i zasypując pytaniami. Paparazzi jakimś cudem mnie znaleźli i teraz postanowili jeszcze bardziej uprzykrzyć życie.
- Czy może pan coś powiedzieć na temat wczorajszej akcji? Czy może do czegoś doszło? - zewsząd padające pytania coraz bardziej doprowadzały mnie do szału.
- Przykro mi ale Pan Andy nie udzieli na ten temat żadnego wywiadu. - nagle znikąd znalazł się mój menadżer i uratował mnie z tego bagna. Wsiedliśmy do najbliższej taksówki, podając adres akademii.
- Dzięki, sory za ten nos ale w sumie należało Ci się. - było mi teraz trochę głupio.
- Spoko i też cię przepraszam. - zaśmiał się, przykładając kostkę lodu do nosa.
Cholera dlaczego wszystko musi się tak pierdolić. Robiło się coraz gorzej i coraz bardziej bałem się co zrobi Raven. Albo co ja zrobię i czy mi jednak zależy? W końcu zajechaliśmy pod akademię, taksówkarz zaparkował tuż przy wejściu. Szczerze mówiąc trochę bałem się tam wejść.
- Załatwię ci może z dwa albo trzy tygodnie wolnego od prasy ale proszę cię załatw to. - uśmiechnął się chłopak po czym taksówka odjechała.
Ostatnia noc była strasznie wyczerpująca i dopiero teraz się zorientowałem jak bardzo jestem głodny. Skierowałem się do akademickiej kafejki, stanąłem przed kasą która była na moje szczęście pusta i zamówiłem espresso na wynos.
- Chce pan może kupić dzisiejszą gazetę? - miałem już odchodzić, jednak kasjerka przyciągnęła moją uwagę. Spojrzałem na witrynę z gazetą, wszędzie była jedna i ta sama okładka.
- Reszty nie trzeba. - wyciągnąłem banknot stuzłotowy i położyłem na ladzie. Jednym ruchem zgarnąłem wszystkie gazety, wyrzuciłem do kosza po czym wziąłem kawę i na ostatkach nerwów wyszedłem z kafejki. Mam kurwa już dziś dość! Mam nadzieję że chociaż z Raven mi się powiedzie.
- Andy? - usłyszałem głos, którego wczoraj w nocy tak długo wysłuchiwałem.


 Raven? czuje że coś zepsułam xD Ale myślę że da radę?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.