Gdy koń stanął ”na równe nogi”, ja odetchnęłam i odpowiedziałam brunetowi:
- Dam radę, ale jeśli boisz się, że Antyk mógłby zarazić się płochliwością od Petera, mogę zmienić ścieżkę i jechać sama. - mówiąc to, wzruszyłam ramionami.
Skarsgård prychnął, puszczając jedną ręką wodze siwka.
- Czy ja wyglądam na takiego, który może bać się czegoś takiego? Jedziemy dalej, nie ma bata.
Mówiąc to, mężczyzna popędził siwego do aktywnego stępa, a ja, by ich dogonić, ruszyłam kłusem. Uparty jest, pomyślałam. Ale lepiej jest pojechać w teren z kimś niż samemu, prawda? Nie muszę przecież z nim rozmawiać! Stety, niestety, moja gadatliwość nie pozwoliła nam na przejażdżkę w ciszy. Już po kilku sekundach musiałam rozpocząć rozmowę.
- Skąd masz tę bliznę na policzku? - spytałam się, mając nadzieję na pełną odpowiedź.
- Długa historia, niezbyt odpowiednia na taki wyjazd w teren. Masz jeszcze jakieś pytania? Miałbym ochotę zagalopować.
Uniosłam lewą brew. Pewnie spodziewa się, że w ciszy będzie mógł zagalopować, pomyślałam, nie uda mu się to. Miałam ochotę zrobić mu na złość i zadać przynajmniej dziesięć pytań, jedno po drugim. Bo w końcu, czemu nie?
- Oczywiście, że mam. Wkrótce dowiesz się, że jestem naprawdę gadatliwą osobą… Kiedy się urodziłeś? Skąd jesteś? Masz rodzeństwo? Jak nazywa się twoja matka? - z moich ust płynęły kolejne pytania, na które mężczyzna musiał odpowiedzieć. - A, no i przy okazji możesz opowiedzieć historię o bliźnie na policzku.
Zielonooki odchylił głowę do tyłu i westchnął. Zaczął bawić się grzywą Antyka.
- Nie dasz mi spokoju, co?
Pokręciłam głową przeczącą.
- Nie. Lubię dowiadywać się o ludziach nowych rzeczy.
Bill?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.