Prychnąłem głośno, puszczając jedną rękę z wodzy. Czy ta mała, okropna istotka naprawdę myśli że ktoś taki jak ja boi się tak błahych rzeczy?
- Czy ja wyglądam na takiego, który może bać się czegoś takiego? Jedziemy dalej, nie ma bata. - odparłem, po czym popędziłem wałacha do aktywnego stępu. Po chwili dogoniła nas też Maxime. Dlaczego nie mogłaby po prostu się rozpłynąć? Westchnąłem w myślach, ciesząc się chociaż chwilą ciszy gdy dziewczyna choć na chwilę przestała zakłócać spokój mojego bezsensownego istnienia.
- Skąd masz tę bliznę na policzku? - wypaliła nagle. Nie odwracając głowy w jej stronę, uśmiechnąłem się delikatnie pod nosem. Spostrzegawcza jest.
- Długa historia, niezbyt odpowiednia na taki wyjazd w teren. Masz jeszcze jakieś pytania? Miałbym ochotę zagalopować. - uciąłem szybko.
- Oczywiście, że mam. Wkrótce dowiesz się, że jestem naprawdę gadatliwą osobą… Kiedy się urodziłeś? Skąd jesteś? Masz rodzeństwo? Jak nazywa się twoja matka? - Maxime zadawała coraz więcej pytań. - A, no i przy okazji możesz opowiedzieć historię o bliźnie na policzku.
Odchyliłem głowę do tyłu i westchnąłem, bawiąc się grzywą Antyka. Czy wszyscy osobnicy z gatunku ludzkiego muszą aż tyle pieprzyć?
- Nie dasz mi spokoju, co?
W odpowiedzi dziewczyna pokiwała przecząco głową i mógłbym przysiąc że odpowiada mi wręcz z wewnętrzną satysfakcją.
- Nie. Lubię dowiadywać się o ludziach nowych rzeczy.
Ponownie westchnąłem. Może jeśli obszernie jej odpowiem w końcu na chwilę da mi spokój?
- Urodziłem się dziesiątego listopada 1999 roku co oznacza że mam dziewiętnaście lat. - odpowiedziałem na pierwsze pytanie.
- Ja urodziłam się jedenastego listopada! Co za zbieg okoliczności! - uśmiechnęła się lekko. Tak, urocze można by rzec...
- Urodziłem się w Szwecji, w Sztokholmie. Swoją drogą bardzo piękny kraj. - powoli zacząłem odpowiadać na resztę pytań.
- I nie, nie mam rodzeństwa. Nie myślałem o tym czy chce, wygodnie mi tak jak jest. A moja matka nazywa się Olivia Skarsgård, jest lekarką, a ojciec - Norman i jest psychologiem. Nie mam pojęcia do czego ci imiona moich rodziców, mam nadzieję tylko że nie planujesz jakiegoś morderstwa. - odparłem na co dziewczyna się zaśmiała. Zmierzyłem ją wzrokiem, lekko się zarumieniła i opuściła wzrok. Nie sądziłem w sumie że odbierze to jako żart, mówiłem serio.
- A ty dlaczego nie zostałeś lekarzem? Czy wiesz, tak samo kimś ważnym? - zadała kolejne pytanie. Argh, myślałem że może jednak na chwilę przestała marnować cenne powietrze.
- Nie satysfakcjonuje mnie krojenie ludzkiego ciała czy słuchanie żałosnych problemów innych... - odparłem całkowicie szczerze. Mogłem powiedzieć coś typu : Ależ chciałbym, uwielbiać widok krwi i zwłok! To może chociaż wtedy dałaby mi spokój.
- A policzek? Zapomniałeś o tym opowiedzieć. - dodała z satysfakcją. Wywróciłem oczami nie ukrywając lekkiej irytacji.
- Mój przyjaciel, Peter. - powiedziałem w skrócie. Maxime rzuciła mi spojrzenie typu "Taki egoista jak ty ma przyjaciół?!".
- Hm? - mruknęła wyczekując dalszych wyjaśnień.
- Kiedyś pokłóciliśmy się o dziewczynę. Mimo iż ta nawet nie wiedziała o naszym istnieniu, to po prostu była jakaś dziewczyna wracająca ze szkoły i po prostu obaj zawsze ją obserwowaliśmy jak wraca. Peter uznał że mi ona nie potrzebna, powyzywał mnie, ja jego potem to już kompletnie zaczęliśmy sobie wytykać najgorsze błędy. - zaśmiałem się na wspomnienie tego jakże inteligentnego czynu.
- W pewnym momencie tak nas poniosło że rzuciłem się na Petera z bronią. Miałem wtedy zaledwie szesnaście lat i pierwszy raz miałem pistolet w rękach. Mój ojciec miał, dla czystego bezpieczeństwa. W pewnym momencie on zranił mnie nożem w dłoń, odebrał mi pistolet i ten wystrzelił, trafiając mnie w policzek. Przesiedziałem trochę w szpitalu, przeprosiliśmy siebie nawzajem i było już w sumie okey, ale ta historia jest tak żałosna i bezsensowna że wywołuje u mnie śmiech za każdym wspomnieniem. - Zaśmiałem się. - W prawdzie jedyne co mi po tamtej sytuacji zostało to tylko blizna na policzku i zabawne wspomnienia.
Maxime patrzyła na mnie w milczeniu, ja jedynie wyczekiwałem jej reakcji. Czyżbym w końcu skutecznie ją przestraszył?
Maxime?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.