sobota, 18 listopada 2017

od Viktorii cd. Ricka

Spoglądałam na chłopaka zaspanym wzrokiem.
- Na co czekasz szykuj się, fiza nam przepada! - warknął, zmierzyłam go wzrokiem. Zajarzyło mi we łbie, że mamy lekcje. Przetarłam zaspane oczy i odgarnęłam błękitne włosy z twarzy, zabrałam przygotowane ubrania i ubrałam się w toalecie, równocześnie ogarniając jakkolwiek włosy. Po pewnym czasie dotarliśmy do budynku szkoły.
- Zajebiście, przepadło nam dokładnie trzydzieści pięć minut lekcji .- warknął zamykając swoją szafkę. Zatrzasnęłam swoją gwałtownie i spojrzałam wściekle na chłopaka.
- No przepraszam bardzo! To moja wina że po mnie przyszedłeś dobrowolnie! - Przewróciłam zirytowana oczami.
- Kurwa, dobrowolnie? Dostałem naganę przez ciebie bo jakiś typ nas widział razem!- burknął, nawet nie odpowiedziałam.
- Nie wiem jak ty ale ja idę do kawiarni - Rzucił, jakby jego zbiorniki jadowe były przepełnione od dodatkowej trucizny. Wyszłam z budynku szkoły, darując sobie ten dzień. Można opchnąć że North się źle czuła albo po prostu miałam gorączkę.
- Cześć Vika! Nie zgadniesz co się działo na matmie jak ciebie nie było! I wiesz że ma być bójka po szkole! - odwróciłam się na pięcie, słysząc podekscytowany głos dziewczyny z mojej klasy. Nie znałam nawet jej imienia ani nazwiska, westchnęłam cicho. Chwila, wróć. Skąd ona kuźwa zna moje imię? Skinęłam głową, na znak że usłyszałam. Blondyna w podskokach odeszła w stronę stajni szkolniaków. Skierowałam swoje kroki do drugiego budynku, gdzie przywitało mnie radosne rżenie Lamorożca. Zabrałam skrzynkę ze szczotkami, ogłowie i czaprak, na ramię zarzucając pas do lonżowania. Położyłam sprzęt klaczy przy jej boksie i weszłam do jej pomieszczonka, głaszcząc po chrapach. Szybko wyczyściłam Dię, mając lekkie problemy z wyczyszczeniem jej kopyt. Osiodłałam ją sprawnie. Foszyła się trochę przy pasie do lonżowania, ale było lepiej niż na początku. Wyprowadziłam ją i poćwiczyłam trochę na lonży.

***

Po rozsiodłaniu i ogarnięciu klaczy poszłam w stronę ustalonego miejsca bójki. Najwidoczniej już trochę trwała, bo zebrał się zbiór gapiów a i krew zdążyła się polać. Dokładnie na mnie wtoczył się blondyn, odepchnęłam go gwałtownie, klnąc pod nosem. Przepchnęłam się przez tłum i przyjrzałam się dogłębniej walce tej dwójki. Rick znajdował się na przegranej pozycji.
- No japierdole. - warknęłam, podchodząc do chłopaka i stając między nimi, będąc już nieźle wpienioną. Wpierw ochrzania mnie z góry do dołu a teraz pakuje się jak jakiś totalny debil, którym w sumie jest, w kłopoty. Rick cofnął się, dając mi pole do "popisu"
- Nie będę walczył z takim chucherkiem. - roześmiał się wrednie, nie wytrzymałam i z całej siły przywaliłam mu w szczękę, poleciał do tyłu ale jakieś dziewczyny go złapały i odepchnęły  z powrotem, tym razem on mi się odwzajemnił, trafiając w wargi. Poczułam jak leje mi się krew, przetarłam dłonią twarz i uśmiechnęłam się, czując jak gorąca ciecz  spływa po moich wargach. Odciążałam naprzemiennie nogi, czekając na jego ruch, który od dłuższego czasu nie nastąpił.
- Serio, boisz się uderzyć raz a porządnie? - zapytałam chłopaka, on nawet nie był łaskawy odpowiedzieć. Jego poczucie własnej wartości zaczynało mnie irytować. Uderzyłam go w nos, pozbawiając go równowagi. Jęknął cicho i wyrżnął się na plecy. Wycofałam się, śmiejąc się. Tym razem próba uśmiechu zabolała bardziej niż powinna, syknęłam cicho. Rick uśmiechał się do mnie, podniesione kąciki ust nadawały mu wygląd jeszcze większego idioty niż jest.
- Myślisz że ujdzie Ci to na sucho? - zapytałam, w jego oczach błysnęło zdziwienie. Strzeliłam mu z liścia a zaraz potem w podbródek. Stęknął cicho, ale odzyskał szybko równowagę i oddał mi, uderzając mnie w lewą skroń. Pod powiekami zapiekły mnie łzy, ale szybko zniknęły.
- Nie, nie myślę tak. - uśmiechnął się, zamierzając się do kolejnego uderzenia, które otrzymałam tym razem w łuk brwiowy. Krew delikatnie mnie oślepiała, ale nie wykluczała mnie z "walki"
- Oh stul pysk. - warknęłam, kopiąc go w splot słoneczny. Wypuścił głucho powietrze i zgiął się w pół, podciągnęłam go do góry i otrzepałam z niego piach. Spojrzał na mnie zdezorientowany, po przed chwilą pozbawiłam go tchu. - A to - stanęłam na palcach i zbliżyłam twarz do jego, metaliczny posmak krwi wciąż znajdował się w moich ustach. - za to jakim idiotą jesteś. - wpierw udawałam że chcę go pocałować, ale zmieniłam "zdanie", którego nigdy nie było, i gwałtownie szarpnęłam kolanem do góry, uderzając w czuły punkt każdego faceta. Spalił mnie wzrokiem ale jakoś się pozbierał.
- Po... jebaną... cholerę? - zapytał, wstając i podpierając się na moim ramieniu. Wyplułam krew, która zebrała się w moich ustach.
- Wiesz, to za ten poranny opierdol. - uśmiechnęłam się z miną niewiniątka, jakbym właśnie oznajmiła mu że mam króliczka w pokoju. - A teraz chodź, ogarniemy Ci twarz, bo wyglądasz jakby traktor po tobie przejechał. - roześmiałam się i popchnęłam go do przodu.
- Czekaj, właśnie spuściłaś mi wpierdol, a teraz  chcesz mnie opatrzyć? - zapytał, wskazując na mnie palcem, wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się  z niewielkim bólem.
- Chodź i nie marudź. - burknęłam, prowadząc go do mojego pokoju. Chłopak który skończył na ziemi pozbierał się i rzucał bluzgami w naszą stronę, podsumowałam to pokazaniem mu środkowego palca i śmiechem.



Riczu? Chciałaś wpierdol to masz XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.