niedziela, 16 lipca 2017

od Rekera cd. Irmy

Chociaż byłem już kiedyś w Hiszpanii i Portugalii to muszę stwierdzić, że było tu jeszcze piękniej niż w tedy! Cóż obecność Irmy też robiła swoje przez co myślałem, iż z radości oszaleję! Wystartowaliśmy w dwóch zawodach... W pierwszych to ja zająłem pierwsze miejsce a niebieskooka drugie a w następnym konkursie było na odwrót. Kiedy tylko dotarliśmy do stanów i do domu Maksa od razu padłem na swoje łóżko i zamruczałem głośno przeciągając się na miękkim kocu. Byłem taki wyczerpany, że nie wiedziałem czy będę w stanie jutro się obudzić! Miałem już zamykać oczy by iść spać, ale w tedy usłyszałem za ścianą płacz... "Irma" - pomyślałem od razu zrywając się z łóżka jak poparzony i nie czekając dłużej pobiegłem do pokoju ukochanej. Szedłem szybko... nie zastanawiałem się nawet nad pukaniem, gdyż byłem tak zmartwiony, że od razu do niej podbiegłem oraz ją do siebie mocno przytuliłem, ale to mało pomogło. Wszędzie leżały jakieś kartki i zdjęcia! Nie wiedziałem o co chodzi! Kiedy ja starałem się ją uspokoić przybiegł zdenerwowany wujek Maks, który od razu zaczął uważnie obserwować papierki, leżące na ziemi. W końcu Irmusia nie wytrzymała i straciła z tego wszystkiego przytomność dlatego ułożyłem ją delikatnie na łóżku oraz spojrzałem ze zdziwieniem w oczach na Maksa, który zmarszczył brwi. Było widać od razu, że jest zły a wręcz wściekły więc dla bezpieczeństwa do niego nie podchodziłem... No pewnie i tak by mnie nigdy nie uderzył, ale no Michael zrobił swoje oraz wrył się dość mocno w moją psychikę pod kątem złości.
- Wujek co się dzieje? - zapytałem patrząc na niego uważnie.
- Jej biologiczni rodzice ją sprzedali... I ciągle żyją... Ona musiała to zobaczyć... - rzekł próbując się opanować co dość słabo mu niestety szło.
- Ale jak to sprzedali?! - nie mogłem w to uwierzyć dlatego pokazał mi odpowiednią kartkę, na której widok aż pobladłem i zdębiałem. Nie mieściło mi się w głowie, że ktoś mógł zrobić tak okropną rzecz! Jak można sprzedać własne dzieci?! Jak?! Gdyby ci ludzie teraz tu byli to pewnie bym ich normalnie udusił! Z tego co wiedziałem Irma bardzo ich kochała a ci odwalili takie coś! Wujek bardziej wyjaśnił mi o co w tym wszystkim chodzi... Byłem taki wściekły, że musiał mi wstrzyknąć uspokajające. Wujek sam był nieźle wnerwiony dlatego gdy upewnił się, że żadnej głupoty nie zrobię zabrał wszystkie kartki i poszedł zapewne do swojego gabinetu.
Czuwałem cały czas przy Irmie uspokajając ją gdy miała koszmary. Tuliłem ją oraz szeptałem kojące słowa na ucho mając nadzieję, że to usłyszy. Sam nie spałem... No może na jakieś dwadzieścia minut raz mnie sen złapał, ale zakończył się tak szybko dlatego, iż przyśnił mi się również koszmar... "Znowu Michael... Dawno mnie nie nawiedzał" - pomyślałem przecierając ręką prawe oko.
Irma zaczęła się budzić koło dziesiątej rano dlatego od razu podniosłem się do siadu oraz spojrzałem na niego zmartwionym wzrokiem. Chciałem ją pocieszyć... Chciałem dać jej moje wsparcie... Chciałem by wiedziała, że może na mnie liczyć... Kiedy otworzyła swoje cudne oczy od razu rozejrzała się po pokoju oraz przypominając sobie pewnie ostatnią sytuację znowu się rozpłakała dlatego przytuliłem ją do siebie oraz zacząłem głaskać uspokajająco po plecach.
- Nie płacz Irmuś! Wiem, że to dla ciebie straszne doświadczenie kotku i cię to mocno boli, ale masz mnie, siostrę, wujka Maksa, Akatrasa, Nefarie, Blue i dużo jeszcze by wymieniać! Kocham cię i nie dam nikomu skrzywdzić! Będzie dobrze skarbie! Nie płacz już! Jestem tutaj tak? Nigdy cię nie opuszczę ani nie zostawię! Zaufaj mi! To są barany, które nie zasługiwały na taki dar jakim jesteś - kończąc tą jakże długą wypowiedź pocałowałem ją w usta.

< Irma? :3 Wiem marne ;c>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.