niedziela, 23 lipca 2017

od Irmy cd. Rekera

Byłam wściekła na tego całego niby weterynarza, bo przez niego Alkatras i innego konie były bardzo ciężko chore! Mój biedny mały konik… No dobra może nie taki mały, ale biedny! Jak ja mogłam tego nie zauważyć?! Przecież mogłam coś zauważyć! I jeszcze na nim jechałam… On tak bardzo szarpał wtedy głową i czułam że nie chciał biec ale go poganiałam i kazałam skakać. Teraz przeze mnie Alkatras cierpiał i groziła mu śmierć! U człowieka kolka jest niegroźna, lecz u konia bywała bardzo często zabójcza i mało koni z tego wychodziło. Nie mogłam uwierzyć jak ten weterynarz mógł tak zaniedbań nasze konie oraz konie Maksa. Skoro był niby taki świetny, to dlaczego się nimi nie zajmował?! Przez niego konie były w stanie krytycznym, a można było tego uniknąć! Tak przynajmniej powiedział nam ten nowy weterynarz, który specjalnie przyjechał, mimo iż miał wolne. Swoją drogą to ten cały weterynarz sam nie wyglądał za dobrze gdy sobie przypomniałam teraz jego twarz. Była taka zmęczona… i… wyglądał jakby niedawno płakał, gdyby się nad tym głębiej zastanowić! Przedtem nie zwracałam na to uwagi, bo byłam pochłonięta cierpieniem mojego kasztana. Coś musiało się u niego też dziać. Była…. Była przecież niedziela! A wtedy nikt nie chce przyjechać. „Może coś złego się u niego dzieje” - pomyślałam opadając na łóżku. Szczerze to nie miałam zamiaru spać mimo zmęczenia, bo martwiłam się o Alkatrasa. Nadal miał kolkę, ale stajenni przy nim ciągle siedzieli, tak samo jak przy innych koniach. Nagle z zamyślenia wyrwał mnie Reker, który zaczął mi wyjaśniać co się z nim dzieje.
- Reker dlaczego wcześniej mi o tym nie powiedziałeś? - spytałam zmartwiona i spojrzałam na niego – Przecież zawsze by Cię wysłuchała! Zawsze Cię wysłucham be względu na wszystko! - dodałam, lecz on milczał.
- Rekuś Edward musi o tym wiedzieć… Da ci inne, silniejsze leki, które Ci pomogą! - powiedziałam znowu.
- A co jak nie pomogą? - spytał zmartwiony.
- Reker… Pomogą! Po to są inne leki, silniejsze od naszych – powiedziałam łapiąc go za rękę – Damy radę! - dodałam.
- Uhu… - mruknął niepewnie.
- Pozwolisz mi o tym powiedzieć Edwardowi albo Maksowi? - spytałam i chwilę czekałam na jego odpowiedź. Wiedziałam że to dla niego bardzo trudne, a ja nie zamierzałam naciskać! Wiem jak się czuł. Kiedy po szesnastu minutach Reker się zgodził. Poinformowałam o wszystkim Edwarda, który natychmiast zmienił leki Rekerowi na silniejsze.
Następnego dnia Alkatras miał się lepiej al był strasznie słaby… Weterynarz znowu przyjechał i zaczął podawać leki, po których konie czuły się znacznie lepiej, a i nawet zauważyłam że Reker był bardziej kolorowy! Alkatras i Arrow były zbyt słabe i potrzebowały dłuuuugiego odpoczynku, więc postanowiliśmy ich nie męczyć swoją obecnością, tak więc poszliśmy z Rekerem do nowych koni, które musieliśmy przetestować no i trzeba było je wyczuć! Treningów też potrzebowały! Osiodłaliśmy nowe wierzchowce i wyprowadziliśmy je ze stajni, lecz wyjątkowo zapomnieliśmy oboje kasków, po które musieliśmy się wrócić, a gdy to zrobiliśmy, stanęliśmy przy biurze stajni, bo usłyszeliśmy rozmowę Maksa z Lucasem, tym weterynarzem nowym.

< Reker? ;3 ten stary weterynarz wróci i mu się oberwie? Xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.